Reklama

Podeptany cud wolności

Potrafił wyrażać się dosadnie i wcześniej. Ale dopiero po kryzysie rządowym 1922 roku, nagonce prawicy na Narutowicza i zamordowaniu pierwszego prezydenta RP Piłsudski bywał nazbyt zgryźliwy i wulgarny

Publikacja: 24.06.2009 12:03

Marszałek w mundurze galowym

Marszałek w mundurze galowym

Foto: Muzeum Wojska Polskiego

Skąd znamy taką sytuację? Oto Polacy zdobywają długo oczekiwaną wolność. Ogarnia ich entuzjazm tym większy, im większe przeciwieństwa losu udało się im pokonać i im większe nadzieje wiążą z niezawisłym państwem. Oczekują zwłaszcza, że politycy – ministrowie i posłowie – zajmą się tym, czego się podjęli: służbą dla kraju. Że będą dążyć do umocnienia międzynarodowej pozycji Polski, rozwoju gospodarczego i pomnożenia dobrobytu, poprawy doli najciężej pracujących. Że będą współdziałać ze sobą, wspierać wzajemnie, bo przecież cel jest wspólny i nadrzędny dla wszystkich członków naszej wspólnoty, a już dla jej przedstawicieli najbardziej.

Ludzie oczekują, że ustanie wszelkie pieniactwo, bezrozumne kłótnie, oczernianie się polityków z różnych partii, prywata, marnotrawienie i kradzież publicznego grosza, a w wolnej nareszcie prasie polskiej i w ogóle w życiu publicznym zapanują cywilizowane formy sporów i polemik. I oto wszelkie te jak najbardziej uzasadnione oczekiwania biorą w łeb niemal natychmiast po ziszczeniu się cudu wolności... Polaków ogarnia zniechęcenie, czasem bezsilny gniew, a naturalne różnice politycznych upodobań zamieniają się w zapiekłą nienawiść dzielącą społeczeństwo. W efekcie niepokojąco spada i akceptacja dla państwa w ogóle.

Skąd my to znamy? Oczywiście – z własnych przeżyć po 1989 roku, a z POPiSów ostatnich lat szczególnie.

Ale okazuje się, że w zbliżonej formie to wszystko już było za tak zwanej pierwszej niepodległości.

Janusz Cisek dokładnie opisuje dziś, jak doszło do kryzysu rządowego po wejściu w życie konstytucji nowego państwa, jak przebiegał, jaka atmosfera mu towarzyszyła. To smutny zeszyt. I z tragicznym zakończeniem – mordem Gabriela Narutowicza. Tego, Bogu dzięki, nie musieliśmy przeżywać w obecnej dobie. Ani grozy Rapallo...

Reklama
Reklama

A teraz wyobraźmy sobie, co czuł główny twórca Rzeczypospolitej, kiedy patrzył, jak chwieje się jego dzieło. Wedle wspomnień bliskich mu osób coś załamało się w nim w owe ponure dni grudnia 1922 roku. Od tej pory rzadko się uśmiechał, a częściej miotał obelgi.

Czy już wtedy myślał o przywróceniu porządku siłą, nie wiemy...

[i]Maciej Rosalak

[mail=m.rosalak@rp.pl]m.rosalak@rp.pl[/mail]

redaktor cyklu „Polska Piłsudskiego”,

dziennikarz „Rzeczpospolitej”[/i]

Historia
Artefakty z Auschwitz znów na aukcji w Niemczech. Polski rząd tym razem nie reaguje
Historia
Julia Boyd: Po wojnie nikt nie zapytał Niemców: „Co wyście sobie myśleli?”
Historia
W Kijowie upamiętniono Jerzego Giedroycia
Historia
Pamiątki Pierwszego Narodu wracają do Kanady. Papież Leon XIV zakończył podróż Franciszka
Historia
Wielkie Muzeum Egipskie otwarte dla zwiedzających. Po 20 latach budowy
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama