Pełen złota wrak statku w kopalni diamentów

Najbogatszy w artefakty wrak Afryki Subsaharyjskiej znaleziono na plaży. Jest otoczony setkami kilometrów pustyni pokrytej milionami diamentów.

Publikacja: 19.12.2024 21:00

Z wraku statku odzyskano ponad 40 ton ładunku, m.in. ponad 2000 złotych i srebrnych monet z wielu ów

Z wraku statku odzyskano ponad 40 ton ładunku, m.in. ponad 2000 złotych i srebrnych monet z wielu ówczesnych potęg morskich

Foto: Amy Toensing/Getty Images

Na początku XVI stulecia, w okresie intensywnej ekspansji imperium portugalskiego pod rządami Manuela I Portugalczyka, frachtowce często przemierzały morza między Portugalią a Chinami, Indiami i Japonią, przewożąc cenne i egzotyczne ładunki, takie jak złoto, miedź, przyprawy, kość słoniowa, broń i jedwabie. Chętnie używano w tym celu okrętów wojennych, które były większe, wydajniejsze i trwalsze niż wcześniej używane statki portugalskie czy hiszpańskie.

Jednym z takich statków był Bom Jesus (pol. Dobry Jezus), który wypłynął z portu w Lizbonie 7 marca 1533 r. Naukowcy uważają, że statek płynął w kierunku zachodnich Indii wokół południowego krańca Afryki, co było powszechną w tym czasie trasą dla portugalskich statków wiozących podobnie bogaty ładunek. Niestety, frachtowiec nigdy nie dotarł do portu docelowego. Badacze doszli do wniosku, że został on zepchnięty z kursu w czasie gwałtownego sztormu u południowych wybrzeży Afryki.

Czytaj więcej

Archeologia rozboju i kontrabandy

Kilka dni później uszkodzony okręt dokonał żywota i zatonął w pobliżu tajemniczego, spowitego mgłami wybrzeża. Dopiero po latach okazało się, że osiadł na dnie morskim obok niedostępnych plaż Sperrgebiet (niem. zakazane terytorium), pokrytych diamentami o wadze milionów karatów. Dziś na tych terenach rządzi firma De Beers, która jest właścicielem kopalń diamentów zlokalizowanych u ujścia rzeki Oranje na południowo-zachodnim wybrzeżu Namibii.

Statek znaleziony na pustyni

1 kwietnia 2008 r. pracownicy kopalni poszukujący kolejnych złóż diamentów natrafili na coś dziwnego. Podczas wykonywania wykopów znaleźli kawałki metalu, drewna, jakieś rury. Zaskoczeni znaleziskiem postanowili wezwać archeologa.

Jako pierwszy przybył zatrudniony przez Południowoafrykański Instytut Badań Archeologicznych Morskich Dieter Noli. Specjalista znalazł kość słoniową i sztaby miedzi. Na ich utlenionej powierzchni odkrył dobrze zachowany symbol przypominający trójząb. Okazało się, że jest to cecha, jaką na swoich sztabach wybijał Anton Fugger – jeden z najzamożniejszych finansistów renesansowej Europy. Takimi sztabami płacono wówczas za indyjskie przyprawy.

Dieter Noli spodziewał się, że gdzieś na tym wybrzeżu może znaleźć się jakiś wrak. Często uprzedzał górników o takiej możliwości, prosząc, by go informowali, gdyby natrafili na coś dziwnego. Koniecznie chciał znaleźć „hiszpański miecz i worek złota”. „Wyglądało to po prostu jak zniszczona plaża, wszędzie leżały jakieś fragmenty i kawałki” – Noli wspomina w Fox News swoje przybycie na miejsce odkrycia wraku. Naukowiec od pierwszej chwili był pewny, że to statek. Odkrycie przerosło jego oczekiwania.

Czytaj więcej

Naukowcy od czarnej flagi. Co wiemy o piratach

Rozpoczęły się wykopaliska. Aby uzyskać dostęp do frachtowca, zbudowano wokół niego sztuczną groblę i wypompowano wodę. „Doszliśmy do wniosku, że statek uderzył w skałę i przechylił się – opowiadał Noli. – Nadbudówka zaczęła się rozpadać, a skrzynia z monetami, która znajdowała się w kabinie kapitana, uwolniła się i spadła nienaruszona na dno morza”. Na skrzynię opadła część burty statku, która przykryła ją i ochroniła. Była tak ciężka, że część monet się zgięła.

Statek rozpadał się podczas zbliżania do brzegu. Jego szczątki były rozrzucone w trzech dużych sekcjach wzdłuż wybrzeża. Według archeologa Francisca Alvesa z Narodowego Centrum Archeologii Morskiej i Podwodnej Portugalii cała zawartość wraku była pokryta wilgotną, metrowej grubości warstwą pomarańczowego nalotu, „powstałego w wyniku procesów chemicznych, biologicznych i sedymentacyjnych w glebie przybrzeżnej, co pomogło zachować znaczną część kadłuba i drewnianej konstrukcji statku na bogatym w wodę morską gruncie”. Po prostu, gdy statek zatonął, jego powierzchnię okryły osady i piasek naniesione przez sztormy. Później wody przybrzeżne w kolejnych stuleciach cofnęły się, a statek wynurzył się na pustyni. Stan, w jakim odnaleziono frachtowiec, sugeruje, że większość z 300-osobowej załogi – złożonej z żołnierzy, kupców, księży, szlachciców i niewolników – przeżyła katastrofę lub zginęła na morzu. Na pokładzie znaleziono bowiem tylko jeden ludzki szczątek. Były to kości palców stopy w bucie przygniecionym masą belek. Znaleziono też niewiele rzeczy osobistych.

Czytaj więcej

Drugie życie wraków

Archeolodzy uważają, że wielu osobom udało się dotrzeć na stały ląd na pokładzie rozbitego statku. To jednak nie oznacza, że przeżyli. Mogły ich zabić trudne warunki zimowe i jałowe pustkowie rozciągające się na steki kilometrów wokół. Jeśli jednak potrafili określić swoje położenie, to zaledwie 25 kilometrów na południe płynęła rzeka Oranje. Istniała też szansa, że spotkali tubylcze plemiona, które o tej porze roku przemieszczały się wzdłuż brzegu morza w poszukiwaniu tusz południowych wielorybów biskajskich, które czasami były wyrzucane przez fale. Niestety, raczej już nie poznamy dalszego losu załogi Bom Jesus.

Worek złota w portugalskim wraku

„Jak na złość znaleźliśmy skrzynię ze skarbem szóstego dnia” – opowiadał dr Noli w Fox News. Nie był to jedyny skarb. Ze statku odzyskano ponad 40 ton ładunku. Składało się nań tysiące różnych artefaktów, w tym: armaty, broń palna, miecze, ołów, cyna, tekstylia, urządzenia astronomiczne i nawigacyjne. Jednakże najbardziej obfita była kolekcja 1845 sztabek miedzi o wadze około 16–17 ton, ponad 2000 złotych i srebrnych monet z wielu ówczesnych potęg morskich oraz 105 różnych ciosów słoniowych o wadze blisko 2 ton. „Argumenty akademickie są bardzo dobre, ale gdy dosłownie napełnisz swój kapelusz 25,5-funtową mieszanką hiszpańskich i portugalskich złotych monet (były tam również miecze), wartość stanowiska nie budzi już wątpliwości” – stwierdził Noli. Choć jego wartość naukowa jest tym większa, że nikt go nie uszkodził ani nie zanieczyścił. Było wszak zazdrośnie (choć nieświadomie) strzeżone przez właścicieli kopalń diamentów z firmy De Beers.

Większość sztabek miedzi znalezionych we wraku statku ma kształt półkuli – są zbliżone zarówno pod względem wagi, jak i rozmiaru, co doprowadziło archeologów do wniosku, że pochodzą z tego samego miejsca i procesów wytopu i należały do Fugger Trading Company z Augsburga w Niemczech. Dokumentacja historyczna dotycząca firmy wskazuje, że Lizbona i inne portugalskie ośrodki handlowe były silnie zaangażowane w handel z rodziną Fugger, co wyjaśnia odkrycie tak dużego ładunku miedzianych sztabek na pokładzie Bom Jesus. Analizy geochemiczne wskazują, że sztabki wyprodukowano w firmie Fugger-Thurzo znajdującej się w Rudawach Słowackich.

Czytaj więcej

Skarb z „San José” na dnie Morza Karaibskiego. Miliardy dolarów w podwodnym „świętym Graalu”

Natomiast kość słoniowa została pozyskana od słoni z lasów Afryki Zachodniej. Wyniki badań genetycznych ujawniły, że kość słoniowa na pokładzie Bom Jesus pochodziła z około 17 różnych stad słoni w tym regionie. Z dużym prawdopodobieństwem była ona przewożona na Wyspy Zielonego Przylądka i São Tomé w celu przetworzenia przed wysłaniem w podróż na rynki azjatyckie.

Napisy i wzory na portugalskich monetach, przedstawiające godło Jana II Portugalskiego, pomogły archeologom ustalić datę wypłynięcia wraku statku na lata 30. XVI w.

Najsilniej jednak wyobraźnię poruszają stosy złotych i srebrnych monet. Spośród kolekcji 2159 monet odzyskanych z Bom Jesus większość stanowiły hiszpańskie Excellentes, chociaż nie brakowało również monet portugalskich, weneckich, francuskich i mauretańskich. Obecność tak dużej ilości hiszpańskich monet na pokładzie początkowo skłoniła archeologów do przypuszczenia, że statek był pochodzenia hiszpańskiego, ale hipoteza ta została szybko porzucona po dalszych badaniach przeprowadzonych przez portugalskie ekipy archeologiczne. Napisy i wzory na portugalskich monetach, przedstawiające godło Jana II Portugalskiego, pomogły archeologom ustalić datę wypłynięcia wraku statku na lata 30. XVI w. Wydawać by się mogło, że podróż statku z tak bogatym ładunkiem powinna zostać odnotowana w archiwach morskich i odszukanie informacji nie będzie problemem. I zapewne tak by było, tyle że portugalskie archiwa dotyczące działalności handlu morskiego w tym czasie zostały całkowicie zniszczone podczas trzęsienia ziemi w Lizbonie w 1755 r.

Bom Jesus – najstarszy i najcenniejszy wrak w Afryce Subsaharyjskiej

Wysłanie statku w kierunku Afryki w tamtym okresie było ekstremalnym przedsięwzięciem nie tylko kapitałowym, ale i przykładem skrajnego awanturnictwa. Przecież ówcześni żeglarze naprawdę kiepsko stali, jeśli chodzi o wiedzę nawigacyjną, i mogło się okazać, że nie wiedzą, gdzie się znajdują. Dodatkowo statek był stary i w kiepskiej formie, co potwierdzają znalezione przez archeologów otwory po robakach w drewnie statku i arkusze ołowiu użyte do łatania dziur. „Wyobraź sobie przeciekający, przeładowany statek złapany w sztorm – analizuje Noli. – Sztabki miedzi, w kształcie wycinków kuli, leżałyby ciasno. Ale kły mogły się przesunąć, przechylając statek”.

W rzeczywistości sztabki miedzi odegrały kluczową rolę w konserwacji wraku, dzięki której doczekał naszych czasów przez 500 lat zagrzebany w piasku. „Organizmy morskie mogą lubić drewno, skórzane okładki książek, pestki brzoskwiń, worki jutowe i skórzane buty, ale miedź naprawdę odstrasza je od pożywienia”. Bruno Werz, dyrektor Południowoafrykańskiego Instytutu Archeologii Podmorskiej, twierdzi, że tylko dzięki ciężarowi miedzi prądy morskie i sztormy nie rozwlokły wraku po całym wybrzeżu.

Czytaj więcej

Bałtyk pełen wraków. Historia odkryć w monografiach

Niestety, DeBeers i jej górnicy nie cieszyli się zbyt długo łupami ze swojego odkrycia. „Rząd Namibii zgarnął każdą monetę”, potwierdził dr Noli w Fox News. To normalna procedura, gdy statek zostaje znaleziony na plaży. Jedynym wyjątkiem jest sytuacja, gdy jest to statek państwowy – wówczas kraj, pod którego banderą statek płynął, otrzymuje go wraz z całą jego zawartością. W tym przypadku statek należał do króla Portugalii, co oznacza, że wraz z całą jego zawartością należał do Portugalii. Rząd portugalski jednak zrzekł się do niego prawa, pozwalając Namibii zatrzymać znalezisko.

Bom Jesus pozostaje najstarszym i najcenniejszym wrakiem statku, jaki kiedykolwiek odkryto w Afryce Subsaharyjskiej. Fragmenty jego kadłuba i ładunku zostały umieszczone w zbiornikach z wodą w celu ich konserwacji. Tą samą wodą z zimnego prądu morskiego, która najpierw rozniosła miliony karatów diamentów po całym wybrzeżu, dając warunki do budowy kopalń, a później sprowadziła zagładę na pełen skarbów frachtowiec Bom Jesus.

Na początku XVI stulecia, w okresie intensywnej ekspansji imperium portugalskiego pod rządami Manuela I Portugalczyka, frachtowce często przemierzały morza między Portugalią a Chinami, Indiami i Japonią, przewożąc cenne i egzotyczne ładunki, takie jak złoto, miedź, przyprawy, kość słoniowa, broń i jedwabie. Chętnie używano w tym celu okrętów wojennych, które były większe, wydajniejsze i trwalsze niż wcześniej używane statki portugalskie czy hiszpańskie.

Pozostało jeszcze 96% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Historia świata
Wojna Jom Kippur i pokojowy spisek Kissingera
Historia świata
Eugenika: barbarzyńska zabawa w Boga
Historia świata
O wojnie narracji. Nie wystarczy wygrać konflikt, trzeba też obronić swoją rację
Historia świata
Panika po słuchowisku o inwazji Marsjan. „Wojna światów” i wojna manipulacji
Historia świata
Habsburgowie na tronie Węgier: Maria Teresa i Franciszek Józef
Materiał Promocyjny
Nest Lease wkracza na rynek leasingowy i celuje w TOP10