Ich zwycięstwo czy nasze

Strajkujący jako pierwsi, już 30 sierpnia, podpisali porozumienie z rządem. Cena była jednak wysoka – komitet strajkowy zgodził się na sformułowanie o „socjalistycznym charakterze” nowych związków zawodowych

Publikacja: 27.08.2010 15:21

Marian Jurczyk i Kazimierz Barcikowski chwilę po podpisaniu porozumienia 30 sierpnia 1980 roku

Marian Jurczyk i Kazimierz Barcikowski chwilę po podpisaniu porozumienia 30 sierpnia 1980 roku

Foto: PAP/CAF, Jerzy Undro Jer Jerzy Undro

Aleksander Krystosiak był zaprawionym w bojach weteranem. Rocznik 1922, żołnierz NSZ AK, sześć lat przesiedział w stalinowskim więzieniu. Gdy wyszedł w 1956 r., pojechał do Szczecina i zatrudnił się w Stoczni Remontowej Parnica.

[link=http://www.rp.pl/artykul/9131,527845-Protokol-ustalen-w-sprawie-wnioskow-i-postulatow-Miedzyzakladowego-Komitetu-Strajkowego--z-Komisja-Rzadowa-w-Szczecinie--fragmenty-.html]Protokół ustaleń w sprawie wniosków i postulatów Międzyzakładowego Komitetu Strajkowego z Komisją Rządową w Szczecinie (fragmenty)[/link]

W sierpniu 1980 r. Stocznia Gdańska już od kilku dni strajkowała, ale tu – w Szczecinie – wszystko zdawało się toczyć normalnie. Wreszcie w poniedziałek, 18 sierpnia, o godzinie 7 stanęła Parnica. Powodzenie strajku zależało jednak od tego, czy zastrajkuje też Stocznia im. Adolfa Warskiego, największy zakład w Szczecinie.

Krystosiak wraz z pięcioma kolegami odpalił zatem motorówkę „Agata” i z informacją o strajku popłynął do robotników z Warskiego. Już od kei krzyczeli, że są delegacją z Parnicy. I że Parnica strajkuje. Trzy i pół godziny później Warski stanął.

[srodtytul]Gdzie są nasi krzykacze?[/srodtytul]

Dwie stocznie i kilka innych zakładów tworzą Międzyzakładowy Komitet Strajkowy. Szefem zostaje Marian Jurczyk z Warskiego. Żądania spisują w 36 punktach: utworzenie wolnych związków zawodowych, podwyżka płac, zniesienie cenzury, prawo do strajku, zaprzestanie nękania opozycji, transmisja mszy św. w radiu. A także tablica pamiątkowa ofiar Grudnia ’70, likwidacja sklepów dla uprzywilejowanych, wolne soboty.

Strajk w Szczecinie stawia na nogi partyjny aktyw. Do strajkujących jedzie I sekretarz Komitetu Wojewódzkiego PZPR Janusz Brych. Wraca jednak zdenerwowany. Robotnicy nie chcą słyszeć o przerwaniu protestu. Po godzinie 21 stoi już port szczeciński. Brych przekonuje towarzyszy: „Spróbujmy się pozbierać! Rozejrzyjmy się, gdzie są nasi partyjni »krzykacze«. Nie możemy stać na uboczu. 80 tys. członków partii w województwie, 40 tys. w mieście musi zewrzeć szeregi!”.

Jednak następnego dnia, 19 sierpnia, nie jeżdżą już autobusy. Strajkuje stocznia remontowa Gryfia, Hydroma, Meratronika, elewator Ewa. Staje stocznia w Świnoujściu.

W środę, 20 sierpnia, Szczecin zaskakuje spokojem i ciszą. Nie działa komunikacja, jedynie od czasu do czasu przemykają przystrojone biało-czerwonymi chorągiewkami auta z tabliczkami: „Komitet strajkowy”. Dowożą delegatów do siedziby MKS, która mieści się w Warskim. Do szczecińskiego komitetu dołączają zakłady ze Świnoujścia. W sumie jest ich już 30. Strajkujący oddają honorowo krew na rzecz poszkodowanych w katastrofie kolejowej pod Toruniem.

[wyimek]Uzgodniono, że mogą powstać samorządne związki zawodowe, które jednak „będą miały socjalistyczny charakter zgodnie z Konstytucją PRL”.[/wyimek]

Nieliczni przechodnie na pustych przystankach autobusowych mogą przeczytać apel zaczynający się od słów: „Sytuacja w naszym mieście jest bardzo poważna”, a kończący się wezwaniem: „O wszystkich naszych, nawet najtrudniejszych, sprawach możemy i musimy dyskutować. Rzecz w tym, by prowadzić te dyskusje w atmosferze spokoju, godności i pracy” – zwraca się do nich prezydent miasta i sekretarz partii.

Kolejny dzień, 21 sierpnia, przynosi pierwsze rozmowy MKS z komisją rządową. Do Szczecina przyjeżdża wicepremier Kazimierz Barcikowski.

[srodtytul]Bez oklasków, cisza[/srodtytul]

Zebrani w hali Stoczni im. Warskiego rozpoczynają od minuty ciszy dla uczczenia stoczniowców poległych w grudniu 1970 roku. Jurczyk odczytuje 36 postulatów. Komisja rządowa nie przyjmuje żadnego. Apeluje, by stoczniowcy wrócili do pracy. Rozmowy się kończą.

Następnego dnia do szczecińskiego MKS należy już sto zakładów. Rozmowy zostają wznowione. Marian Jurczyk udziela delegatom wskazówek: „Proszę koleżeństwa, delegacja rządu wejdzie za chwilę. Pamiętajmy, że dziś tak samo jak wczoraj. Wchodzą, wstajemy, bez słów, bez oklasków, siadamy, cisza”.

Barcikowski dziękuje za utrzymanie porządku w stoczni, nawołuje do konstruktywnych rozmów. Wszystko rozbija się jednak o postulat wolnych związków. „Żadna komisja nie jest władna spełnić postulatów strajkujących” – stwierdza wicepremier. Powstaje jednak podgrupa do przedyskutowania żądań ekonomicznych.

[srodtytul]Impas[/srodtytul]

„Noc. W świetlicy gasną górne światła. Tylko mała lampa, paląca się nisko koło estrady, pozwala obejrzeć niesamowitą scenerię tej sali. Niektórzy śpią komfortowo, na materacach dmuchanych i pod kocami, większość jednak legła po prostu, jak stała, w ubraniach, zdjąwszy tylko buty” – opisywała Małgorzata Szejnert, dziennikarka obecna wtedy w stoczni.

W sobotę, 23 sierpnia, o godzinie 10 pod stocznię znów podjeżdżają rządowe samochody. Rozmowy zostają wznowione. Wszystko transmitowane jest na zewnątrz przez głośniki.

Barcikowski deklaruje ułatwienie kontaktów z Gdańskiem. Natychmiast podchwytuje to MKS. „Koledzy, tu nie chodzi o kontakt telefoniczny. Telefonicznie to się można umówić z dziewczyną na kawę i jaki jej kupić numer rajstop!” – rzuca ktoś z sali. Komisja rządowa daje w końcu gwarancje bezpieczeństwa i delegacja ze szczecińskiego MKS wyjeżdża do Gdańska. Wieczorem zostaje wznowiona łączność telefoniczna.

W niedzielę naprzeciwko bramy, na deptaku, robotnicy ustawiają krzyż. Ksiądz z pobliskiej parafii odprawia mszę św. Mężczyznom modlitwa nie idzie. Wspomagają ich głosy i śpiewy zza bramy. Po południu wraca delegacja z Gdańska. Potwierdza – najważniejszym postulatem jest rejestracja wolnych związków zawodowych. Gdańsk czeka na prawników, którzy zredagują ten punkt.

Strajk się przedłuża, w poniedziałek MKS tworzy społeczny fundusz wolnych związków zawodowych. Do wielkiej skrzyni przy mównicy ludzie wrzucają datki. Zebrano przeszło 1,5 miliona złotych (przeciętna płaca wynosiła wtedy 6040 zł).

W środę rozmowy ze stroną rządową wracają do punktu wyjścia. Nie ma zgody na wolne związki zawodowe. Jednak następnego dnia, 28 sierpnia, widać już zbliżenie stanowisk. Spotkania grup roboczych, w tym ekspertów prawnych, dają rezultaty. W nocy z MKS spotyka się komisja rządowa. Powstaje projekt porozumienia końcowego. Do Szczecina przyjeżdżają doradcy strajkujących: prof. Andrzej Tymowski, specjalista w zakresie zagadnień polityki społecznej, dr Janina Walukowa, ekonomistka, oraz pisarz Andrzej Kijowski.

[srodtytul]Związki, ale socjalistyczne[/srodtytul]

Ostatnie robocze posiedzenie zaczyna się 29 sierpnia po północy. Dyrektor stoczni zaprasza prezydium MKS do gmachu dyrekcji. Dotychczas odmawiali. Ktoś rzuca: „Dziś już można”.

30 sierpnia, w sobotę, reprezentujący 300 zakładów szczeciński MKS podpisuje porozumienie z komisją rządową. Uzgodniono, że mogą powstać samorządne związki zawodowe, które jednak „będą miały socjalistyczny charakter zgodnie z Konstytucją PRL”.

Krzysztof Jagielski, pisarz: – Po sześciu dniach zakończył się strajk pracowników i marynarzy Polskich Linii Oceanicznych w Szczecinie. Poczułem się potwornie zmęczony. Co dalej? Nie rozumiałem, dlaczego nie podpisaliśmy równocześnie z Gdańskiem. Niewybaczalny błąd. Tam dalej strajkują. Polska strajkuje. A jeśli strajki będą trwały dłużej? Przecież obowiązuje nas solidarność. Podjąć znowu strajk? A jak MKS się nie zgodzi? Rozbicie? Czy komunistom o to chodziło? Chyba tak.

Stanisław Kania widział jednak tę sprawę inaczej. Na posiedzeniu Biura Politycznego KC PZPR przypominał, że podpisanie porozumienia miało nastąpić dopiero po decyzjach Plenum KC. „Towarzysz Barcikowski podpisał w Szczecinie porozumienie z MKS. W Gdańsku Jagielski tylko parafował porozumienie. Jest to akt dużej samowoli ze strony towarzysza Barcikowskiego”.

Ostatecznie jednak następnego dnia, 31 sierpnia, Międzyzakładowy Komitet Strajkowy w Gdańsku podpisał porozumienie przewidujące powstanie niezależnych, samorządnych związków zawodowych. „Solidarność” narodziła się w Gdańsku.

Aleksander Krystosiak był zaprawionym w bojach weteranem. Rocznik 1922, żołnierz NSZ AK, sześć lat przesiedział w stalinowskim więzieniu. Gdy wyszedł w 1956 r., pojechał do Szczecina i zatrudnił się w Stoczni Remontowej Parnica.

[link=http://www.rp.pl/artykul/9131,527845-Protokol-ustalen-w-sprawie-wnioskow-i-postulatow-Miedzyzakladowego-Komitetu-Strajkowego--z-Komisja-Rzadowa-w-Szczecinie--fragmenty-.html]Protokół ustaleń w sprawie wniosków i postulatów Międzyzakładowego Komitetu Strajkowego z Komisją Rządową w Szczecinie (fragmenty)[/link]

Pozostało 95% artykułu
Historia
Paweł Łepkowski: Najsympatyczniejszy ze wszystkich świętych
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Historia
Mistrzowie narracji historycznej: Hebrajczycy
Historia
Bunt carskich strzelców
Historia
Wojna zimowa. Walka Dawida z Goliatem
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Historia
Archeologia rozboju i kontrabandy