Podczas II wojny światowej Węgrzy byli sojusznikami Niemiec. Nie przeszkadzało to żołnierzom z 1. Dywizji Honwedów opatrywać i karmić polskich partyzantów. W ubiegłym tygodniu pomnik pamięci Honwedów odsłonięto niedaleko Sejmu. – Dzisiaj do łańcucha polsko-węgierskiej przyjaźni dokładamy kolejne ogniwo – mówił prezes IPN Jarosław Szarek. Te ogniwa dokładane są jednak w całym kraju. Ma miejsce prawdziwy wysyp pomników ku czci Madziarów.
Jeden z najbardziej okazałych powstał pod koniec ubiegłego roku w Przemyślu. Na pomnik składają się naturalnej wielkości figury węgierskiego huzara i polskiego ułana. Obok nich stoją dwa konie oraz skrzynka pocztowa, do której huzar wrzuca list do rodziny pozostawionej w ojczyźnie.
Również przed rokiem w Szczecinie powstał pomnik chłopca z Pesztu, czyli młodego uczestnika powstania w 1956 roku. Pierwotnie miał zostać usytuowany niedaleko tamtejszego IPN, ale radni zdecydowali się na bardziej prestiżowe Jasne Błonia. Obelisk poświęcony bohaterom rewolucji węgierskiej z 1956 roku stanął też w Opolu, a podobny powstanie w Lublinie. Kilkanaście dni temu zgodziła się na to rada miasta.
Skąd bierze się nagłe zainteresowanie upamiętnianiem wspólnej historii? Samorządowcy chęć stawiania pomników tłumaczą zazwyczaj współpracą z miastami partnerskimi na Węgrzech. – Powstanie pomnika jest efektem przyjaznych relacji z miastem Székesfehérvár – mówi Piotr Letachowicz z Urzędu Miasta w Opolu.
Witold Wołczyk z przemyskiego ratusza mówi z kolei, że figury ułana i huzara to nawiązanie do walk o twierdzę Przemyśl z czasów I wojny światowej. – Poza tym dwukrotnie gościł u nas marszałek węgierskiego parlamentu, a Przemyśl współpracuje z Egerem na Węgrzech – wylicza.