Nie tylko „Antygona” powinna być lekturą szkolną

Po długiej dyskusji na temat listy obowiązkowych lektur, MEN łaskawie pozostawiło na niej najsłynniejszą tragedię Sofoklesa. Jednak „Antygona” nie wystarczy, żeby zrozumieć archaiczną Grecję. A co z dziełami Ajschylosa i Eurypidesa?

Publikacja: 24.10.2024 16:51

Teatr rzymski był bezpośrednim spadkobiercą tragedii greckiej. Rzymska mozaika z domu Poety Tragiczn

teatr rzymski

Teatr rzymski był bezpośrednim spadkobiercą tragedii greckiej. Rzymska mozaika z domu Poety Tragicznego w Pompejach przedstawia takie widowisko.

Foto: Wikimedia Commons

Grecka epoka archaiczna przejawiała się w wielu dziedzinach sztuki, filozofii i nauki. Ale najbardziej przemawiają do nas dzisiaj dzieła liryczne złotej ery tragedii greckiej w V wieku przed Chrystusem. , Dzięki tragedii i komedii attyckiej możemy zrozumieć indywidualizm joński i uczucia religijne Greków, które stały się także fundamentem naszej cywilizacji.

Od tragedii do dramatu

Słowo „tragedia” oznacza dosłownie „pieśń kozłów”. Jest to forma chóralna zwana dytyrambem, wykonywana najczęściej przez chór, który nazwalibyśmy dzisiaj po prostu zespołem ludowym. Nie wiemy czy śpiewającym towarzyszyła muzyka grana na instrumentach. Wszystko wskazuje, że były to utwory a capella, odśpiewywane ku czci boga wina Dionizosa. Zespół śpiewaczy nie przypominał z wyglądu dzisiejszych chórzystów. Byli oni przebrani w skóry koźle, aby udawać satyrów z orszaku boga wina. Stąd też słowo „tragedia” w swoim pierwotnym tłumaczenie oznacza dosłownie „chór kozłów”.

Na podstawie znalezisk archeologicznych wiemy, że już w VII w. p.n.e. takie zespoły istniały na terenie całej Grecji. W święto Wielkich Dionizjów w każdej wsi oraz w wielu miastach spontanicznie organizowano uroczystości ku czci ulubionego przez Greków boga winnej latorośli, płodności i dzikiej natury. Grecy darzyli Dionizosa szczególną sympatią. Wierzyli bowiem, że jako syn najwyższego bóstwa olimpijskiego Zeusa i śmiertelniczki Symele, potrafi on zrozumieć ludzkie bolączki i osładza ludziom życie dobrym pokarmem i winem, które rozwesela serca i zachęca do zabawy, żeby na chwilę odsunąć ludzkie smutki.

Narodziny teatru

Dopiero w VI wieku p.n.e., kiedy ateński tyran Pizystrat wyraził zgodę na pierwsze państwowe obchody Wielkich Dionizjów, święto ku czci boga wina zamieniło się także na święto ku czci boga teatru. Śpiew kozłów został bowiem przemieniony w utwór sceniczny. Jako pierwszy w tym kierunku zaczął go przekształcać pochodzący z attyckiej wsi Ikarii twórca ludowy Tespis. I to on postanowił dołączyć do śpiewu chóru występ jednego aktora recytującego poezję na cześć Dionizosa. Grecy nazywali tego aktora „odpowiadaczem”, ponieważ jego zadaniem było odpowiadanie na wyśpiewane przez chór pytania. Kiedy jednak to inscenizowane misterium dionizejskie przeobraziło się w osobną formę sztuki, którą dzisiaj nazywamy teatrem? Od czasu, gdy tragedia przestała dotyczyć jedynie losów Dionizosa, a zaczęła się poszerzać na inne ważne obszary życia – początkowo wyłącznie religijne, a później także społeczne, polityczne, filozoficzne i obyczajowe. Nim jednak do tego doszło pewien twórca dokonał rewolucyjnej zmiany, która zmieniła oblicze sztuki scenicznej. W V wieku p.n.e. pochodzący z arystokratycznego rodu z miejscowości Eleusis, Aischylos zwany też Eschylem, dodał do greckiej tragedii drugiego aktora. Ta zmiana pozwoliła na pogłębienie dialogu scenicznego. Teraz aktor nie był jedynie „odpowiadaczem”, ale kimś kto prowadził równorzędny dialog nie tylko z chórem, ale także z innym rozmówcą. Tak narodził się teatr w dzisiejszym rozumieniu tego słowa. Kolejny wielki dramatopisarz, pochodzący z Kolonos arystokrata o imieniu Sofokles, poszedł za ciosem i wprowadził do przedstawienia trzeciego aktora, przez co pierwotna pieśń kozłów utraciła swój wymiar świąteczno-religijny i stała się zalążkiem dramatu nowoczesnego.

Słowo „tragedia” oznacza dosłownie „pieśń kozłów”. Do V w. p.n.e. była to forma chóralna zwana dytyrambem, wykonywana najczęściej przez zespół ludowy ku czci boga wina Dionizosa. 

Od tej pory pieśń chóralna, choć bardzo ważna, była już tylko częścią składową dzieła. Równie ważne, a może nawet ważniejsze były dialogi pomiędzy aktorami. Znakomity polski filolog klasyczny, profesor Kazimierz Feliks Kumaniecki zwrócił uwagę w swoim wielkim dziele „Historia kultury starożytnej Grecji i Rzymu”, że od czasu dodania przez Sofoklesa trzeciego aktora, tragedia zbliżyła się do dzisiejszej formy opery lub oratorium. Czym zatem różniła się od współczesnego, znanego nam od czasów Szekspira, dramatu współczesnego? Przede wszystkim tematyką. Tragedia grecka czerpała bowiem scenariusze wyłącznie z mitologii. Nawet takie dzieła jak „Zdobycie Miletu” Frynichosa czy „Persowie” Aischylosa, niezależnie od swojego podtekstu historycznego, przede wszystkim odnosiły się do relacji ludzi i bogów oraz udziału tych ostatnich w jakichś ważnych wydarzeniach historycznych.

„Rewolucja” Eurypidesa

Jakie zatem zadanie pierwotnie miała tragedia grecka między VII a V w. p.n.e.? Takie samo jak „Illiada” Homera - była przede wszystkim dziełem wychowawczym. Ale nie brakowało jej też walorów czysto estetycznych.  Chodzący na koturnach aktorzy zastygali w dramatycznych pozach. Ich kwestie były napisanie językiem podniosłym i trudnym. Dotyczyły przecież problemów ponadczasowych, nie mogły zatem być wyrażane prostym językiem codziennym. Widzowie nie przychodzili jedynie do teatru po rozrywkę w dzisiejszym znaczeniu tego słowa, ale uczestniczyli w intelektualnym misterium , często o charakterze na wpół religijnym.

Grecy nazywali tego aktora „odpowiadaczem”, ponieważ jego zadaniem było odpowiadanie na wyśpiewane przez chór pytania.

Przedstawienie odbywało się zazwyczaj pod gołym niebem, czasami za dnia, a czasami ze względu na grecki klimat dopiero wieczorem po zmroku przy bardzo słabym oświetleniu. Panował zatem nastrój skłaniający ku zadumie. Na scenie widzowie oglądali wstrząsające ludzkie historie, w które zawsze byli w jakichś sposób wmieszani bogowie. Stąd też jedni dramatopisarze pokornie nakazywali podporządkować się ich woli, kiedy inni coraz śmielej zaczynali sobie pozwalać na krytykę sił wyższych ingerujących w nasze życie. Ajschylos, podobnie jak Solon, ostrzegał, że nieposłuszeństwo wobec bogów, nazywane „hybris”, zawsze prowadzi do zguby człowieka. Tym śladem poszedł także Sofokles, który przez ukazanie losów niezwykle silnych bohaterów jak Edyp, Antygona czy Elektra, pokazuje skutki sprzeciwu wobec woli bogów. Ale prawdziwa rewolucja przychodzi wraz z twórczością Eurypidesa, który jako przedstawiciel nowego pokolenia zdaje się mówić ustami swoich bohaterów „dość”. Eurypides szczególnie rozprawia się z ateńskim kultem Apolla, którego kapłani uzurpują sobie nieomylność. Poprzez usta swojego bohatera Neoptolemosa (syna Achillesa i księżniczki dolopejskiej Dejdame), który w delfickiej świątyni błaga Apolla o przebaczenie, postępowy racjonalista Eurypides wytyka temu bóstwu zwykłą prymitywną zawiść: „ Tak jak zwykły człowiek zapamiętał Apollon dawne spory. Czy taki bóg może być mądry?”.

Eurypides nie tylko staje po stronie demokracji ateńskiej, która odwraca się od kultu Apolla od czasu gdy wyrocznia delficka stanęła po stronie Persów, ale idzie znacznie dalej, twierdząc pod wpływem sofistów, że autorytet państwa nie pochodzi od bogów, a tym samym państwo nie ma prawa regulować norm współżycia między ludźmi powołując się na siły nadprzyrodzone. Zatem Eurypides jest pierwszym anarchistą wskazującym, że rządzący obłudnie podpierają się boskim autorytetem, do którego nie mają żadnego prawa. Eurypides jest w tej postawie niemal o krok od wypowiedzenia bogom posłuszeństwa, a może nawet zakwestionowania ich istnienia.

Czy zatem w zbiorze lektur szkolnych nie powinny się pojawić także dzieła tego wielkiego dramaturga? Przecież Eurypides jako pierwszy wydaje poprzez usta bohaterów swojego dramatu „Hipolit uwieńczony” subtelne wezwanie do zwalczania przesądów, a nawet nierówności między kobietami i mężczyznami. Wyprzedzając swoją epokę potępia też niewolnictwo.    

Grecka epoka archaiczna przejawiała się w wielu dziedzinach sztuki, filozofii i nauki. Ale najbardziej przemawiają do nas dzisiaj dzieła liryczne złotej ery tragedii greckiej w V wieku przed Chrystusem. , Dzięki tragedii i komedii attyckiej możemy zrozumieć indywidualizm joński i uczucia religijne Greków, które stały się także fundamentem naszej cywilizacji.

Od tragedii do dramatu

Pozostało 95% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Historia świata
Ojcowie wielkiej rewolucji naukowej.
Historia świata
Ameryce naprawdę zagrażał komunizm
Historia świata
Przewodnik średniowiecznego obieżyświata: zwiedzanie Jerozolimy
Historia świata
Tysiąc kilometrów adrenaliny na Karakorum Highway
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Historia świata
Chiński smok w złotych kajdanach partii