Najgorsze przeżyłem, idę przed siebie

Z młodości wynieśli straszne wspomnienia z obozu w Auschwitz. Dziś mają po 90 lat i nie pozwalają sobie na bezczynność.

Publikacja: 26.01.2014 10:00

Józef Paczyński musiał strzyc komendanta Auschwitz Rudolfa Hössa

Józef Paczyński musiał strzyc komendanta Auschwitz Rudolfa Hössa

Foto: Fotorzepa, Pio Piotr Guzik

Red

Stefan Lipniak za kilka miesięcy skończy 90 lat. Zaczyna dzień od gimnastyki. Do Marcelego Godlewskiego, rocznik 1922, przychodzi wolontariusz Rafał, 21-latek. Dyskutują o polityce i grają w szachy. Karol Tendera urodził się w 1921 r., ale wciąż prowadzi samochód. Pisze listy protestacyjne do mediów, które używają sformułowania „polskie obozy śmierci". Józef Paczyński (94 lata) często słyszy pytanie, dlaczego w Auschwitz nie zabił komendanta Hössa, choć miał sposobność, by to zrobić.

W obozie

W poniedziałek odbędą się obchody 69. rocznicy wyzwolenia niemieckiego nazistowskiego obozu koncentracyjnego i zagłady Auschwitz. Jak wygląda starość byłych więźniów tego i innych obozów koncentracyjnych? W Krakowie od 1987 r. działa przychodnia, w której mogą liczyć na opiekę i wsparcie.

Przychodnia przy ul. Dietla nazywa się „Pro vita et spe", co oznacza „dla życia i nadziei". – Historie, które opowiadają moi pacjenci, są straszne. Trudno uwierzyć, że człowiek może coś takiego przeżyć – mówi dr Alicja Klich-Rączka, lekarz geriatra, kierownik placówki.

Józef Paczyński został przywieziony do Auschwitz w pierwszym transporcie z Tarnowa. Jako więzień nr 121 pracował w sklepie fryzjersko-kosmetycznym, tylko dla esesmanów. Pewnego dnia przyszedł podoficer z rozkazem, by pan Józef ostrzygł i ogolił komendanta Rudolfa Hössa.

– Ręce mi się trzęsły, nogi mi się trzęsły. Zaprowadzili mnie do domu Hössa. Obsłużyłem go, pokropiłem wodą kolońską i zapudrowałem. I tak co tydzień do końca 1944 roku – wspomina Paczyński.

Karol Tendera, zanim znalazł się w obozie, miał już za sobą roboty przymusowe w Niemczech i spektakularną ucieczkę z Hanoweru. Gestapo aresztowało go w Krakowie. Trafił do więzienia na Montelupich, a stamtąd do Auschwitz.

– Było nas pięciu z biegunką i tyfusem. Przed drzwiami obozowego szpitala leżało kilkunastu półtrupów wołających: „Ratunku!". Strażnicy kazali wrzucać ich na pakę samochodu i wywozili do krematorium – opowiada Tendera. Widział, jak Niemcy selekcjonowali żydowskie dzieci. O życiu lub śmierci decydował wzrost. – Wsadzili dwie sztyce metalowe, sznurek i dzieci przechodziły pod sznurkiem. Kto niski – na lewo, do gazu; kto dotknął sznurka głową – na prawo, do roboty – wspomina pan Karol.

Stefan Lipniak został aresztowany przez gestapo w 1941 r. Za drutami niemieckich obozów spędził 44 miesiące. W Auschwitz III, fabryce koncernu IG Farben w Monowicach, pracował przy rozładowywaniu wagonów, które przywoziły węgiel, drewno, kamienie i cegły. W styczniu 1945 szedł w marszu śmierci. – Pędzono nas na zachód – mówi Lipniak. – Wielu więźniów padło z wycieńczenia, z głodu i chłodu. Esesmani bez skrupułów dobijali najsłabszych.

Marceli Godlewski zdał maturę w 1939 r. Należał do Związku Walki Zbrojnej – Armii Krajowej i Kedywu. Zajmował się dywersją, wykonywał wyroki śmierci. W 1944 został aresztowany i przewieziony do podobozu Auschwitz w Świętochłowicach. Wkrótce elektryk obozowy Tadeusz Krupa zaproponował mu wspólną ucieczkę.

– Trzy lampy w ogrodzeniu spiął w ten sposób, że od nich poszedł przysypany lekko ziemią kabel. Popodkładał izolację, tak że lampki kontrolne się świeciły, a na ogrodzeniu z napięciem nie było prądu – opowiada Godlewski. – Kombinerkami tniemy druty – ciap, ciap, i już nas nie ma! Po tygodniu byliśmy pod Jędrzejowem, w partyzantce.

W drodze

Po wojnie Józef Paczyński stworzył w Brzesku szkołę, którą przez lata kierował. Stefan Lipniak był sędzią piłkarskim w lokalnej klasie rozgrywkowej. Karol Tendera znał z obozu Józefa Cyrankiewicza i Lucjana Motykę. W komunistycznej Polsce byli dygnitarzami i ustawili kolegę. Tendera został dyrektorem w Wojewódzkim Zarządzie Inwestycji Rolnych.

Marceli Godlewski prosto z leśnego oddziału trafił na przesłuchanie do Urzędu Bezpieczeństwa w Kielcach. Siedział kilka miesięcy. Po wyjściu na wolność nie mógł znaleźć pracy.

Niedawno byli więźniowie obozów koncentracyjnych spotkali się podczas Wigilii w przychodni na Dietla. Doktor Klich-Rączka wspominała tych, którzy umarli w ostatnim roku, i usprawiedliwiała nieobecność chorych.

– Karol Tendera leży w szpitalu – powiedziała lekarka. Kilka minut później pojawił się jak niespodziewany gość, na którego czeka puste miejsce przy stole. – Zrobiłem badania i wypisałem się na własne życzenie – oznajmił.

Ciągle ma coś do roboty. Kiedy Barack Obama powiedział o „polskich obozach śmierci", pan Karol wysłał protest do Białego Domu. Jeździ do Oświęcimia na spotkania z zagranicznymi wycieczkami. – W listopadzie z grupą oficerów niemieckich, a wcześniej z Japończykami z Nagasaki – opowiada.

Józef Paczyński ostatnio czuje się gorzej, ale nie traci optymizmu.

– Mam dopiero 94 lata – powtarza. Po przejściu na emeryturę żył w drodze. Przyjmował zaproszenia, by dawać świadectwo. Współpracował z niemiecką Fundacją Maksymiliana Kolbego.

Często wspomina spotkanie w klasztorze w Kassel (Hesja). – Skończyłem opowiadanie i zaczęły się pytania. Zgłosił się młody Niemiec: „Proszę pana, byliście tylko we dwóch, pan i Höss. Miał pan brzytwę. Przecież mógł go pan poderżnąć". Odpowiedziałem: „Tak, mogłem, ale jakie byłyby konsekwencje? Pół obozu by poszło. Moja rodzina cała".

Marceli Godlewski z ogromną miłością opowiada o żonie, która zachorowała na alzheimera. Od kilku lat, ze względu na potrzebę specjalistycznej opieki, nie mieszkają już razem.

– Byliśmy dobrym małżeństwem – wspomina Godlewski. – Wspólne zainteresowania, podróże. Na narty jeździliśmy aż do siedemdziesiątki.

Trudno mu zaakceptować starość. – Nie przypuszczałem, że tak długo będę żył. Za mojej młodości siedemdziesięciolatek to był kościany dziadek, z którym nie warto już gadać – mówi gorzko.

Stefan Lipniak niedawno opowiadał licealistom o marszu śmierci. – Przespaliśmy noc pod gołym niebem. Mnóstwo ludzi umarło na placu. Więźniom, którzy zostali przy życiu, esesmani kazali ściągnąć zmarłych na jedną hałdę i podpalali – opowiadał. Uczniowie milczeli. Lipniak zmienił temat. Wspominał mecze, które sędziował po wojnie. Okazało się, że jeden z licealistów też biega z gwizdkiem.

– Jesteś sędzią rzeczywistym czy próbnym? – zapytał dziewięćdziesięciolatek. – Jeszcze próbnym.

– Jaka jest różnica między spalonym a pozycją spaloną? – egzaminował Lipniak. – Spalony jest, jeżeli zawodnik odnosi korzyść, a za pozycję spaloną nie możemy karać. – Dobrze. Masz czwórkę.

W poczekalni

Widują się w poczekalni przed gabinetem dr Klich-Rączki. Nad przychodnią działa klub byłych więźniów, chociaż ciągle umierają kolejni członkowie. Raz w roku lekarka zaprasza pacjentów do ogrodu swojego domu. Organizuje ognisko ze śpiewaniem pieśni patriotycznych. Przyjeżdża konsul Republiki Federalnej Niemiec. Śpiewa razem z byłymi więźniami, po polsku.

Karol Tendera wydał w 2008 r. książkę „Polacy i Żydzi w KL Auschwitz 1940–1945. Pamiętnik więźnia KL Auschwitz-Birkenau". Na spotkaniach z młodzieżą podkreśla: – Jak będziecie słyszeć, że ktoś mówi o polskich obozach, to ostro stawiajcie kontrę! Nieprawda! To były obozy niemieckie, budowane i finansowane przez Niemców.

Józef Paczyński: – Dwa lata temu odwiedził mnie wnuk Hössa. Początkowo nie chciałem się spotkać, ale kustosz z muzeum z Oświęcimia namawiał: „Józiu, przyjmij go, przyjmij". Przyszedł, więc pytam, co stało się z babcią, Hössową. Popełniła samobójstwo. A wujek Klaus, okropny drań, syn Hössa? Miał problem z alkoholem. Taka to była rozmowa.

Marceli Godlewski przechowuje wniosek z 1976 r. o nadanie mu Krzyża Grunwaldu III klasy. Były dowódca z partyzantki złożył oświadczenie, że Godlewski zlikwidował trzech agentów gestapo i komendanta Werkschutzu (straży zakładowej), a po aresztowaniu nie pękł w czasie śledztwa. Wniosek o odznaczenie został odrzucony.

– Przecież Armia Krajowa, w której służyłem, to były dla władz PRL-u „zaplute karły reakcji" – podsumowuje Godlewski.

Stefan Lipniak w 2010 r. pochował żonę, z którą spędził 60 lat. Załamał się, ale dzięki pomocy dr Klich-Rączki przezwyciężył depresję. Codziennie odwiedza cmentarz, pielęgnuje grób. Później rusza na długi spacer, zazwyczaj pokonuje pięć kilometrów. Wierzy, że najgorsze już przeżył i teraz trzeba po prostu iść przed siebie.

Maciej Zdziarski jest prezesem Instytutu Łukasiewicza w Krakowie. W 2013 r., pod patronatem ?oddziału  IPN, zorganizował ?spotkania byłych więźniów obozów     koncentracyjnych z krakowskimi licealistami. W wyniku projektu powstały scenariusze edukacyjne  oraz radiowa audycja ?dokumentalna (dwiehistorie.pl)

Stefan Lipniak za kilka miesięcy skończy 90 lat. Zaczyna dzień od gimnastyki. Do Marcelego Godlewskiego, rocznik 1922, przychodzi wolontariusz Rafał, 21-latek. Dyskutują o polityce i grają w szachy. Karol Tendera urodził się w 1921 r., ale wciąż prowadzi samochód. Pisze listy protestacyjne do mediów, które używają sformułowania „polskie obozy śmierci". Józef Paczyński (94 lata) często słyszy pytanie, dlaczego w Auschwitz nie zabił komendanta Hössa, choć miał sposobność, by to zrobić.

Pozostało 95% artykułu
Historia
Telefony komórkowe - techniczne arcydzieło dla każdego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Historia
Paweł Łepkowski: Najsympatyczniejszy ze wszystkich świętych
Historia
Mistrzowie narracji historycznej: Hebrajczycy
Historia
Bunt carskich strzelców
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Historia
Wojna zimowa. Walka Dawida z Goliatem