Rzeczpospolita: Politycy PiS chcą unieważnić sprzedaż kolejki linowej i gruntów na Kasprowym Wierchu. Często o Kasprowym mówi się, że to nasz skarb narodowy. Dlaczego ta góra jest tak szczególna?
Wojciech Szatkowski: Bo to jedyny w Polsce szczyt, na którym panują warunki przypominające te w Alpach. Dlatego dla polskich narciarzy jest wręcz świętą górą! Pierwsi oczy ku Kasprowemu zwrócili nasi pionierzy dwóch desek: Stanisław Barabasz, Mariusz Zaruski czy Mieczysław Karłowicz. Barabasz wraz z grupą narciarzy pierwszego wejścia na nartach na ten szczyt dokonał już w 1906 roku. Weszli od północy, przez Halę Goryczkową z Kuźnic, i na tę samą stronę później z niego zjechali.
Przed wybudowaniem kolejki linowej Kasprowy często był odwiedzany przez miłośników nart?
Oczywiście. Organizowano tam mistrzostwa Polski w narciarstwie i to tam rozwijały się talenty Bronisława Czecha, Stanisława Marusarza czy Heleny Marusarzówny. W konkurencjach alpejskich byliśmy naprawdę nieźli, dlatego właśnie postanowiono wybudować kolejkę. Udało się to zrobić w rekordowo szybkim tempie: budowa trwała około sześciu miesięcy. Pierwsi turyści wjechali na Kasprowy Wierch 15 marca 1936 roku. W ogóle lata 30. były złotym okresem w dziejach narciarstwa zakopiańskiego. W Kotle Gąsienicowym powstał także wyciąg saniowy.
Jak Zakopane wypadało na tle reszty Europy?