Na początku XVI stulecia, w okresie intensywnej ekspansji imperium portugalskiego pod rządami Manuela I Portugalczyka, frachtowce często przemierzały morza między Portugalią a Chinami, Indiami i Japonią, przewożąc cenne i egzotyczne ładunki, takie jak złoto, miedź, przyprawy, kość słoniowa, broń i jedwabie. Chętnie używano w tym celu okrętów wojennych, które były większe, wydajniejsze i trwalsze niż wcześniej używane statki portugalskie czy hiszpańskie.
Jednym z takich statków był Bom Jesus (pol. Dobry Jezus), który wypłynął z portu w Lizbonie 7 marca 1533 r. Naukowcy uważają, że statek płynął w kierunku zachodnich Indii wokół południowego krańca Afryki, co było powszechną w tym czasie trasą dla portugalskich statków wiozących podobnie bogaty ładunek. Niestety, frachtowiec nigdy nie dotarł do portu docelowego. Badacze doszli do wniosku, że został on zepchnięty z kursu w czasie gwałtownego sztormu u południowych wybrzeży Afryki.
Czytaj więcej
Drewniana noga, czarna opaska na wybitym oku, żelazny hak zamiast dłoni, nóż w zębach, laski dynamitu wplecione w brodę, w jednej ręce pistolet, w drugiej kordelas i do abordażu!...
Kilka dni później uszkodzony okręt dokonał żywota i zatonął w pobliżu tajemniczego, spowitego mgłami wybrzeża. Dopiero po latach okazało się, że osiadł na dnie morskim obok niedostępnych plaż Sperrgebiet (niem. zakazane terytorium), pokrytych diamentami o wadze milionów karatów. Dziś na tych terenach rządzi firma De Beers, która jest właścicielem kopalń diamentów zlokalizowanych u ujścia rzeki Oranje na południowo-zachodnim wybrzeżu Namibii.
Statek znaleziony na pustyni
1 kwietnia 2008 r. pracownicy kopalni poszukujący kolejnych złóż diamentów natrafili na coś dziwnego. Podczas wykonywania wykopów znaleźli kawałki metalu, drewna, jakieś rury. Zaskoczeni znaleziskiem postanowili wezwać archeologa.