Interesujące portrety dwóch największych tyranów w dziejach świata kreślą twórcy dwuczęściowego niemieckiego dokumentu „Hitler i Stalin – śmiertelny pojedynek” (środa, TVP 2, 21.35). Pokazują, że obaj dyktatorzy różnili się tylko pozornie.
[srodtytul]Wojenny teatr dyktatorów[/srodtytul]
Nie spotkali się nigdy mimo podpisywania aktów o nieagresji, pokoju, a nawet przyjaźni między narodami. Dokumentaliści uświadamiają jednak, że mogli się ze sobą zetknąć, zanim polityka wyniosła ich na szczyty władzy. Do spotkania mogło dojść w 1913 roku w Wiedniu. 33-letni Józef Stalin przyjechał tam wysłany z misją przez Lenina, a 23-letni Adolf Hitler w tym samym czasie przebywał w jednym z przytułków. „Obaj lubili przechadzać się w parku przy pałacu Schoenbrunn, obaj widzieli złoty powóz cesarza Franciszka Józefa, gdy codziennie przyjeżdżał do Hofburga.
Przy odrobinie fantazji można sobie wyobrazić, że ich drogi mogły się przypadkiem skrzyżować. A gdyby tak się stało?” – spekulują autorzy filmu. I przedstawiają kolejne etapy pozornej przyjaźni oraz rosnące w obu pragnienie, by przechytrzyć wroga. Ścigali się w okrucieństwie – Hitler opętany ideologią rasy, Stalin – ideą walki klas. Hitler wysłał nawet do Moskwy osobistego fotografa z misją sfotografowania małżowin usznych Stalina, by sprawdzić z kim ma do czynienia – aryjczykiem czy Żydem.
Symbolem totalnej walki toczonej przez Stalina i Hitlera stał się Stalingrad. Hitler nazwał go świątynią komunizmu i dlatego chciał zniszczyć miasto za wszelką cenę. Z tego samego powodu Stalin robił co mógł, by je obronić. Hitler miał nadzieję zdobyć miasto głodem, Stalin – zamiast zapewnić dostawy żywności okrążonym mieszkańcom – nakazał drukowanie tysięcy egzemplarzy „Wojny i pokoju”, by pobudzić ich do walki.