Na krańcach asyryjskiego imperium

Asyryjczycy rzucili długi cień na historię świata m.in. poprzez swoich sąsiadów żyjących na obrzeżach imperium. Niektórzy spośród nich, jak Fenicjanie, Grecy, Arabowie i Persowie, pod wpływem kontaktów z Asyrią stworzyli nowe formy organizacji politycznej, a z biegiem czasu sami zaczęli dominować w regionie.

Publikacja: 30.01.2025 21:00

Na krańcach asyryjskiego imperium

Foto: Shutterstock

Chociaż asyryjscy królowie nigdy głośno się do tego nie przyznawali, znali granice swojej władzy. Wiedzieli o istnieniu nieosiągalnych dla nich regionów, jak Tarsisi (Tartessos) we współczesnej Hiszpanii, Luddi (Lidia) w zachodniej Azji Mniejszej, Jaman (Jonia) nad Morzem Egejskim, Guriana na wschód od Urartu, Qade we współczesnym Omanie, Saba’ (Saba) we współczesnym Jemenie, Tema (Tajma) w północnej Arabii czy Kusu (Kusz) w Nubii nad Górnym Nilem. Wszystkie te miasta i kraje pojawiają się w asyryjskich tekstach, chociaż dzieliły je od imperium wysokie góry, szerokie morza i pozornie bezkresne pustynie, których asyryjskie armie nie były w stanie pokonać.

Ekspansja Asyryjczyków powstrzymywana przez naturę

Czasem organizowano wyprawy wojenne w te zakazane strefy na obrzeżach imperium, ale zawsze wiązało się to z rozlicznymi trudnościami. Góry były względnie niewielką przeszkodą, chyba że okazywały się zbyt wysokie. Przez dłuższy czas Asyryjczykom udawało się roztaczać kontrolę polityczną nad pogórzem pasm Taurus i Zagros, jednak dalej, jak w Tabal w środkowej Anatolii czy na wschodzie w Medii, nigdy dłużej nie zagrzali miejsca. Krótki tekst z czasów panowania Senacheriba (704–681 p.n.e.), syna Sargona II, dotyczący zapewne kampanii prowadzonej w górach Zagros w 702 roku p.n.e., pozwala nam pojąć, jak niepewnie władcy asyryjscy czuli się w regionach leżących na dużej wysokości: „Przez potężne góry […], w których nawet mocarne pnie drzew e’ru płożą się po ziemi, a pomiędzy nimi wieczny silny wiatr nigdy nie przestaje wiać […], gdzie dotąd żaden żywy człowiek nie rozbił namiotu, ja sam z wielkim trudem podróżowałem z moimi wojskami”.

Chociaż asyryjscy królowie nigdy głośno się do tego nie przyznawali, znali granice swojej władzy. Mi

Chociaż asyryjscy królowie nigdy głośno się do tego nie przyznawali, znali granice swojej władzy. Mimo to dokonywali kolejnych podbojów

Foto: adobestock

O wiele gorsza była pustynia. Gdy w 676 roku p.n.e. król Asarhaddon próbował przejąć kontrolę nad krajem Bazu na północno-wschodnim skraju Półwyspu Arabskiego, musiał przejść przez region, który tak opisano w jednej z jego inskrypcji: „Dystrykt w odległym miejscu, zapomniana połać suchego lądu i słonej ziemi, miejsce łaknienia, 120 lig pustyni, ostów i kamyków niczym zęby gazeli, gdzie węże i skorpiony wypełniają równinę jak mrówki”.

Asyryjczycy nie byli też najlepiej przygotowani do przeprawy przez większe akweny. W 694 roku p.n.e. Senacherib wysłał flotę, zbudowaną dla niego przez fachowców z północnej Syrii, poprzez Zatokę Perską w pościg za swoim babilońskim arcywrogiem Marduk-apla-iddiną II, który próbował zbiec do Elamu. Sam Senacherib pozostał na brzegu, wyraźnie niegotowy na bliższe spotkanie z morskim żywiołem. Możemy to wnosić z jego opisu rozbijania obozu wojskowego w pobliżu nadmorskiego miasta Bab-Salimeti: „Podczas przypływu morze podniosło się potężnie, wdarło do mojego namiotu i całkowicie otoczyło mój obóz. Przez pięć dni i nocy z powodu wysokiej wody wszyscy moi żołnierze musieli siedzieć skuleni jak w klatkach”.

Czytaj więcej

U stóp Wielkiej Góry. Wina armeńskie

Z tego epizodu dowiadujemy się także, iż w razie potrzeby Asyryjczycy byli w stanie przezwyciężać własne ograniczenia zdolności logistycznych, zwykle dzięki pomocy osób z zewnątrz. W przypadku wyprawy morskiej w 694 roku p.n.e. Senacherib skorzystał z wiedzy i doświadczenia syryjskich budowniczych okrętów oraz fenickich i greckich żeglarzy, którym powierzono dowództwo operacji. Podobnie z kolei przy pokonywaniu pustyń asyryjskie armie były prowadzone przez arabskie plemiona, które znały teren i były w stanie zorganizować karawany.

Asyryjczycy przejmowali sporą część bogactwa pochodzącego z dalekosiężnego handlu prowadzonego przez Fenicjan i Arabów

Fenicjanie i Arabowie, w mniejszym stopniu Grecy – ludy w obszarze międzywęzłowym pomiędzy imperium asyryjskim i zewnętrznymi peryferiami – często okazywali się pomocni przy nawiązywaniu kontaktów i wymiany gospodarczej z miejscami nawet bardziej odległymi. W nagrodę za te usługi królowie asyryjscy pozwalali im swobodnie prowadzić własną działalność handlową czy w regionie Morza Śródziemnego, czy wzdłuż „szlaku kadzidlanego” na Pustyni Arabskiej. Niemniej stosunki z fenickimi miastami-państwami oraz plemionami arabskimi nigdy nie stały się w pełni harmonijne, to nie był układ pomiędzy równymi partnerami. Asyryjczycy przejmowali sporą część bogactwa pochodzącego z dalekosiężnego handlu prowadzonego przez Fenicjan i Arabów i, szczególnie w VII wieku p.n.e., wielokrotnie próbowali przejąć pełną kontrolę nad fenickimi miastami wyspiarskimi, pokonać arabskie plemiona i podbić ich odległe pustynne miasta.

Kim byli Fenicjanie?

Używający języków semickich Fenicjanie byli jednym z najbardziej znanych ludów starożytnego świata. Grecy przypisywali im wynalezienie alfabetu oraz sławnego purpurowego barwnika pozyskiwanego ze ślimaków morskich, którym handlowali jak świat (ówczesny) szeroki. Poczynając od IX wieku p.n.e., skolonizowali oni obszary na wybrzeżu północnej Afryki i Hiszpanii. W kulminacyjnym momencie ekspansji założyli miasto Kartagina w pobliżu współczesnego Tunisu. Poprzez Morze Śródziemne i Lewant handlowali także metalami, drewnem i różnymi produktami luksusowymi.

Najważniejszymi miastami fenickimi na wschodnim wybrzeżu Morza Śródziemnego były (od północy ku południu) Arwad, Byblos, Sydon i Tyr. Dysponując portami w naturalnych zatokach i otoczone wysokimi górami od wschodu, z czasem rozwinęły kulturę morską i duże poczucie niezależności. Tak naprawdę termin „Fenicjanie” nigdy nie był używany przez mieszkańców Sydonu czy Tyru ani przez Asyryjczyków. Został on stworzony dopiero przez Greków i pochodzi od słowa „phoinix”, które oznacza kolor purpurowy.

Czytaj więcej

Fenicjanie. Starożytni globaliści

W przeciwieństwie do Ugarit miastom fenickim udało się przetrwać kryzys spowodowany najazdem Ludów Morza w XII wieku p.n.e. W większości nietknięte przez te wydarzenia, były w stanie powoli rozszerzyć swoje przedsięwzięcia handlowe i odbudować bogactwo, co zwróciło uwagę Asyryjczyków. Pierwszy raz Asyria wtrąciła się w sprawy Fenicji za Tiglat-pilesara I (1114–1076 p.n.e.). Król przyjął daninę od Byblos, Sydonu i Arwadu, a także zabił hipopotama podczas przejażdżki łodzią u wybrzeża Arwadu.

Gdy w IX wieku p.n.e. Asyryjczycy próbowali odzyskać wpływy w regionie, poszli za przykładem Tiglat-pilesara: w zamian za znaczne opłaty gotowi byli zaniechać ataków na fenickie miasta i wtrącania się w ich aktywność handlową. Po raz pierwszy zdarzyło się to podczas dziewiątej kampanii Aszurnasirpala II (883–859 p.n.e.). Sama obecność jego wojsk wystarczyła, aby skłonić przywódców fenickich miast do złożenia daniny w postaci metali szlachetnych, wielobarwnych szat i innych towarów luksusowych, w tym kłów i zębów hipopotama. Poselstwa z Tyru i Sydonu udały się do Asyrii, aby wziąć udział w wielkiej uczcie odbywającej się w Kalhu dla uczczenia inauguracji nowego pałacu władcy.

Fenicjanie doszli do wniosku, że rozsądniej będzie się poddać i zwiększyć składaną Asyrii daninę.

Za Salmanasara III (858–824 p.n.e.), następcy Aszurnasirpala, asyryjskie wojska coraz częściej wyprawiały się za Eufrat, co początkowo doprowadziło do wzrostu oporu w regionie. Byblos należało do zachodniej koalicji, która walczyła z Asyryjczykami pod Karkarem w 853 roku p.n.e. Jednak w miarę nasilania się asyryjskich ataków, które groziły trwałym zablokowaniem szlaków handlowych na przełęczach górskich i w dolinach rzek oraz odcięły fenicki handel lądowy, Fenicjanie doszli do wniosku, że rozsądniej będzie się poddać i zwiększyć składaną Asyrii daninę. Na jednym z pasów z brązu na bramie wzniesionej za panowania Salmanasara w asyryjskim mieście Balawat widnieje wyobrażenie tego nowego elementu codzienności. Scena przedstawia wpływający do portu statek przewożący kotły i inne cenne przedmioty z Tyru pokazanego jako otoczone murami miasto na wyspie. Na brzegu tragarze czekają już na wyładunek. Fenickie wysiłki z tego czasu poświęcone kolonizacji nowych terytoriów w zachodniej części Morza Śródziemnego mogły wynikać z potrzeby znalezienia dodatkowych źródeł dochodu, które zrekompensowałyby wydatki na asyryjski haracz.

Rywalizacja Asyryjczyków z Fenicjanami

Nowy, bardziej burzliwy rozdział w stosunkach między Asyryjczykami i Fenicjanami rozpoczął się wraz z utworzeniem przez Tiglat-pilesara III (744–727 p.n.e.) kilku prowincji asyryjskich w zachodnim Lewancie. Po raz pierwszy w historii asyryjskie wojska i administracja cywilna miały permanentnie stacjonować blisko nadmorskich miast Fenicji, co pozwalało na bezpośrednią ingerencję w fenickie sprawy. Od tej pory wysyłanie trybutu do Kalhu przez Tyr, Sydon i inne pobliskie miasta nie było już wystarczające, miasta te musiały płacić podatki od swojej działalności handlowej. Ponadto Asyryjczycy utworzyli na wybrzeżu Morza Śródziemnego własne porty, zwane kāru, i obsadzili je królewskimi kupcami.

Czytaj więcej

Afryka, porzucona kolebka

Za panowania Tiglat-pilesara niejaki Qurdi-Aszur-lamur służył jako namiestnik Simirry, jednej z nowych prowincji na zachód od rzeki Orontes, czyli blisko fenickich wybrzeży. Zachował się list klinowy wysłany przez niego do króla do Kalhu, świadczący o nowej asyryjskiej strategii przyjętej wobec Fenicjan. Zarządca wspomina w nim, co uczynił, aby utrzymać dobre stosunki z władcą Tyru, upewniając się, że Asyria na tym skorzysta: „Wszystkie (jego) porty handlowe zostały dlań zwolnione, jego słudzy swobodnie wchodzą tam i wychodzą, sprzedając i kupując, jak chcą. Góra Liban jest do jego dyspozycji, a oni chodzą w górę i w dół, jak chcą, przynosząc drewno. Ale pobieram podatki od każdego, kto przynosi drewno, i ustanowiłem poborców podatkowych we wszystkich portach handlowych w pobliżu góry Liban”.

Doceniający nadane im przywileje Tyryjczycy gotowi byli płacić asyryjskie podatki, ale mieszkańcy Sydonu okazali się mniej posłuszni. Jak zauważa z oburzeniem Qurdi-Aszur-lamur, przegonili asyryjskich poborców podatkowych. To skłoniło zarządcę do wysłania przeciwko nim sił specjalnych do tłumienia buntów, złożonych z przerażających Itu’uejczyków. Przestraszeni Sydończycy zrezygnowali z oporu i wpuścili asyryjskiego poborcę podatkowego do miasta.

Czytaj więcej

Strefa Gazy: ofiara mocarstw czy ojczyzna terroryzmu?

Jak widać, za rządów Tiglat-pilesara Asyria nadal była skłonna pozostawiać Tyrowi, Sydonowi i innym fenickim ośrodkom handlowym znaczną autonomię, aby mogły wysyłać swoje statki daleko na zachód i bez problemów handlować drewnem w Lewancie. Imperium domagało się jednak znacznego udziału w ich zyskach. Ta praktyka wkrótce doprowadziła do serii buntów Fenicjan, na co Asyria odpowiedziała próbami ustanowienia bardziej bezpośredniej kontroli nad regionem. W 677 roku p.n.e., po podjętej przez Sydon oraz szereg innych miast w Cylicji próbie zrzucenia asyryjskiego jarzma, król Asarhaddon ostatecznie zdobył miasto. Nazwał je od swego imienia Kar-Aszur-ahu-iddina (Punkt Handlowy Asarhaddona) i uczynił z Sydonu wraz z przylegającymi ziemiami asyryjską prowincję. Niedługo potem podpisał traktat z bratnim miastem Sydonu, Tyrem, co miało ugruntować jego uległość.

Traktat ten znamy ze słabo zachowanej tabliczki glinianej znalezionej w Niniwie. Zdecydowanie nie został zawarty między równoważnymi partnerami, ale przyznaje Tyrowi pewne prawa. Co najważniejsze, pozwala Tyryjczykom na korzystanie z kilku kontrolowanych przez Asyryjczyków morskich portów, od miasta Akko na południu po Byblos na północy. Postanowienia traktatu dotyczące ładunku i załóg statków tyryjskich także biorą pod uwagę interesy obu stron: „Jeśli statek Ba’ala (króla Tyru) lub ludzi z Tyru rozbije się u wybrzeży kraju Filistynów lub na terytorium asyryjskim, wszystko, co jest na statku, należy do Asarhaddona, króla Asyrii; jednakże nie wolno wyrządzać krzywdy żadnej osobie na statku, ale trzeba wszystkich odesłać do ich kraju”.

Aby odwieść Tyryjczyków od naruszenia któregoś z postanowień, traktat Asarhaddona z nimi kończy się serią klątw

Formalnie uznając niepodległość Tyru, Asyryjczycy ingerowali jednak mocno w sprawy zarządu miasta. Traktat głosi, że kiedykolwiek król Tyru albo „starsi waszego kraju” (aluzja do fenicko-punickiej instytucji „sufetów”, czyli „sędziów”) podejmują najważniejsze decyzje, należy je konsultować ze stacjonującym tam asyryjskim „przedstawicielem królewskim” (qēpu). Jak wynika z tego fragmentu, Asyryjczycy najwyraźniej doskonale zdawali sobie sprawę z oligarchicznego systemu rządów w Tyrze.

Aby odwieść Tyryjczyków od naruszenia któregoś z postanowień, traktat Asarhaddona z nimi kończy się serią klątw. Jedna odwołuje się do kilku bogów fenickich, ponownie nawiązując do tak ważnego dla Tyru handlu morskiego: „Niech bogowie Ba’al Szamaim, Ba’al Malage i Ba’al Safon wzniecą zły wiatr przeciw waszym statkom, aby rozwiązały cumy i wyrwały słupy cumownicze, niechaj silna fala zatopi je na morzu i niech wzniesie się gwałtowny przypływ przeciwko wam!”.

Groźba ta nie zrobiła chyba większego wrażenia na królu Ba’alu. W roku 671 p.n.e., a potem jeszcze w latach 663–662 ponownie zbuntował się przeciwko Asyryjczykom, którzy za każdym razem go pokonali, ale pozostawili na tronie, prawdopodobnie wiedząc, że brakuje im doświadczenia w sprawach morskich, aby porywać się na samodzielne rządzenie Tyrem.

Kontakty Asyryjczyków z Grekami

Listy Qurdi-Aszur-lamura nie tylko dostarczają informacji na temat Fenicjan, ale także są najwcześniejszymi asyryjskimi dokumentami wzmiankującymi Greków. Termin używany na ich określenie przez zarządcę, lecz także w innych asyryjskich tekstach, Jamnaja albo Jawnaja, to znaczy „Jończycy”, jest nazwą, z której także wzięło się określenie Greków we współczesnym arabskim i perskim: Yūnāni.

Czytaj więcej

Kaukaski węzeł gordyjski

Uznani za odpowiedzialnych za „wynalezienie” zachodniej cywilizacji Grecy na ogół pojawiają się we współczesnych dyskusjach jako przełamujący trendy filozofowie, wpływowi poeci czy utalentowani artyści. Jednak z perspektywy Qurdi-Aszur-lamura byli oni niewiele więcej niż łupieżcami i grabieżcami, podobnymi do Ludów Morza około 450 lat wcześniej. W jednym ze swoich listów, napisanym prawdopodobnie krótko po 738 r. p.n.e., Qurdi-Aszur-lamur opisuje, jak „Jawnaja” przypuścili atak z morza na miasta Samsimuruna i Harisu na wschodnim wybrzeżu Morza Śródziemnego, lecz powrócili do łodzi z pustymi rękoma, gdy przybył ze swoimi wojskami. Inskrypcje z czasów panowania Sargona II ukazują równie negatywny obraz. W słabo zachowanym fragmencie „Roczników” asyryjski król mówi o bitwie morskiej w 715 r. p.n.e. przeciw greckim piratom, którzy nękali Tyr, a także Que w Cylicji, wówczas asyryjskiej prowincji: „By zniszczyć Jończyków, których siedziba jest pośrodku morza i którzy od zamierzchłej przeszłości zabijali ludzi z Tyru i z kraju Que, i zakłócali ruch handlowy, udałem się w ich kierunku na morze na statkach z Hatti (tj. północnej Syrii) i uderzyłem w nich mieczem, zarówno w młodych, jak i starych”.

Czytaj więcej

Świat przed antykiem

Jednak Asyria także współpracowała z niektórymi Grekami, w tym czasie intensywnie kolonizującymi wybrzeże Anatolii i inne regiony basenu Morza Śródziemnego. W 738 roku p.n.e. Tiglat-pilesar III podbił „miasto Ahta, port handlowy nad brzegiem morza i królewski «magazyn»”. Ahta może być asyryjskim tłumaczeniem greckiego słowa akte, które oznacza „cypel” lub „przylądek”. Tak w starożytności mogło się nazywać miasto Al-Mina leżące u ujścia Orontesu na brzegu Morza Śródziemnego. Obfitość znalezionej w Al-Minie greckiej ceramiki wskazuje, że mieściła się tam kolonia grecka, zapewne głównie handlowa. Al-Mina miała połączenie poprzez równinę Amuq z krajem Patina/Pattin, stamtąd zaś przez Karkemisz z północną Mezopotamią i rdzennym obszarem Asyrii, świetnie się więc nadawała na ośrodek handlowy łączący obszar Morza Egejskiego z imperium asyryjskim. Podobnie Tiglat-pilesar potraktował jeszcze miasto Gaza na południowym krańcu wschodniej części wybrzeża Morza Śródziemnego. Był to główny port w handlu z Egiptem i Półwyspem Arabskim.

Nawiązania do „Iliady” Homera

Ostatnie dziesięciolecia VIII wieku p.n.e. oznaczają w starożytnej Grecji początek tak zwanego okresu orientalizującego. Podobizny zwierząt i monstrów na wazach, jak i wiele innych elementów związanych z grecką kulturą, charakteryzowały się od tej pory silnymi wpływami wschodnimi. Al-Mina była najpewniej jednym z miast, które ułatwiało tę wymianę kulturową ze wschodu na zachód.

Czytaj więcej

Muzeum Troi – pięć tysięcy lat historii w jednym miejscu

Tak jak dobra materialne i style artystyczne ze Wschodu zaczęły się szerzej rozpowszechniać w tym czasie, tak upowszechniały się też bliskowschodnie idee religijne i motywy literackie. Niektóre mogły nawet dotrzeć do wielkiego poety Homera, który wedle naszych przypuszczeń żył około 700 roku p.n.e. Wskazuje na to wzmianka w „Iliadzie”, gdzie mowa o „Okeanosie, z którego bogowie wzięli początek, oraz matce Tetydzie”. Brytyjski premier William Gladstone, entuzjasta epoki klasycznej, pierwszy zwrócił uwagę w 1890 roku na podobieństwo tej wodnej genealogii do początków babilońskiego „Eposu o stworzeniu”, popularnego także w Asyrii, który przedstawia Apsu, podziemny ocean wody słodkiej, oraz Tiamat, pierwotne morze, jako rodziców wszystkich pozostałych bogów. Imię Tetydy może nawet pochodzić od Tiamat. Kilka fraz z poetyckiej relacji na temat bitwy stoczonej przez króla Senacheriba w 691 roku p.n.e. pod Halule niedaleko Samarry też zdaje się zdradzać podobieństwo do wersów „Iliady”. Senacherib stwierdza na przykład, że „szybkie konie pełnej krwi zaprzężone do mojego rydwanu pogrążyły się w powodzi krwi (moich wrogów)”, tak że koła pojazdu „były skąpane we krwi i posoce”, co przywodzi na myśl równie obrazowy fragment „Iliady” o koniach Hektora tratujących poległych i opryskujących jego rydwan krwią tryskającą spod kopyt i kół rydwanów.

Nie wydaje się szczególnie prawdopodobne, żeby Homer był asyryjskim eunuchem mieszkającym w Cylicji, chociaż niedawno pojawiły się głosy sugerujące taki właśnie scenariusz.

Bezpośrednie powiązanie „Roczników” Senacheriba z „Iliadą” byłoby oczywiście trudne do udowodnienia i lepiej nie wysnuwać nazbyt daleko idących wniosków. Nie wydaje się szczególnie prawdopodobne, żeby Homer był asyryjskim eunuchem mieszkającym w Cylicji, chociaż niedawno pojawiły się głosy sugerujące taki właśnie scenariusz. Niemniej prawdopodobne jest, że Asyryjczycy mieli pewien wpływ na świat grecki, niewątpliwie w większości wypadków przez pośredników. W tym samym czasie Grecy zaczęli być rozpoznawani w regionach na wschód od Morza Śródziemnego, także w Asyrii. Statki, które Senacherib wysłał w 694 roku p.n.e. przez Zatokę Perską, miały greckie załogi. Najwidoczniej grecki najemnik imieniem „Addikrituszu”, czyli Antykrytos, służył we wschodniej Mezopotamii za panowania następcy Senacheriba, Asarhaddona. Fenicka srebrna misa znaleziona w Amathus na Cyprze przedstawia greckiego hoplitę walczącego u boku wojowników o wyraźnie asyryjskim wyglądzie, podczas ataku na jedno z miast na Bliskim Wschodzie. Wszystko to wskazuje, że korzystanie z greckich najemników jako posiłków we wschodnich armiach sięga czasów asyryjskich, chociaż praktyka ta jest lepiej znana z okresu nowobabilońskiego i imperium Achemenidów, czego najsłynniejszym przykładem jest dziesięć tysięcy najemników służących pod greckim wodzem Ksenofontem w armii Cyrusa Młodszego.

Fragment książki Eckarta Frahma „Asyria. Powstanie i upadek pierwszego imperium w historii świata”, która ukazała się nakładem Domu Wydawniczego Rebis. Tytuł, śródtytuły i skróty pochodzą od redakcji.

Chociaż asyryjscy królowie nigdy głośno się do tego nie przyznawali, znali granice swojej władzy. Wiedzieli o istnieniu nieosiągalnych dla nich regionów, jak Tarsisi (Tartessos) we współczesnej Hiszpanii, Luddi (Lidia) w zachodniej Azji Mniejszej, Jaman (Jonia) nad Morzem Egejskim, Guriana na wschód od Urartu, Qade we współczesnym Omanie, Saba’ (Saba) we współczesnym Jemenie, Tema (Tajma) w północnej Arabii czy Kusu (Kusz) w Nubii nad Górnym Nilem. Wszystkie te miasta i kraje pojawiają się w asyryjskich tekstach, chociaż dzieliły je od imperium wysokie góry, szerokie morza i pozornie bezkresne pustynie, których asyryjskie armie nie były w stanie pokonać.

Pozostało jeszcze 97% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Historia świata
Masakra sowieckich spadochroniarzy. Operacja dnieprzańska w 1943 r.
Materiał Promocyjny
Gospodarka natychmiastowości to wyzwanie i szansa
Historia świata
Takiej uroczystości nie miał żaden monarcha. Pięć pogrzebów Olivera Cromwella
Historia świata
Jak wilk, a jednak nie wilk, czyli Bestia z Gévaudan
Historia świata
Vidkun Quisling. Archetyp nowożytnego zdrajcy
Historia świata
Francuscy trapiści – ofiary wojny domowej w Algierii
Materiał Promocyjny
Wystartowały tegoroczne ferie zimowe