Na przedpolach Warszawy

Próba sił od 13 do 15 sierpnia

Publikacja: 06.08.2010 08:48

Kopanie rowów strzeleckich na przedpolach Warszawy

Kopanie rowów strzeleckich na przedpolach Warszawy

Foto: MUZEUM WOJSKA POLSKIEGO W WARSZAWIE

Red

Warszawa to serce Polski: centrum polityczne, gospodarcze, kulturalne, bez którego Rzeczpospolita na dłuższą metę nie może istnieć. Wiedzieli o tym bolszewicy prący w lipcu i sierpniu 1920 roku na zachód. „Na Wilno, Mińsk, Warszawę” – pchał swych sołdatów Michaił Tuchaczewski, dowódca sowieckiego Frontu Zachodniego, a wtórowała mu gazeta Armii Czerwonej „Kransnoarmiejec”: „biała Polska musi być zniszczona, istnieć zaś powinna Polska proletariacka i sztandar czerwony powinien powiewać nad Warszawą”.

[srodtytul]Stolica musi się bronić![/srodtytul]

Nocą z 1 na 2 sierpnia w ręce bolszewików wpadł Brześć Litewski, a polska obrona na Bugu i Narwi, ostatnich naturalnych przeszkodach przed linią Wisły, rychło pękła. Stolica była zagrożona. Premier Wincenty Witos 5 sierpnia wzywał: „Ojczyzna w niebezpieczeństwie! (...) Wróg zaborczy, wróg najeźdźczy, wróg niosący z sobą niewolę narodu, ufa, że zdobędzie Warszawę, naszą stolicę, i że w Warszawie podyktuje Polsce pokój zwycięski. Pragnie powtórzyć rzeź Pragi. (...) Stolica nasza, patriotyczna Warszawa, musi dać próbę męstwa i wytrzymałości wobec wroga, Warszawa musi się bronić...”.

Naczelny wódz Józef Piłsudski postanowił zatrzymać i wykrwawić siły Tuchaczewskiego na przedpolach Warszawy, aby odwrócić uwagę od przygotowywanego polskiego kontruderzenia znad Wieprza.

Obronę tzw. przedmościa warszawskiego powierzono 1. Armii gen. Franciszka Latinika (który został też wojskowym gubernatorem Warszawy). Po lewej stronie miała ona 5. Armię gen. Sikorskiego, a po prawej – 2. Armię gen. Roi. Latinik, dysponujący początkowo bardzo szczupłymi siłami (kilkanaście batalionów piechoty, kilkanaście szwadronów jazdy, ok. 110 dział), zorganizował zewnętrzną linię obrony od Modlina wzdłuż Narwi (z przyczółkami mostowymi Dębe i Zegrze) i dalej na południe przez Radzymin, Wołomin, Okuniew, Wiązownę, Karczew do Góry Kalwarii.

Druga linia obrony biegła od Narwi przez Ostrów, fort Beniaminów, Rembertów, Miłosną, Aleksandrów do Nowej Wsi. Trzecią linię stanowiły dawne okopy niemieckie na przedmieściach prawobrzeżnej Warszawy – Pragi.

Do 1. Armii przydzielono wycofane z frontu 11. Dywizję Piechoty i 7. Brygadę Rezerwową Piechoty, a potem także cofające się pod naporem przeciwnika 1. Dywizję Litewsko-Białoruską, 8. i 15. DP. Większość jednostek była mocno pokiereszowana we wcześniejszych bojach – miały niskie stany osobowe, a morale żołnierzy wskutek porażek i odwrotu mocno podupadło. Polacy mieli za to przewagę w artylerii, trzy pociągi pancerne, pułk czołgów i dwie eskadry lotnicze.

Na tyłach Warszawa szykowała się do walki. Premier Witos apelował: „Do obrony stolicy muszą stanąć wszyscy obywatele! (...) Dziś nie ma wyboru: albo walka do ostateczności, zwycięstwa i wolności, albo sromotna niewola...”. Do wstępowania w szeregi wojska i prac pomocniczych mobilizowały ludność partie polityczne, organizacje społeczne, Kościół, literaci, artyści, prasa. Do biur werbunkowych tłumnie zgłaszali się ochotnicy, w tym studenci warszawskich uczelni i młodzież gimnazjalna. Oddziały ochotnicze (był wśród nich batalion kobiecy) wsławią się niebawem pod Radzyminem i Ossowem. Obywatelskie komitety obrony państwa zbierały odzież, żywność, leki, papierosy dla armii. 10 sierpnia w Warszawie i przyległych powiatach wprowadzono stan oblężenia. Teatry, kina i restauracje kończyły pracę o godz. 21.30, a od 22 obowiązywała godzina policyjna.

[srodtytul]Z pieśnią na ustach [/srodtytul]

Tymczasem Tuchaczewski sądził, że Wojsko Polskie jest pobite i niezdolne do kontrakcji. Zakładał, że Piłsudski zgromadził większość sił na północ od Warszawy i tam skierował trzy z czterech swoich armii. Chciał powtórzyć manewr feldmarszałka Paskiewicza z 1831 roku: przeprawić się przez Wisłę w jej dolnym biegu i oskrzydlić Polaków broniących rejonu Warszawy i Modlina. Do ataku na stolicę Polski rzucił 16. Armię Sołłohuba składającą się z pięciu dywizji strzeleckich (ponad 35 tys. bagnetów). Dowództwo sowieckie liczyło na zajęcie miasta z marszu. Łudziło się też, że na tyłach polscy komuniści poderwą lud do buntu. Po zdobyciu miasta na Zamku Królewskim miał się zainstalować komitet rewolucyjny z Marchlewskim, Dzierżyńskim i Konem na czele i proklamować Polską Republikę Rad.

Maszerujący na Warszawę czerwonoarmiści byli pewni sukcesu. Szli z rozwiniętymi sztandarami, pieśnią na ustach, a akompaniowały im wojskowe orkiestry. W nagrodę za wojenne trudy i męstwo dowódcy obiecywali bojcom pieniądze i przyzwolenie na rabunek miasta.

12 sierpnia bolszewicy podeszli pod pierwszą linię polskiej obrony. Oddziały 3. Armii Łazarewicza pojawiły się nad Narwią w rejonie Pułtuska, Serocka i Tłuszcza. Wieczorem doszło do pierwszych potyczek z Polakami. Dowodzący 16. Armią Sołłohub spodziewał się, że do 14 sierpnia jego dywizje dotrą do przedmieść Warszawy, a następnego dnia dwie z nich sforsują Wisłę.

[srodtytul]Boje o Radzymin i Ossów[/srodtytul]

13 sierpnia bitwa rozgorzała na dobre. Rankiem sowieckie dywizje 21. z 3. Armii i 27. z 16. Armii ruszyły do natarcia pod Radzyminem. Broniła się tam 11. DP płk. Jaźwińskiego, która jeszcze nie otrząsnęła się z odwrotowej traumy.

Pierwszy atak odparto, ale gdy zaczął się drugi, dwie kompanie porzuciły pozycje na dźwięk bolszewickiej kanonady. Wyrwę w obronie w ostatniej chwili udało się załatać. Krwawy bój o Leśniakowiznę stoczyły oddziały 8. DP.

Bolszewicy dostrzegli słabość polskiej obrony pod Radzyminem i skoncentrowali tam cztery brygady oraz 50 dział. Łatwo przerwali linie 46. pułku piechoty, którego dowódca stracił głowę, i wdarli się do miasteczka. Kto wie, co by się stało, gdyby energicznie parli naprzód. Lecz obsadziwszy Radzymin, urządzili masówkę, obwieszczając mieszkańcom nastanie nowego porządku.

Zaniepokojeni rozwojem sytuacji gen. Józef Haller, dowódca Frontu Północnego, i gen. Latinik nakazali odwodowej 1. Dywizji Litewsko-Białoruskiej odzyskać utracone pozycje. Lecz bolszewicy zaatakowali pierwsi. Impetu uderzenia nie wytrzymali obrońcy Leśniakowizny, cofając się na Ossów. Za nimi pchał się przeciwnik.

Do kontrataku poderwały się dwie kompanie ochotniczego 236. Pułku Piechoty. Powitał je huraganowy ogień. Śmiertelny postrzał otrzymał wówczas bohaterski kapelan Ignacy Skorupka towarzyszący w ataku młodym żołnierzom.

Walczący pod Ossowem ochotnik z Sierpca Józef Drążkiewicz wspominał: „Gdy doszliśmy, czołgając się do wschodniego krańca wsi Ossów, przez kilkanaście godzin pozostawaliśmy przykuci do ziemi (...) O swobodnym powstaniu na nogi nie było mowy. Gdy ktoś się wychylił, trafiała go bolszewicka kula. Silny, nieustający ogień nieprzyjaciela z karabinów maszynowych wyrządził u nas duże straty. (...) Dały się słyszeć przeraźliwe jęki żołnierzy i wołanie o pomoc”.

Polaków wsparły ogniem pociągi pancerne Paderewski i Mściciel. Potem ruszyła do kontrataku regularna piechota, wypierając bolszewików. Poległo tam 600 Rosjan i 100 Polaków.

Żołnierze 46. pułku chcieli zmazać plamę na honorze i wraz z kolegami z 1. DL-B z furią uderzyli na Radzymin. Odbili miasteczko, ale na krótko, bo bolszewicy dostali posiłki. Zażarte walki trwała kilka godzin. Wieczorem zagrożeni z obu flanek Polacy poszli w rozsypkę. Był to dramatyczny moment bitwy, gdyż nieprzyjaciel w rejonie Wólki Radzymińskiej przerwał drugą linię polskiej obrony i droga do stolicy stała przed nim otworem.

Gen. Haller nakazał 11. DP i 1. DL-B rankiem następnego dnia wyprzeć wroga z Radzymina. Miała je wesprzeć 10. DP. Dowództwo grupy złożonej z tych trzech dywizji Haller powierzył gen. Żeligowskiemu. Surowo zganił też gen. Latinika, który podczas boju o Radzymin ponoć spokojnie jadł obiad poza sztabem. Kłopoty 1. Armii zmusiły Naczelne Dowództwo do podjęcia działań odciążających. 5. Armia otrzymała rozkaz przejścia do ataku nad Wkrą, przyspieszono też o dzień termin kontrofensywy znad Wieprza, którą osobiście dowodził Piłsudski.

Pod Nieporętem szpice bolszewickie dotarły najbliżej Warszawy. Jakiś patrol nocą widział ze wzgórza oświetlone miasto. Wieść o tym dotarła do Mińska Białoruskiego, skąd dowodził Tuchaczewski, i Moskwy. Kierownictwo bolszewickie uwierzyło, że Armia Czerwona zajmuje już Warszawę.

Na szczęście Polacy powtórzyli francuski „Cud nad Marną” z 1914 roku, gdy paryskie taksówki dowiozły wojsko na zagrożony odcinek frontu. Teraz tę rolę odegrały warszawskie autobusy, przewożąc w rejon Nieporętu i Jabłonny strzelców kaniowskich z 10. DP.

Wczesnym rankiem 15 sierpnia strzelcy kaniowscy poszli do ataku na Wólkę Radzymińską. Pod Aleksandrowem polski 29. Pułk zadał sowieckiej 81. Brygadzie ciężkie straty. Radzymin szturmowali żołnierze 1. DL-B wsparci przez czołgi renault FT-17. Te ostatnie nie odegrały istotnej roli w bitwie, gdyż psuły się i do miasteczka dotarł wraz piechurami tylko jeden wóz. Mimo to wystraszeni bolszewicy dali nogę, a ich morale dodatkowo osłabiły ataki polskich samolotów, które – jak pisał dowódca 27. Dywizji Strzeleckiej – „terroryzowały nasze tyły (...) i ostrzeliwały każdą grupę z karabinów maszynowych”. Wczesnym popołudniem role się odwróciły i Polacy oddali Radzymin. Był to jednak łabędzi śpiew bolszewików, którzy na tym odcinku nie byli już zdolni do działań zaczepnych. Wieczorne natarcie 10. DP. i 1. DL-B ostatecznie wyparło ich z miasteczka. Kryzys w pasie działania 1. Armii został zażegnany.

[srodtytul]Przeszli do legendy[/srodtytul]

Choć decydujące dla klęski Armii Czerwonej w Bitwie Warszawskiej były walki 5. Armii nad Wkrą i Narwią oraz manewr zaczepny Piłsudskiego znad Wieprza, obrona przedpola stolicy, a zwłaszcza Radzymina i Ossowa, przeszła do narodowej legendy. Po stronie polskiej poległo i odniosło rany prawie 5 tys. żołnierzy. Straty sowieckie, trudne do oszacowania, były z pewnością większe – tylko 16 sierpnia wywieziono z Warszawy tysiąc jeńców.

17 sierpnia stolica pożegnała poległych, m.in. księdza Skorupkę. Stanisław Helsztyński pisał: „…wyległo na ulice całe miasto. Zasypane kwieciem trumny, proste trumny ze zwłokami bohaterów, twarze zalane łzami, tłumy niezliczone na chodnikach i jezdni. Cichy szloch kobiecy miesza się ze śpiewem żałobnym i melodią Mazurka Dąbrowskiego, którego gra orkiestra wojskowa. (…) Trzem bohaterom równocześnie oddano ostatnią posługę. Obok księdza Skorupki – kapitanowi Downar-Zapolskiemu, dowódcy I batalionu wileńskiego pułku strzelców, 27-letniemu bohaterowi, i 24-letniemu podchorążemu tego pułku Józefowi Lachowiczowi, obu poległym pod Radzyminem”. Zapłacili, jak wielu innych żołnierzy 1920 roku, cenę wolności.

Warszawa to serce Polski: centrum polityczne, gospodarcze, kulturalne, bez którego Rzeczpospolita na dłuższą metę nie może istnieć. Wiedzieli o tym bolszewicy prący w lipcu i sierpniu 1920 roku na zachód. „Na Wilno, Mińsk, Warszawę” – pchał swych sołdatów Michaił Tuchaczewski, dowódca sowieckiego Frontu Zachodniego, a wtórowała mu gazeta Armii Czerwonej „Kransnoarmiejec”: „biała Polska musi być zniszczona, istnieć zaś powinna Polska proletariacka i sztandar czerwony powinien powiewać nad Warszawą”.

Pozostało 95% artykułu
Historia
Paweł Łepkowski: Najsympatyczniejszy ze wszystkich świętych
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Historia
Mistrzowie narracji historycznej: Hebrajczycy
Historia
Bunt carskich strzelców
Historia
Wojna zimowa. Walka Dawida z Goliatem
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Historia
Archeologia rozboju i kontrabandy