[srodtytul]Pod Grzbietem Krwawego Nosa [/srodtytul]
Na północy „żabimi skokami” zdobywa się bazy na Wyspach Gilberta, Marshalla, Marianach i Karolinach. Adm. Nimitz dysponuje tu 3. Flotą (adm. Halsey) i 5. Flotą (adm. Spruance).
Na atolu Tarawa w archipelagu Gilberta lądują pod koniec listopada 1943 r. marines z 2. Dywizji. Amfibie i łodzie desantowe utykają na rafie. Przez kilka dni Amerykanie gnieżdżą się na plaży, nie mogąc przełamać japońskiego oporu i odpierając samobójcze ataki żołnierzy 7. Grupy Sił Desantowych Marynarki ubranych w przepaski biodrowe i uzbrojonych w białą broń. Pancerniki nie mogą strzelać – Japończycy są zbyt blisko amerykańskich pozycji. Zdobycie atolu kosztuje Amerykanów 1000 zabitych. Z garnizonu japońskiego przeżyje jedynie 16 żołnierzy.
W styczniu i lutym 1944 r. 4. Dywizja marines i 7. DP lądują na wysuniętym bardziej na zachód archipelagu Marshalla. Tu operacje przebiegną sprawniej. Następują rajdy samolotów US Navy na wyspę Truk. 18 lutego i 30 kwietnia Japończycy tracą ponad 400 samolotów, Amerykanie zaś 50. Na dno idą dwa japońskie krążowniki, cztery niszczyciele i 30 statków handlowych.
Ostatni etap przed Filipinami to Mariany. Czerwcowe boje o wyspy będą się toczyć równolegle z jedną z największych bitew morskich na Pacyfiku. Adm. Toyoda, wykorzystując bliskość japońskich lotnisk na Marianach, pragnie zniszczyć flotę USA zbliżającą się do archipelagu. Amerykańskie łodzie podwodne wykrywają jednak potężne siły japońskie już 13 czerwca w pobliżu Filipin. Część lotniskowców 5. Floty pod dowództwem adm. Mitschera dokonuje ataku na japońskie lotniska na Marianach, niszcząc 110 samolotów. 11. Flocie adm. Ozawy zostają teraz tylko lotniskowce. 19 czerwca o godz. 8.30 rano podrywa on do lotu 354 maszyny. Radary 5. Floty wykrywają je z odległości 130 mil. Do decydującego starcia lecą amerykańskie hellcaty.
Japończycy tracą blisko 70 proc. samolotów. Inne nie są w stanie wyrządzić poważniejszych szkód. Na ogołocone lotniskowce japońskie uderzają teraz amerykańskie łodzie podwodne i samoloty torpedowe. Adm. Ozawa traci trzy z dziewięciu lotniskowców, kolejne trzy doznają ciężkich uszkodzeń.
Samoloty amerykańskie po ataku mają już prawie puste zbiorniki z paliwem. Zapada noc. Lądowanie przeradza się w chaos. Pokłady zasłane są szczątkami samolotów. Część pilotów musi z braku paliwa wodować w pewnym oddaleniu od okrętów. Z 209 pilotów udaje się uratować 160.
Klęska Ozawy na Morzu Filipińskim rozwiała nadzieje japońskich obrońców Marianów na odsiecz. 15 czerwca na brzegach Saipanu ląduje 2. i 4. Dywizja marines oraz 27. DP. Apogeum walk ma miejsce na wzgórzach w środku wyspy. 7 lipca gen. Saito kieruje swoich piechurów (43. DP), łącznie z ciężko rannymi, do straceńczej szarży. O świcie 3000 Japończyków rusza z okrzykiem „banzai!”. 1. i 2. Batalion amerykańskiego 104. Pułku traci połowę stanu. Opiera się jednak twardo, a Dolinę Śmierci zaścieli kilka tysięcy japońskich trupów. 22 tysiące japońskich cywilów pracujących na wyspie popełnia samobójstwo. Ginie cały japoński garnizon liczący blisko 30 000 żołnierzy. Amerykanie tracą 3000 zabitych i 10 000 rannych.
Równie ciężkie jest lądowanie na Peleliu 15 września. Walki na wyspie zamiast planowanych czterech dni trwać będą dwa miesiące. Podobnie jak kilka miesięcy temu na wyspie Biak Japończycy przyjmą atak w głębi lądu. Wzgórza poszatkowane zostają bunkrami, ukrytymi stanowiskami artylerii, tunelami. Bombardowanie tych pozycji nie robi im większej szkody. Konieczne są miotacze płomieni. Jeden z batalionów marines, atakując Grzbiet Krwawego Nosa, traci 71 proc. stanu. Pozostałych 90 ludzi z braku amunicji odpiera japońskie kontrataki nożami i kawałkami kamieni. Do rana pozostaje ich dziewięciu. Walki o wzgórze aż do jego zdobycia w połowie października przejmie 81. DP. Łączne straty amerykańskie sięgną 9500 ludzi. Japońska 14. DP zostanie unicestwiona. Płk Nakagawa, dowódca jej 2. Pułku, popełnia rytualne samobójstwo w jednej z jaskiń.
[srodtytul]Morskie walki o Filipiny[/srodtytul]
W drugiej połowie 1944 roku MacArthur usadowiony w zachodniej części Nowej Gwinei jest gotów do decydującego skoku na Filipiny. Adm. Nimitz wspomoże uderzenia dwiema flotami od wschodu. Do ataku na rozległy archipelag wybrano centralnie położoną wyspę Leyte. Jej zdobycie sparaliżuje komunikację pomiędzy największymi wyspami – Luzon i Mindanao. Stworzy ponadto lotnictwu największe możliwości ataków na resztę archipelagu.
Losy inwazji zależą od starcia morskiego. Adm. Toyoda ma ryzykowny plan odwrócenia kolei wojny. Siły japońskie zostają podzielone na cztery ugrupowania. Adm. Ozawa, płynąc wraz z lotniskowcami od północnego wschodu w kierunku Filipin, pełni rolę przynęty. Ma odciągnąć amerykańskie lotniskowce jak najdalej od Leyte. Na ogołoconą flotę amerykańską i desantujące się oddziały uderzą pozostałe zespoły, których rdzeniem są pancerniki. Grupa wiceadm. Kurity zaatakuje przez cieśninę San Bernardino, zaś dwie południowe (adm. Nishimury i adm. Shimy) przez cieśninę Surigao.
Japońska operacja rozpoczyna się falstartem. 23 października jeszcze po zachodniej stronie Filipin amerykańskie okręty podwodne zatapiają krążownik „Atago” z grupy Kurity. Następnego dnia flota zaatakowana zostaje przez roje helldiverów i avengerów. Japońskie lotnictwo lądowe na Filipinach jest już w tym czasie zdziesiątkowane. Tonie wizytówka floty – pancernik „Musashi”. Wiceadm. Kurita myśli nawet o odwołaniu operacji. Toyoda nakazuje jednak kontynuację. Okazuje się bowiem, że Amerykanie połknęli haczyk i lotniskowce 3. Floty Halseya popędziły za lotniskowcami adm. Ozawy. Przy Leyte zostają jedynie małe lotniskowce eskortowe.
25 października na osłabioną grupę kontradm. C. Sprague’a, która ubezpiecza desant na Leyte, uderzają japońskie pancerniki. Amerykanie dysponują niewielką liczbą samolotów, lotniskowce eskortowe dokonują więc karkołomnych manewrów, aby tylko uchronić się od potężnych dział japońskich pancerników. Uderzenie ofiarnie przyjmują na siebie niszczyciele. Amerykanom sprzyja ulewny deszcz i chaotyczne dowodzenie Kurity. Mimo to Japończycy zatapiają jeden z lotniskowców i uszkadzają pozostałe trzy. Amunicja i torpedy niszczycieli są na wyczerpaniu, one same zaczynają przypominać dryfujące wraki. Nagle Kurita, tak bliski zniszczenia amerykańskiego desantu, wydaje rozkaz odwrotu. Admirał dowiedział się właśnie o losie południowego zgrupowania japońskiego.
Grupa południowa popełnia w nocy z 24/25 października poważny błąd. Adm. Nishimura nie zaczekał na resztę ugrupowania i jedynie z siedmioma okrętami wpłynął do wąskiej cieśniny Surigao. Ukształtowanie wybrzeży każe Japończykom rozwinąć się w długą kolumnę. Południowe zgrupowanie amerykańskiej 7. Floty tylko na to czeka. Idąc prostopadle do okrętów japońskich, jest w stanie wykorzystać cały potencjał swoich torped i artylerii. Jest ciemna noc, Nishimura nie potrafi określić kierunku nagłego ataku. W wąskiej gardzieli okręty japońskie wpadają na siebie. Zawracając jeszcze bardziej wystawiają się na amerykańskie ataki. Masakry dopełniają ścigacze torpedowe błyskawicznie podpływając w pobliże Japończyków i odpalając śmiercionośne cygara. Nishimura traci oba pancerniki. Pozostaje mu tylko uszkodzony krążownik. Nad ranem u wejścia do cieśniny pojawia się adm. Shima, potęgując zamieszanie. Widząc jednak pogrom części floty, szybko czmycha, tracąc krążownik. Południowe ramię japońskich kleszczy zostało złamane.
Kilkaset kilometrów na północny wschód rozgrywa się najważniejszy epizod tej bitwy. Adm. Ozawa po raz drugi w swej karierze nie docenia siły amerykańskiego lotnictwa morskiego. 24 października rano, przy pięknej pogodzie, na japońskie ugrupowanie uderzają eskadry avengerów i helldiverów. Japończycy za późno rozpoznali amerykański atak. W ciągu sześciu godzin toną cztery japońskie lotniskowce, niszczyciel i krążownik. Halsey, dowiedziawszy się o dramacie u wybrzeży Leyte, natychmiast zawraca, próbując ścigać uchodzącego przeciwnika. Ten jednak wymknie się, tracąc cztery krążowniki.
Druga bitwa na Morzu Filipińskim oraz bitwa pod Leyte to ostateczny cios zadany marynarce japońskiej. Obok potężnego pancernika „Yamato” pozostanie jej raptem pięć lotniskowców, w większości małych i przestarzałych, które nie będą w stanie podjąć większej operacji przeciw US Navy. Japońscy żołnierze na Filipinach są zdani tylko na siebie i ograniczone, nocne uzupełnienia.
[srodtytul]Leyte[/srodtytul]
Lądowanie na Leyte było największą dotychczasową operacją USA na Pacyfiku.
W pierwszym rzucie lądują cztery dywizje – 1. DKaw., 7., 24. i 96. DP. W rezerwie czekają cztery kolejne i kilka samodzielnych pułków. Operacja rozpoczyna się 17 października 1944 r. Na wysepkach otaczających Leyte od wschodu lądują rangersi. Nie napotkawszy zorganizowanego oporu, szybko montują system nawigacji dla podchodzącej armady. Drużyny płetwonurków sprawdzają, czy w pobliżu plaży nie ukryto ładunków wybuchowych i dodatkowych przeszkód. 20 października o godz. 10 na plażach wschodnich wybrzeży wyspy są już cztery amerykańskie dywizje. W pobliżu drogi nr 1, prowadzącej wzdłuż wybrzeża, opór Japończyków jest słaby i nieskoordynowany. Ostro robi się dopiero koło lotniska w Burauen. Japońska piechota z 16. DP fanatycznie broni się w wykopanych wcześniej jamach. Na nacierające shermany rzucają się żołnierze z prymitywnymi ładunkami wybuchowymi. Ginie 400 Japończyków. 24 października z głębi wyspy startuje 200 kamikadze. Samobójcze ataki staną się dla marynarki USA codziennością. Gen. Yamashita cudem dowozi na Leyte 34 000 żołnierzy. Ma pod komendą cztery dywizje – 1., 16., 26. i 102. MacArthur jest poirytowany, bo już na tym etapie musi wprowadzić do bitwy swoje odwody – 32. i 77. DP oraz 11. Dywizję Spadochronową.
Względnie szybki marsz przez równinę Leyte kończy się 2 listopada w Carigara u północnych wybrzeży wyspy. Dopiero za pasmem wzgórz, na zachodzie, ostateczny cel inwazji – dolina Ormoc wraz z portem o tej samej nazwie. Przez niego płynie japońskie zaopatrzenie. Podwładny MacArthura gen Krueger chce zająć dolinę, biorąc ją w podwójne kleszcze. Od północy naciera 1., 24. i 32. DP. Od południa 7., 77. DP i 11. DSpad. 7 listopada rozpoczyna się okres najbardziej srogich bojów. Leje deszcz. Amerykańskie zaopatrzenie tonie w błocie. Na Grzbiecie Złamanego Karku 24. DP natyka się na twardy opór japońskiej 1. Dywizji. Przez cztery dni Amerykanie nie posuną się ani o krok. 13 listopada gen. Irving spróbuje okrążyć wzgórze. 34. Pułk ładuje się z powrotem na amfibie, ląduje kilka kilometrów na zachód i stamtąd próbuje obejść Japończyków. 19. Pułk stara się podejść ich wzgórzami od wschodu. Manewr wyszedł sprawnie, ale boje na bliski dystans przeciągną się aż do 14 grudnia. Ginie 900 japońskich żołnierzy. Północne wejście do doliny Ormoc zostało otwarte.
Na południu 7. DP ma nieco łatwiejsze zadanie. Marsz wzdłuż wybrzeża ułatwia jej 776. Batalion Czołgów Pływających, który lądując przed głównymi siłami oczyszcza przedpole. 10 grudnia 77. DP ląduje w Ormoc. Zamknięcie kotła nastąpi dopiero 21 grudnia po krwawych walkach w mieście. Leyte można uznać za zdobyte. Pojedyncze, przymierające głodem oddziałki japońskie będą się tu bronić do końca wojny, ale MacArthur może szykować się na kolejny kąsek – Luzon, najważniejszą z wysp Filipin.
[srodtytul]Luzon[/srodtytul]
Na Luzonie pod dowództwem gen. Yamashity znajdowały się trzy japońskie odpowiedniki korpusów. W północnej części grupa Shobu z sześcioma dywizjami, w tym dwiema pancernymi. Na zachodzie, wokół lotniska Clarka grupa Kembu z trzema dywizjami i wokół Manili grupa Shimbu z dwiema dywizjami oraz grupą piechoty morskiej. W sumie dawało to 250 000 żołnierzy.
MacArthur przygotowuje inwazję na przełomie 1944 i 1945 r. Zdobycie wyspy Mindoro z kilkoma lotniskami daje mu bazę wypadową. Trwa akcja dezinformacyjna. Bombardowany jest południowy Luzon, gdzie filipińscy partyzanci dokonują wzmożonej dywersji, lotnictwo przeprowadza kilka pozorowanych zrzutów spadochronowych. Japończycy dają się zwieść. Desant MacArthura nastąpi kilkaset kilometrów na północ w zatoce Lingayen. Stąd, po w miarę równym terenie amerykańskie dywizje mają dotrzeć jak najszybciej do Manili – stolicy Filipin, najważniejszego węzła komunikacyjnego wyspy. Do inwazji przygotowano siedem dywizji.
Lądowanie rozpoczyna się 9 stycznia o godz. 7. Prawe amerykańskie skrzydło (37. i 40. DP) posuwa się zdecydowanie szybciej. Dopiero 23 stycznia dojdzie do ciężkiego starcia o lotnisko Clarka z japońską grupą Kembu. Baza zostaje zdobyta 31 stycznia. Na lewym skrzydle 6. i 43. DP muszą toczyć obronne walki z japońskimi czołgami grupy Shobu o utrzymanie przyczółka. Zaciekłe boje toczą się zwłaszcza o St. Manuel. Gen. Kruger boi się Japończyków zalegających na wzgórzach z jego lewej strony. MacArthur w odpowiedzi oskarża podwładnego o „brak impetu i agresywnej inicjatywy”. Do boju wprowadzona zostaje odwodowa 1 Dywizja Kawalerii. „Leć do Manili, omijaj odpadki, kop je, jeśli musisz, ale przede wszystkim uchwyć Manilę”. Takie wytyczne usłyszał jej dowódca gen. Mudge. Lekka dywizja rozpoczyna wyścig – impet jej natarcia imponuje.
15 stycznia na południe od Manili ląduje 11. DSpad. 4 lutego dociera do przedmieść stolicy. Tego samego dnia od północy przybywa 1. DKaw. Rozpoczyna się najkrwawszy bój kampanii filipińskiej. O ile poprzednio Japończycy dawali się zaskoczyć pędzącym Amerykanom i łatwo oddawali kolejne nieuszkodzone mosty, o tyle teraz starają się zamienić każdy dom w amerykański cmentarz. Atakujący nie pozostają dłużni. Ar- tyleria nie oszczędza budynków i zabytkowych murów. Domy atakowane są od strony dachu, po czym dolne piętra zasypywane są granatami i podlewane benzyną. Nikt nie lituje się nad wybiegającymi z pułapek żołnierzami. Japończycy wyładowują złość na ludności cywilnej. Wiedzą, że współpracuje ona z Amerykanami. Dochodzi do masowych mordów. Likwidowanie japońskiego oporu w mieście potrwa do początku marca. Pośród ruin MacArthur przemawia do tymczasowych władz Filipin: „Mój kraj dotrzymał słowa. Wasza stolica, tak okrutnie pokarana, odnalazła swoje prawowite miejsce jako cytadela demokracji na wschodzie”.
[srodtytul]Filipiński grób [/srodtytul]
Pod koniec marca Amerykanie przechodzą do oczyszczania wyspy z Japończyków. Zacięte walki toczą się w górach na wschód od Manili i na półwyspie Baatan. Ginie tam dowódca 6. DP, a dowódca 1. DKaw. zostaje ranny. 26 lutego 11. DSpad. dokonuje brawurowego desantu na niewielką, ale silnie ufortyfikowaną wyspę Corregidor. Dopiero w maju wyspa może być uznana za względnie bezpieczną dla marynarki. Zdobycie południowej części archipelagu pozostaje jedynie kwestią czasu i jest mniej istotne dla całej wojny.
Kampania filipińska kosztowała Japończyków 300 000 żołnierzy. Unicestwionych zostało 15 dywizji. Za zdobycie Filipin Amerykanie zapłacili życiem 36 000 żołnierzy. Aż 93 000 wyniosły tzw. straty niebojowe, głównie efekt chorób.
Co ciekawe, brutalność starć piechoty na Pacyfiku nie odbije się na całości strat wśród dywizji amerykańskich. Najcięższe straty zanotuje 7. Dywizja Piechoty – 9000 żołnierzy, podczas gdy dziesięć najbardziej wykrwawionych dywizji w Europie straci średnio po 20 000 żołnierzy, a zmagania z Niemcami trwały przecież dla Amerykanów krócej. Większe straty w Europie spowodowane są dużym natężeniem ognia artyleryjskiego i częstszymi walkami w miastach.
[i]Autor jest nauczycielem historii i WOS w XXXIX Liceum Ogólnokształcącym im. Lotnictwa Polskiego w Warszawie[/i]