Płyta nagrywana przez zespół The Beatles w studio EMI w pobliżu Abbey Road w Londynie miała nazywać się „Everest”, od nazwy marki papierosów, które palił Geoff Emerick, niezwykle innowacyjny inżynier dźwięku, który współpracował z zespołem. Na okładce miało znajdować się zdjęcie Beatlesów w Himalajach. Zespół postanowił jednak uhonorować studio, które było w opinii muzyków magiczne – muzy odwiedzały w nim artystów częściej niż gdzie indziej, a płyty nagrywały się same.
Czytaj więcej
Martin Scorsese wyprodukował dokument o tym, jak 60 lat temu kwartet podbił Amerykę i zakończył żałobę po zamachu na JFK.
Gdy zespół zaakceptował nazwę albumu, należało opracować okładkę. „Przejście dla pieszych było tuż obok – opowiadał Paul McCartney. – Stwierdziliśmy więc: wyjdźmy, weźmy fotografa i idźmy na skrzyżowanie. Zrobimy to w pół godziny”. Czasu na nagrania zaczynało brakować, a zespół chciał mieć okładkę wcześniej niż płytę. „Złapaliśmy fotografa, daliśmy mu pół godziny i zaczęliśmy chodzić przez skrzyżowanie. (...) To był bardzo upalny, sierpniowy dzień, a ja przyjechałem w garniturze i sandałach – wspominał McCartney. – Było tak gorąco, że zdjąłem sandały z nóg i w paru ujęciach byłem boso, w stylu Sandie Shaw. Wiele osób chodzi boso, więc nawet o tym nie myślałem”.
Słynne zdjęcie na okładce Abbey Road
8 sierpnia 1969 r. przyjaciel Johna Lennona i Yoko Ono szkocki fotograf Iain MacMillan rozpoczął sesję, która trwała zaledwie 10 minut. W tym czasie policja na chwilę wstrzymała ruch. „Paul szedł po przejściu boso, bo w mniemaniu Paula jego odmienność polega na tym, że jest prawie normalny, z wyjątkiem subtelnego detalu w stylu ucha pomalowanego na niebiesko – wspominał John Lennon. – Kiedy się spojrzy na okładkę, wygląda na to, że czterej Beatlesi idą po pasach dla pieszych kompletnie ubrani. To jego mała sztuczka. Zauważyłem to, dopiero gdy dostałem płytę. Tego dnia nie wiedziałem, że był boso. Chcieliśmy tylko, żeby fotograf się pospieszył, bo zaczęło się gromadzić zbyt wiele osób”. Muzycy bali się, że gapie zepsują zdjęcia, a poza tym mieli nagrywać piosenki, zamiast wygłupiać się na pasach. Przed piątym zdjęciem John wymamrotał: „No już, pospieszcie się, równo, ruszamy tą samą nogą”.
Czytaj więcej
Artyści boją się AI, a koncerny już eksperymentują. Ukazała się hiszpańska wersja christmasowego hitu Brendy Lee.