Chociaż asyryjscy królowie nigdy głośno się do tego nie przyznawali, znali granice swojej władzy. Wiedzieli o istnieniu nieosiągalnych dla nich regionów, jak Tarsisi (Tartessos) we współczesnej Hiszpanii, Luddi (Lidia) w zachodniej Azji Mniejszej, Jaman (Jonia) nad Morzem Egejskim, Guriana na wschód od Urartu, Qade we współczesnym Omanie, Saba’ (Saba) we współczesnym Jemenie, Tema (Tajma) w północnej Arabii czy Kusu (Kusz) w Nubii nad Górnym Nilem. Wszystkie te miasta i kraje pojawiają się w asyryjskich tekstach, chociaż dzieliły je od imperium wysokie góry, szerokie morza i pozornie bezkresne pustynie, których asyryjskie armie nie były w stanie pokonać.
Ekspansja Asyryjczyków powstrzymywana przez naturę
Czasem organizowano wyprawy wojenne w te zakazane strefy na obrzeżach imperium, ale zawsze wiązało się to z rozlicznymi trudnościami. Góry były względnie niewielką przeszkodą, chyba że okazywały się zbyt wysokie. Przez dłuższy czas Asyryjczykom udawało się roztaczać kontrolę polityczną nad pogórzem pasm Taurus i Zagros, jednak dalej, jak w Tabal w środkowej Anatolii czy na wschodzie w Medii, nigdy dłużej nie zagrzali miejsca. Krótki tekst z czasów panowania Senacheriba (704–681 p.n.e.), syna Sargona II, dotyczący zapewne kampanii prowadzonej w górach Zagros w 702 roku p.n.e., pozwala nam pojąć, jak niepewnie władcy asyryjscy czuli się w regionach leżących na dużej wysokości: „Przez potężne góry […], w których nawet mocarne pnie drzew e’ru płożą się po ziemi, a pomiędzy nimi wieczny silny wiatr nigdy nie przestaje wiać […], gdzie dotąd żaden żywy człowiek nie rozbił namiotu, ja sam z wielkim trudem podróżowałem z moimi wojskami”.
Chociaż asyryjscy królowie nigdy głośno się do tego nie przyznawali, znali granice swojej władzy. Mimo to dokonywali kolejnych podbojów
O wiele gorsza była pustynia. Gdy w 676 roku p.n.e. król Asarhaddon próbował przejąć kontrolę nad krajem Bazu na północno-wschodnim skraju Półwyspu Arabskiego, musiał przejść przez region, który tak opisano w jednej z jego inskrypcji: „Dystrykt w odległym miejscu, zapomniana połać suchego lądu i słonej ziemi, miejsce łaknienia, 120 lig pustyni, ostów i kamyków niczym zęby gazeli, gdzie węże i skorpiony wypełniają równinę jak mrówki”.
Asyryjczycy nie byli też najlepiej przygotowani do przeprawy przez większe akweny. W 694 roku p.n.e. Senacherib wysłał flotę, zbudowaną dla niego przez fachowców z północnej Syrii, poprzez Zatokę Perską w pościg za swoim babilońskim arcywrogiem Marduk-apla-iddiną II, który próbował zbiec do Elamu. Sam Senacherib pozostał na brzegu, wyraźnie niegotowy na bliższe spotkanie z morskim żywiołem. Możemy to wnosić z jego opisu rozbijania obozu wojskowego w pobliżu nadmorskiego miasta Bab-Salimeti: „Podczas przypływu morze podniosło się potężnie, wdarło do mojego namiotu i całkowicie otoczyło mój obóz. Przez pięć dni i nocy z powodu wysokiej wody wszyscy moi żołnierze musieli siedzieć skuleni jak w klatkach”.