Pierwsze poważne koncepcje desantów z powietrza pojawiły się w planach wojskowych teoretyków dopiero wraz z rozwojem lotnictwa. Pod koniec 1918 roku oficer amerykańskiego lotnictwa płk William L. Mitchell zaproponował szybkie przeszkolenie kilku tysięcy (!) żołnierzy piechoty w obsłudze spadochronów i zrzucenie ich z pokładów bombowców na niemieckie tyły. Po skoku piechota miała otrzymywać wsparcie ogniowe i zaopatrzenie z powietrza.
Propozycja zyskała aprobatę sztabowców i operację zaplanowano na luty 1919 roku. Nie doszła jednak do skutku ze względu na zakończenie pierwszej wojny światowej. Rozwój formacji powietrznodesantowych jako sił głębokiego uderzenia nastąpił w latach 30. XX wieku. Początkowo prym w tej dziedzinie wiodły państwa rozwijające ofensywne doktryny wojenne, a więc ZSRR i Niemcy. W planowanej wojnie z państwami zachodniej Europy sowieccy stratedzy zakładali wielkie operacje desantowe z użyciem lekkich czołgów i artylerii.
Możliwość szybkiego i niespodziewanego zajęcia ważnych strategicznie punktów na tyłach wroga wpisywała się także w założenia niemieckiego blitzkriegu. Zadania, jakie stawiano przed spadochroniarzami, czyniły z nich elitę każdej armii. Ponadprzeciętna wytrzymałość fizyczna i psychiczna oraz umiejętność improwizacji i przystosowania się do zróżnicowanych warunków na polu walki – to tylko niektóre niezbędne cechy każdego desantowca.
Sukcesy niemieckich spadochroniarzy odniesione podczas kam- panii w Norwegii, Belgii i Holandii skłoniły Brytyjczyków i Amerykanów do stworzenia własnych wielkich jednostek powietrznodesantowych – dywizji, a nawet korpusów. Tymczasem duże straty poniesione w walkach o Kretę zniechęciły Hitlera do operacji powietrznodesantowych na dużą skalę, przez co niemieckie dywizje spadochronowe do końca drugiej wojny światowej pełniły rolę doborowych jednostek piechoty.
Kłopoty nie omijały także aliantów. Pierwsza amerykańska operacja powietrznodesantowa – podczas zdobywania Sycylii w 1943 roku – zakończyła się klapą. Większość skoczków zrzucono daleko od miejsca przeznaczenia, a ponad 40 proc. maszyn ze spadochroniarzami zestrzeliła własna artyleria przeciwlotnicza! Sukcesy alianckich desantowców nadeszły dopiero w 1944 roku, podczas wyzwalania zachodniej Europy, choć doszło też do tragedii pod Arnhem.