W oświadczeniu dla mediów we wtorek wieczorem prezes IPN Łukasz Kamiński powiedział, że wdowa po Kiszczaku zaoferowała tego dnia Instytutowi sprzedaż dokumentów przechowywanych przez jej męża. "Przedstawiła zapisaną obustronnie odręcznie kartkę papieru zatytułowaną +Informacja opracowania ze słów T.W. +Bolek+ z odbytego spotkania w dniu 16 XI 74 r.+ datowaną: Gdańsk, dn. 16.11.74, opatrzoną w lewym górnym rogu nagłówkiem +źrodł. T.W. +Bolek+, przyj. rez. +Madziar+, wpłyn. 16 XI 74 r., odeb. kpt. Z. Ratkiewicz+" - podał IPN w oświadczeniu.
Szef MSWiA Mariusz Błaszczak ocenił w TVP Info, że fakt, że dokumenty przetrzymywane w domu gen. Kiszczaka trafiają do opinii publicznej dopiero po jego śmierci, świadczy o - zdaniem Błaszczaka - "patologii III RP".
– Po ’89 roku trzech ludzi miało dostęp do archiwów, nie mamy sprawozdań z tego, potem były dokumenty niszczone, a dziś okazuje się, że były w posiadaniu generała Czesława Kiszczaka - powiedział Błaszczak.
W ocenie szefa MSWiA, dokumenty powinny znaleźć się w Instytucie Pamięci Narodowej.
– Powinny być opublikowane tak, żeby wszyscy mieli wiedzę na temat tych wydarzeń, które miały miejsce w latach 80., 70. – podkreślił Błaszczak i dodał, że publikacja materiałów powinna się odbyć jak najszybciej. – To powinna być wiedza publiczna. To jest wiedza dotycząca naszej historii – tłumaczył.