Reklama
Rozwiń
Reklama

Grzebano nie tylko na Łączce

Kwatera "Ł" na Cmentarzu Powązkowskim nie jest jedynym miejscem w stolicy, gdzie po wojnie grzebano ofiary ubeków.

Publikacja: 25.10.2014 16:31

Grzebano nie tylko na Łączce

Foto: Fotorzepa/Jakub Ostałowski

Z informacji IPN do których dotarła „Rzeczpospolita" wynika, że na cmentarzu powązkowskim chowano potajemnie nie tylko w kwaterze "Ł".

Tam głównie grzebano skazanych na kary śmierci i straconych na podstawie wyroków sądowych. Ich dane nie były odnotowywane w księgach cmentarnych. Grzebaniem osób, które zabito w więzieniu przy ul. Rakowieckiej, zajmował się pracownik więzienny Władysław Turczyński. Z jego zeznań wynika, że pochówki odbywały się na terenie w kształcie czworoboku o długości boków 20, 20, 26 i 39 metrów. Jamy grobowe wykopywali tam początkowo niemieccy jeńcy, a potem także polscy więźniowie. Doły kopano na głębokość półtora–dwa metry.

Z dokumentów IPN wynika, że od kwietnia 1948 roku do połowy 1956 roku zmarłych i zamordowanych w więzieniach warszawskich lub w MBP i UB grzebano także na cmentarzu powązkowskim w kwaterach C, B, B II, A II, F, F II, D, G i FIII, odnotowując jednak ich dane osobowe w księdze cmentarnej, wraz z podaniem numeru pola, rzędu i grobu.

Jak ustalił Instytut Pamięci Narodowej do 1948 roku straconych, zmarłych, zamordowanych w aresztach UB, więzieniach i obozach w Warszawie chowano zaś głównie na Cmentarzu Bródnowskim, w pobliżu cmentarza przy ul. Wałbrzyskiej (latem były prowadzone tam prace ekshumacyjne), na terenie więzienia na Pradze przy ul. 11 listopada oraz w rejonie Toru Wyścigów Konnych na Służewcu.

Po wprowadzeniu stanu wojennego w kwaterze „Ł" rozpoczęły się ponowne pochówki. Jak ustalili pracownicy IPN, w latach 1982–1984 pochowano tam ok. 200 osób uznanych za zasłużonych dla komunistycznego państwa. Byli to m.in. oficerowie LWP, sędziowie okresu stalinowskiego, oficerowie bezpieki i Informacji Wojskowej. Podobne pochówki odbywały się także w pozostałych kwaterach, gdzie wcześniej chowano zmarłych w więzieniach oraz w UB. Jak ujawnił w Super Ekspresie prof. Krzysztof Szwagrzyk, z IPN w miejscach tych także w ostatnich latach odbywały się pochówki. „Tam mamy wyjątkowo dużo pochówków ludzi związanych z partią komunistyczną i aparatem władzy, w tym wojska" – stwierdził w rozmowie z Tadeuszem Płużańskim. W takim miejscu – podał profesor – został pochowany m.in. gen. Florian Siwicki, były komunistyczny minister obrony narodowej, jeden z twórców stanu wojennego.

Reklama
Reklama

Na razie nikt nie mówi jednak o rozszerzeniu poszukiwań szczątków zbrodni komunistycznych na inne powązkowskie kwatery. Prace takie z przerwami prowadzone są tylko w obrębie kwatery "Ł". W latach 2012–2013 w czasie prac archeologicznych w kwaterze odnaleziono i ekshumowano 194 więźniów. We wrześniu tego roku znaleziono tam dodatkowo szczątki kolejnych dwóch osób.

Spośród szczątków wydobytych na Łączce genetycy z Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego w Szczecinie zidentyfikowali już 36 osób, m.in. dowódców AK mjr. Zygmunta Szendzielarza ps. Łupaszka, mjr. Hieronima Dekutowskiego ps. Zapora, cichociemnego mjr Bolesława Kontryma ps. Żmudzin.

Prace na Łączce będą kontynuowane prawdopodobnie w przyszłym roku. Jednak warunkiem ich rozpoczęcia jest przeniesieniu w inne miejsce grobów z lat 80. Będzie to możliwe dopiero po nowelizacji ustaw o grobach i cmentarzach wojennych oraz o cmentarzach i chowaniu zmarłych. Inicjatywę ustawodawczą w tej sprawie prowadzi Kancelaria Prezydenta RP.

Urzędnicy chcą też, aby Łączki została wpisana do rejestru grobów wojennych i miejsc pamięci narodowej. Chodzi o to, aby zablokować w tym miejscu dalsze pochówki (ostatni odbył się wiosną), ale także ułatwi to upamiętnienie żołnierzy antykomunistycznego podziemia. Na Łączce planowana jest budowa Panteonu Narodowego Żołnierzy Wyklętych w formie kolumbarium.

Z informacji IPN do których dotarła „Rzeczpospolita" wynika, że na cmentarzu powązkowskim chowano potajemnie nie tylko w kwaterze "Ł".

Tam głównie grzebano skazanych na kary śmierci i straconych na podstawie wyroków sądowych. Ich dane nie były odnotowywane w księgach cmentarnych. Grzebaniem osób, które zabito w więzieniu przy ul. Rakowieckiej, zajmował się pracownik więzienny Władysław Turczyński. Z jego zeznań wynika, że pochówki odbywały się na terenie w kształcie czworoboku o długości boków 20, 20, 26 i 39 metrów. Jamy grobowe wykopywali tam początkowo niemieccy jeńcy, a potem także polscy więźniowie. Doły kopano na głębokość półtora–dwa metry.

Pozostało jeszcze 81% artykułu
Reklama
Historia
Wielkie Muzeum Egipskie otwarte dla zwiedzających. Po 20 latach budowy
Materiał Promocyjny
Czy polskie banki zbudują wspólne AI? Eksperci widzą potencjał, ale też bariery
Historia
Kongres Przyszłości Narodowej
Historia
Prawdziwa historia agentki Krystyny Skarbek. Nie była polską agentką
Historia
Niezależne Zrzeszenie Studentów świętuje 45. rocznicę powstania
Materiał Promocyjny
Urząd Patentowy teraz bardziej internetowy
Historia
Którędy Niemcy prowadzili Żydów na śmierć w Treblince
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama