Golem, Frankenstein i inni

Wątek tworzenia sztucznego człowieka występuje od bardzo dawna

Publikacja: 30.08.2013 01:01

Golem, Frankenstein i inni

Foto: ROL

216 lat temu, 30 sierpnia 1797 roku, urodziła się Mary Shelley, pisarka (zm. 1851), twórczyni m.in. postaci Frankensteina. Tekst z archiwum "Rzeczpospolitej"

Według starszej relacji biblijnej Bóg ulepił Adama "z prochu ziemi i tchnął w jego nozdrza tchnienie życia", z ziemi Bóg tworzy także różne zwierzęta i przyprowadza je Adamowi, aby ten nadał im imiona. Potem zaś z żebra Adama Bóg tworzy niewiastę, Ewę.

Według młodszej tradycji pierwsi ludzie zostali stworzeni jako mężczyzna i niewiasta szóstego dnia, po roślinach i zwierzętach, na obraz i podobieństwo Boga.

Skoro człowiek jest mniej lub bardziej udanym odbiciem Boga, to nic dziwnego, że zapragnął być nim samym. I tak powstał wymarzony temat dla literatury, w której wątek tworzenia sztucznego człowieka oraz budzących grozę eksperymentów dokonywanych na istotach ludzkich jest obecny od bardzo dawna. Tak jak iwkinie, od samych jego początków.

Sekret ożywiania materii

W średniowieczu uważano, że homunkulus (łac. homunculus - człowieczek, karzełek) może być sztucznie stworzony w dyni albo w retorcie przez alchemika, za pomocą magii. Jednym z najsłynniejszych stworów był Golem, ulepiony z mułu i gliny. Według żydowskiej legendy XVI-wieczny uczony rabi Löwben Becalel z Pragi czeskiej tchnął życie w Golema kładąc mu na czoło kartkę papieru z kabalistyczną formułą. Golem nie był jednak prawdziwym człowiekiem - nie umiał mówić, myśleć ani płodzić potomstwa. Odznaczał się nadzwyczajną siłą i odpornością, miał więc bronić mieszkańców praskiego getta przed pogromami i prześladowaniami. Przez długi czas robił to dobrze, ale pewnego dnia wpadł w szał, niszczył na oślep wszystko dookoła itrzeba go było zgładzić. "Treść legendy - pisał Kopaliński w "Słowniku mitów i tradycji kultury" - zdaje się wskazywać, że rabbi z błądził, przywłaszczając sobie boski przywilej tworzenia życia". Twór rabiego Löwa, astronoma i alchemika cesarza Rudolfa II, opisany został w powieści austriackiego pisarza Gustava Meyrinka "Golem" (1915) , która stała się kanwą dla klasycznego niemieckiego filmu niemego z 1920 roku.

Wątku tworzenia sztucznego człowieka nie mogło zabraknąć w "Fauście" Goethego, w części II (1832) Wagner, "famulus" Fausta tworzy sztucznie człowieczka w fiolce, aby uniezależnić ludzkość od płci w procesie rozmnażania. To właśnie homunkulus prowadzi Fausta i Mefista na Noc Walpurgi.

Homunkulusa znajdziemy i w literaturze polskiej. W "Zwierzętach hrabiego Cagliostro" Andrzeja Bursy budzi naszą litość pomieszaną ze wstrętem Albertyn, zamknięty przez hrabiego wbutelce. Na próżno ten mikroskopijny stwór dowodzi, że i on kiedyś miał matkę.

Nieszczęśliwy potwór

Najsłynniejszego potwora w literaturze XIX stulecia stworzyła kobieta - młodziutka Mary Shelley, żona angielskiego poety P. B. Shelleya w powieści "Frankenstein, czyli Nowoczesny Prometeusz" (1818). Jej bohaterem jest Frankenstein, student filozofii naturalnej z Genewy, który zdobywa sekret ożywiania materii martwej. Ze zwłok wykradanych z cmentarzy i sal sekcyjnych tworzy potwora - odrażającego i silnego, który czuje się nieszczęśliwy uświadamiając sobie własną ohydę i samotność w świecie. Mszcząc się na swoim "ojcu" popełnia odrażające zbrodnie, wreszcie odbiera sobie życie.

Film nie mógł przejść obojętnie wokół tak atrakcyjnego tematu. Począwszy od 1910 roku zaczęto ekranizować powieść Mary Shelley. Ciekawe, że pod wpływem filmu nazwisko Frankensteina przeniesiono na jego twór - potwora także zaczęto nazywać Frankensteinem. Do najsłynniejszych ekranizacji należą "Frankenstein" (1931) oraz "Narzeczona Frankensteina" (1935) Jamesa Whale'az Borisem Carloffem w roli potwora. W 1942 powstał "Duch Frankensteina" Erle'a C. Kentona z Lonem Chaneyem w roli nieszczęsnego monstrum.

W ludowych baśniach rosyjskich częste są historie ludzi samotnych albo bezdzietnych małżeństw, dla których pociechą staje się wyczarowane dziecko - chłopiec z gliny albo dziewczynkaśnieżynka. A czym innym jest włoska opowieść o Pinokiu Carla Collodiego (1883) , o chłopcu - pajacyku zdrewna, któremu w dodatku, kiedy kłamie, wydłuża się nos?

Oddzielanie dobra od zła

Do klasyki należy XIX-wieczna opowieść Roberta L. Stevensona "Dziwna historia dra Jekylla i Mr. Hyde'a" (1886) o lekarzu, wynalazcy cudownej mikstury, dzięki której potrafi z siebie samego wyodrębnić pierwiastek zła - staje się wtedy odrażającym panem Hyde. Po wypiciu odtrutki przybiera ponownie postać ogólnie szanowanego, zacnego doktora Jekylla. Wkraczanie w obszar boskich kompetencji kończy się oczywiście fatalnie: doktor Jekyll traci kontrolę nad Hydem. Dochodzi do mordu, a doktor tuż przed aresztowaniem odbiera sobie życie. Nie trzeba dodawać, że także powieścią Stevensona zainteresowało się kino, powstały niezliczone ekranizacje, głównie angielskie i amerykańskie, w tym także parodie.

Za swojego rodzaju żartobliwą transformację historii Jekylla i Hyde'amożna uznać niewielką książeczkę "Wicehrabia przepołowiony", groteskę autorstwa wybitnego włoskiego pisarza, eseisty i literaturoznawcy Italo Calvino (1923-1985) . Jest to historia pewnego arystokraty, który w czasie wojny nieszczęśliwie ustawił się na linii strzału nieprzyjacielskiej armaty. Pocisk rozbił go na dwie połowy. Od tego czasu chodziło po świecie dwóch wicehrabiów - w jednym skupiło się samo zło i perfidia, w drugim - dobroć ociekająca słodyczą. Obaj byli nie do zniesienia. Historia skończyła się dobrze: pewien medyk zszył zgrabnie obie części, łącząc ponownie przepołowionego arystokratę w jedną całość.

A przy okazji - czy pamiętają państwo historię "zszywania" Bogumiła Kobieli w filmie "Przekładaniec" w reżyserii Andrzeja Wajdy według noweli Lema?

Podejrzane eksperymenty

Na potencjalnych problemach związanych z klonowaniem zdążyli zrobić majątki amerykańscy scenarzyści filmowi. Trudno te ich produkcje, choćby i wydawane później w formie książkowej (jak to robi np. Michael Crichton) traktować w kategoriach dzieła literackiego. Wyjątek uczynić można dla Deana R. Koontza, autora takich bestsellerów, jak "Opiekunowie" czy "Nieśmiertelny".

Eric Leben, szalony naukowiec z tej drugiej powieści, ogarnięty faustowską obsesją zachowania wiecznej młodości, poddaje się eksperymentowi genetycznemu. Zmiany, jakie zachodzą w jego organizmie, są niewyobrażalne, wreszcie doprowadzają go do samounicestwienia.

Bohater powieści Koontza wierzył w to, że człowiek dzięki zmianie swej struktury genetycznej stanie się Jezusem i Łazarzem w jednej osobie. Okazało się jednak, że był kimś innym: doktorem Frankensteinem i jego potworem naraz, "eksperymentatorem i nieszczęśliwym przedmiotem eksperymentu; geniuszem i potępioną duszą".

W XVIII-wiecznych "Podróżach Guliwera" Jonathana Swifta olbrzymy i liliputy po prostu istnieją, bez żadnych złowieszczych eksperymentów. Inaczej we współczesnej amerykańskiej noweli Edmonda Hamiltona "Wyspa karłów". Tu doktor Garland, geniusz i szaleniec, testuje na ludziach swój preparat działający na przysadkę mózgową i zmniejsza ich do rozmiarów karzełków. Pierwsi padają ofiarą jego eksperymentów koledzy-naukowcy ze stacji badawczej położonej na wyspie, kolejną "świnką morską" staje się przypadkowy rozbitek. Udaje im się jednak uciec z laboratorium. Sześciu dziarskich amerykańskich liliputów, walcząc po drodze ze szczurami i monstrualnymi pająkami, zwycięża szaleńca. Laboratorium ze zwłokami Garlanda płonie, a ludzkość ma się nigdy nie dowiedzieć o jego przerażających eksperymentach...

Towarzysz Szarikow i Spinoza

Doświadczeniami genetycznymi, jak również operacjami dokonywanymi na ludzkim mózgu w wysokim stopniu zainteresowane są wszelkie władze państwowe i policje polityczne pod każdą długością i szerokością geograficzną. Tako rzecze literatura. D-503, bohater głośnej powieści Eugeniusza Zamiatina "My" z roku 1920, poddany zostaje - na polecenie władz - chirurgicznemu usunięciu odłamka "wyobraźni", w następstwie czego z obojętnością przyjmuje tortury i egzekucję swojej ukochanej.

Uczłowieczenie przeróżnych golemów i mutantów przybierać może formy nie tylko przerażające - także groteskowe. Dość przypomnieć sobie Poligrafa Poligrafowicza Szarikowa, w poprzednim wcieleniu kundla Szarika z "Psiego serca" Michaiła Bułhakowa.

Sympatyczne zwierzę zamienione zostało w łotra po wykonaniu przez profesora Przeobrażeńskiego przeszczepu psu ludzkiej przysadki mózgowej. Miało to dowieść wpływu przyrostu przysadki na odmłodzenie ludzkiego organizmu. Profesorowi udało się jednak co innego - stworzyć osobnika znakomicie dopasowanego do Moskwy roku 1925: chama zainteresowanego jedynie wódką i seksem, donosiciela, kłamcę, złodzieja, przy tym całkiem udanie recytującego bolszewickie frazesy.

Dialogi z "Psiego serca" wywołują ataki śmiechu, a sam utwór należy do najchętniej czytanych dzieł Bułhakowa. Nie zapominajmy jednak, że autor był też lekarzem i żywo interesował się ówczesnymi doświadczeniami zoologicznymi sowieckich uczonych, pionierów eugeniki, biofizyki i biochemii oraz genetyki. Z tą ostatnią, jako z nauką z gruntu burżuazyjną, rozprawiono się dopiero w 1938 roku. "Psie serce" jest zatem nie tylko satyrą na rzeczywistość Rosji Radzieckiej, kpiną z prób zbudowania "nowego społeczeństwa", ale i ostrzeżeniem przed zbyt daleko idącymi badaniami naukowymi, pytaniem o granice badawczego eksperymentu.

Profesor Przeobrażeński z "Psiego serca" potrafił przyznać się do porażki, która jest nieuchronna, kiedy - jak powiadał - "eksperyment zamiast posuwać się powoli, zgodnie z naturą, forsuje problem". "Można wszczepić przysadkę Spinozy -dowodził dalej profesor - albo jakiegokolwiek innego czorta i przerobić psa na coś niebywałego. Pytanie tylko, po jakiego diabła? Po co sztucznie fabrykować Spinozę, kiedy zwykła baba może go urodzić w każdej chwili. Ludzkość sama zatroszczy się o to w trybie ewolucji, uporczywie wyodrębniając z nikczemnej masy przeciętności dziesiątki niezwykłych geniuszy, którzy staną się chlubą naszej planety".

216 lat temu, 30 sierpnia 1797 roku, urodziła się Mary Shelley, pisarka (zm. 1851), twórczyni m.in. postaci Frankensteina. Tekst z archiwum "Rzeczpospolitej"

Według starszej relacji biblijnej Bóg ulepił Adama "z prochu ziemi i tchnął w jego nozdrza tchnienie życia", z ziemi Bóg tworzy także różne zwierzęta i przyprowadza je Adamowi, aby ten nadał im imiona. Potem zaś z żebra Adama Bóg tworzy niewiastę, Ewę.

Pozostało 96% artykułu
Historia
Telefony komórkowe - techniczne arcydzieło dla każdego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Historia
Paweł Łepkowski: Najsympatyczniejszy ze wszystkich świętych
Historia
Mistrzowie narracji historycznej: Hebrajczycy
Historia
Bunt carskich strzelców
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Historia
Wojna zimowa. Walka Dawida z Goliatem