W podziemiach Ministerstwa Sprawiedliwości – oryginalnych pomieszczeniach, gdzie od jesieni 1945 r. do 1954 r. działał ubecki areszt śledczy – miała powstać filia Muzeum Powstania Warszawskiego.
Historyczne podziemia
Wspólny pomysł resortu i MPW zakładał, że placówka poświęcona będzie powojennym losom żołnierzy Armii Krajowej i represjom bezpieki wobec nich. – Młodzi ludzie, którzy w czasie powstania ryzykowali życie za ojczyznę, kilka lat po wojnie trafiali tutaj oskarżani o próbę wywrócenia systemu. Byli przetrzymywani, torturowani, niektórzy ginęli. Temu tematowi chcieliśmy poświęcić naszą ekspozycję – mówi dyrektor Muzeum Powstania Warszawskiego Jan Ołdakowski.
W tych piwnicach siedzieli więźniowie zaliczani do kategorii politycznych, gospodarczych i sabotażystów, m.in. gen. Emil Fieldorf, Jan Rodowicz „Anoda", prof. Władysław Bartoszewski, prof. Wiesław Chrzanowski.
Rodziny czekają
Wiesław Chrzanowski uczestniczył w jednej z pierwszych konferencji na temat utworzenia muzeum w piwnicach. Opowiadał wówczas „Rz", że ledwo się mieścił do karceru. Nie doczekał się jego realizacji.
Na to muzeum czekają też Jan i Antoni Rodowiczowie, bratankowie słynnego „Anody", żołnierza AK, torturowanego przez komunistyczny aparat bezpieczeństwa, zamordowanego w niewyjaśnionych okolicznościach. – Nie rozumiem, dlaczego tego muzeum jeszcze nie ma. Przykro, bo mogłoby to być kolejne ciekawe miejsce służące edukcji młodego pokolenia. A obserwujemy urzędniczą niemoc, niefrasobliwość i lekceważenie – komentuje Jan Rodowicz.