W sztabie Grupy Armii „Środek” narasta nerwowa atmosfera. Guderian i Hoth wysunęli się kilkaset kilometrów na wschód. Wielu generałów uważa, że powinni zaczekać na resztę wojsk, że dalsze posuwanie się w głąb sowieckiego terytorium doprowadzi do odcięcia pancernych kleszczy, zwłaszcza że grupy pancerne utraciły od początku kampanii połowę wozów bojowych. Na tym tle dochodzi do kłótni między dowodzącym 4. Armią gen. von Kluge a Guderianem. Dowódca 2. Grupy obstaje przy tym, iż lepiej zaryzykować i sforsować rzekę jak najszybciej. Czołgi stoją w pobliżu przepraw, z każdą godziną coraz bardziej narażone na ataki lotnictwa. Po drugiej stronie Dniepru Timoszenko, próbując odtworzyć Front Zachodni, gromadzi prawie 100 nowo zmobilizowanych dywizji.
„Pańskie operacje zawsze wiszą na włosku” – Kluge niechętnie ulega Guderianowi i zgadza się na forsowanie rzeki.
Tymczasem 15 lipca czołgi Hotha odcinają szosę Smoleńsk – Moskwa. Dzień później 29. Dywizja Zmotoryzowana wdziera się do miasta. Dowództwo sowieckie obok XXXIV Korpusu zmobilizowało wszystkich zdolnych do walki: urzędników, robotników, kolejarzy. Mimo to miasto zostaje zaatakowane z zaskoczenia – nie od zachodu, lecz od południowego wschodu. Rozpoczynają się krwawe walki o każdy dom. Do końca dnia Smoleńsk jest jednak zdobyty. Zamknięto kolejny kocioł. Do niewoli idzie 300 tys. sowieckich żołnierzy z armii 20., 19. i 16. 50 tys. ginie lub odnosi rany.
Kilkadziesiąt kilometrów na wschód od Smoleńska leży wyżyna, która ciągnie się aż do Moskwy. Pośrodku niej znajduje się niewielka mieścina Jelnia. Niemcy zdobyli ją 19 lipca, ale przez kilka tygodni będą się tu toczyć krwawe walki. Front przybrał tu formę wyłomu, który wcina się głęboko w linie sowieckie. Do Moskwy jest już tylko 298 km. Nic dziwnego, że Timoszenko rzucił do jego zlikwidowania 11 dywizji. Niemcy mieli zaledwie trzy, do tego ich straty w czołgach sięgały już 60 – 70 proc. stanów. Obie strony walczą z pogardą śmierci. Piechota sowiecka naciera na bagnety, nie bacząc na ogień karabinów maszynowych. Po odparciu sowieckiego szturmu żołnierze Zmotoryzowanej Dywizji SS „Das Reich”, jak napisano w komunikacie, odnajdują poległych kolegów: „Dowódca grupy Forster z ręką na zawleczce ostatniego granatu ręcznego – strzał w głowę. Kleiber – km jeszcze zaciągnięty na ramie, jeden nabój w lufie – strzał w głowę. Buschner i Schyma martwi w dołkach strzeleckich, karabin na stanowisku. Łącznik Oldeborschuis martwy przy swojej maszynie, z ręką na kierownicy. Schwenk martwy w dołku strzeleckim. Jeśli chodzi o nieprzyjaciela, to widziano tylko martwych, leżących półkolem wokół stanowiska, w odległości rzutu granatem ręcznym. Przykład do wyjaśnienia pojęcia »obrona«.”
Od połowy lipca Timoszenko próbuje od południa zmiażdżyć prawe skrzydło rozciągniętej grupy Guderiana. W tym celu w rejonie Homla koncentruje 20 dywizji Frontu Centralnego. Guderian wie, że nie można iść dalej na wschód bez zlikwidowania tego zagrożenia. Przez pierwszą połowę sierpnia toczą się więc walki o Rosławl, Homel i Kriczew, gdzie w mniejszych kotłach udaje się zniszczyć kilkanaście sowieckich dywizji.
[srodtytul]Niemiecki atak na Ukrainę[/srodtytul]
Dowodzący Grupą Armii „Południe” von Rundstedt miał dużo trudniejsze zadanie od nacierającego na Białorusi von Bocka. Dano mu tylko jedną grupę pancerną. Naprzeciw, na Wołyniu i Podolu, stały doborowe jednostki sowieckie Frontu Południowo-Zachodniego gen. Kirponosa przewyższające Niemców dwukrotnie liczbą czołgów. Aby zamknąć Sowietów w okrążeniu, należało poczekać do 1 lipca na natarcie 11. Armii z Rumunii. Uderzająca bardziej na północy 1. Grupa Pancerna wzięła na siebie rolę naganiacza. Cofające się przed nią armie sowieckie miały potem wpaść na 11. Armię.
Manewr się nie udaje. Grupa von Kleista wdziera się co prawda na kilkadziesiąt kilometrów pomiędzy sowieckie armie 5. i 6., ale po kilku dniach w rejonie Brodów i Dubna atakowana jest już z obu skrzydeł przez cztery sowieckie korpusy zmechanizowane – IX, XIX, VIII i XV. W Dubnie idąca na szpicy 11. Dywizja Pancerna musi przejść do obrony okrężnej. Napiera na nią sowiecka 34. Dywizja Pancerna i cały XIX Korpus.
Kleista ratuje dobre rozpoznanie i lotnictwo szturmowe masakrujące sowieckie kolumny marszowe. Widząc, co się święci, dowódca dywizji każe rozmieścić dywizjony przeciwpancerne na skrzydłach. I one jednak mają kłopoty z powstrzymaniem T-34 i KW-1. Działo PAK 38 kal. 50 mm może zrobić krzywdę sowieckim kolosom dopiero wtedy, gdy zbliżą się na niecałe 400 m. Taka walka wymaga od artylerzystów stalowych nerwów. Na swoje szczęście von Kleist ma też w zapasie sporo znakomitych dział kal. 88 mm.
Bez współdziałania różnych rodzajów wojsk z grupy Kleista zostałoby niewiele. A tak 28 czerwca kontrnatarcia sowieckie słabną. Niemcy niszczą kilkaset czołgów, sami ponosząc dużo mniejsze straty. Nie są jednak w stanie okrążyć wojsk Kirponosa.
Rozbite korpusy i armie sowieckie cofają się na umocnienia linii Stalina przebiegającej wzdłuż dawnej granicy Polski i ZSRR. Tę linię udaje się Niemcom przerwać między 5 a 8 lipca. Kleistowi wskutek tych zażartych walk zostało 60 proc. czołgów, ale Front Południowo-Zachodni traci ich od początku inwazji aż 4381. W XIX Korpusie jest ledwie 40 sprawnych maszyn, czyli 6 proc. stanu wyjściowego.
Takimi siłami od 9 lipca Sowieci próbują kolejnego kontrataku pod Berdyczowem. Zakończy się on klęską, lecz pochód niemiecki zostanie na kilka dni powstrzymany. Kirponos zyska czas na wzmocnienie obrony Kijowa i wycofanie zagrożonych armii: 6., 26. i 12.
30 lipca niemiecka 6. Armia jest już pod Kijowem. Chce zdobyć stolicę Ukrainy, lecz musi też odpierać resztki 5. Armii sowieckiej czyhającej w błotach Prypeci, w zagłębieniu, jakie się wytworzyło pomiędzy Grupą Armii „Środek” i „Południe”. Niemcom przez dwa tygodnie nie udaje się zdobyć Kijowa. Nie to jednak jest najważniejsze. Grupa von Kleista uderza w kierunku południowo-wschodnim. Bierze Białą Cerkiew i przed Dnieprem nieoczekiwanie zawraca na zachód, wychodząc pod Humaniem na tyły cofających się sowieckich armii 12. i 6. Od zachodu napiera na nie piechota 17. Armii niemieckiej. Ukraina doczekała się swojego kotła.
13 sierpnia do niewoli idzie 100 tys. czerwonoarmistów.
Grupa Pancerna Kleista, armie 17. i 11. przystępują do forsowania Dniepru. W tym czasie Hoth i Guderian na północy przygotowują się do 300-kilometrowego skoku na Moskwę.
[srodtytul]Kocioł kijowski[/srodtytul]
Wehrmacht osiągnął większość celów pierwszego etapu operacji. Na mapie w połowie sierpnia 1941 roku wojska niemieckie wyglądają jak dwie wielkie macki wyciągnięte na wschód. Grupa Armii „Środek” na wschód od Smoleńska i Grupa Armii „Południe” w zakolu Dniepru na Ukrainie. Między nimi na odcinku kilkuset kilometrów zalega blisko milion żołnierzy frontów Centralnego (Briańskiego) i Południowo-Zachodniego.
Niemieccy generałowie są pewni, że teraz ruszą prosto na Moskwę. Przeczuwają to także Sowieci. Hitler ma jednak inne plany. Grupie pancernej Hotha każe wesprzeć uderzenie na Leningrad, Guderian zaś ma skręcić na południe i wspólnie z Kleistem zamknąć na wschód od Kijowa wojska Frontu Południowo-Zachodniego, odpychając jednocześnie Front Briański na wschód. Moskwa musi poczekać. Priorytetem są przemysłowe rejony wschodniej Ukrainy.
Osłupiały Guderian z błogosławieństwem von Bocka leci do Wilczego Szańca przekonać Hitlera. Rozmowa odbywa się w dramatycznych okolicznościach. Wymianę argumentów rozpoczął Guderian: „Mein Führer. Moskwa jest nie tylko głową i sercem ZSRR. Ona jest także centrum informacyjnym, ośrodkiem politycznym i gospodarczym, a przede wszystkim głównym węzłem komunikacyjnym. Upadek Moskwy będzie miał dla wojny skutki rozstrzygające. Stalin wie o tym. Wyśle pod Moskwę wszystkie swoje siły. Jeśli chcemy zniszczyć militarną silę Sowietów, to tu na nią natrafimy. Reszta sama wpadnie w nasze ręce”. Hitler odparował dobitnie: „Moi generałowie znają Clausewitza, ale niczego nie rozumieją z gospodarki wojennej. Okręg przemysłowy nad Dońcem musi pracować dla nas. Rosjanom trzeba odciąć dowóz ropy naftowej z Kaukazu. Musimy dostać w ręce Krym, aby usunąć zagrożenie, jakie stanowi dla rumuńskich pól naftowych”. Dalsza dyskusja nie miała sensu.
25 lipca grupa Guderiana rusza na południe. Dywizje stanowiące jej dotychczasowe prawe skrzydło idą teraz na szpicy. Panuje upał. Większość dróg nie ma utwardzonej nawierzchni. Nad kolumnami pancernymi unosi się chmura pyłu, który dostaje się do silników. Niemieccy konstruktorzy nie przewidzieli, że czołgi będą działać w tak niesprzyjających warunkach. Szybko zaczyna brakować filtrów powietrza, oleju, paliwa. Silniki się zacierają. Kompanie remontowe robią, co mogą, ale cylindrów nie można przecież szlifować w nieskończoność. Osiągi czołgów zaczynają gwałtownie spadać. Mimo to 3. Dywizja Pancerna zdobywa most na Desnie w Nowogrodzie Siewierskim. Droga na ukraińskie stepy stoi otworem.
W tym samym czasie von Kleist i 17. Armia niespiesznie forsują Dniepr pod Krzemieńczugiem, naprzeciwko 38. Armii sowieckiej, tak by Budionny i Kirponos nie zorientowali się w zamiarach okrążenia frontu. Z przyczółka ruszają dopiero 12 września, na wieść o zdobyciu przez Guderiana Romnów. Pomiędzy grupami pancernymi nie ma już żadnej rzeki.
Łączność między sowieckimi armiami zostaje przerwana. Kirponos śle dramatyczne apele do Budionnego o pozwolenie na wycofanie. Ten boi się jednak przedstawić taką prośbę Stalinowi. Podobny paraliż decyzyjny trwa, gdy dowódcą kierunku południowo-zachodniego zostaje Timoszenko. W ZSRR za wycofanie się, choćby miało to uratować setki tysięcy żołnierzy, można stanąć przed plutonem egzekucyjnym.
Los Frontu Południowo-Zachodniego jest więc przesądzony. 13 września 1. Grupa Pancerna jest już w Łubnach, a 2. w Łochwicy. Luka pomiędzy nimi wynosi 50 km. 14 września do jej spenetrowania 3. Dywizja Pancerna wysyła kompanię z 6. Pułku Czołgów i kompanię zmotoryzowaną z 394. Pułku Strzelców. W poprzek ich marszu ciągną rozbite jednostki sowieckie. Po południu samolot rozpoznawczy prowadzi oddział do saperów 16. Dywizji Pancernej w Łubnach. Czołówki Guderiana i Kleista podają sobie ręce.
18 września kocioł zostaje domknięty. Armie: 37., 5., 38. i 26., zostają zniszczone. Dowódca Frontu Południowo-Zachodniego ginie. Straty wynoszą blisko 600 tys. żołnierzy i 400 czołgów. Niemcy osiągają wielki sukces operacyjny – Ukraina wpada w ręce Trzeciej Rzeszy. Bitwa o Kijów powoduje jednak zwłokę w natarciu na Moskwę. Jej zdobycie przed jesiennymi ulewami, a tym bardziej przed zimą, staje pod znakiem zapytania. Ten strategiczny błąd Hitlera zaważy na losach wojny na wschodzie.
[srodtytul]Na północnym odcinku frontu[/srodtytul]
Spore sukcesy operacyjne odnosi w lecie 1941 roku Grupa Armii „Północ”. W bitwie pod Rosieniami niszczy sowiecki III Korpus Zmechanizowany, a XII zadaje ogromne straty. 4. Grupa Pancerna Hoepnera wraz z jednostkami specjalnymi brawurowo zdobywa mosty na Dźwinie w Dyneburgu. Hitler wstrzymuje jednak pochód Grupy Armii „Północ”, motywując to zagrożeniem jej linii zaopatrzenia. Da to Sowietom bezcenny czas na przygotowanie obrony Leningradu. Walki toczą się też w tundrze na granicy fińsko-norwesko-sowieckiej. Pierwsze śniegi spadają tam już pod koniec września. Niemieckim dywizjom górskim, mimo lokalnych sukcesów, nie udaje się jednak odciąć Murmańska od reszty ZSRR.