Największe powodzie w historii świata

Powodzie należą do jednych z najbardziej niszczycielskich kataklizmów przyrody. Te, które od wieków nawiedzają niektóre obszary naszego kraju wydają się stosunkowo łagodne, porównując do tych, które dewastują inne regiony naszej planety.

Publikacja: 19.09.2024 12:22

Powódź w Nowym Orleanie w sierpniu 2005 roku była następstwem huraganu Katrina. Zginęły 1392 osoby.

Powódź w Nowym Orleanie w sierpniu 2005 roku była następstwem huraganu Katrina. Zginęły 1392 osoby. Szkody oszacowano na 186,3 miliarda dolarów.

Foto: Wikimedia Commons

W mitologii powódź jest przejawem bożego gniewu i formą kary dla ludzkości. Niemal każda wielka religia nawiązuje do potopu jako najstraszniejszego kataklizmu w dziejach świata.

Nie trzeba jednak odwoływać się do mitów religijnych, żeby przekonać się o niszczycielskiej sile wody zalewającej ludzkie osiedla. Niestety zachowało się niewiele zapisków kronikalnych na temat dawnych powodzi. Były one ledwie wspominane na marginesie innych wydarzeń. Najwyraźniej dla dawnych kronikarzy powodzie były powszednimi lub aż tak nieistotnymi, że nie warto im było poświęcać zbyt wiele miejsca w kronikach i annałach.

Najstarszą znaną nam powodzią jest wspomniana w dokumentach angielskich powódź z 1099 roku, o której skutkach niewiele wiemy. Więcej wiadomo o zalaniu rejonu przybrzeżnego Morza Północnego z 1212 roku. W wyniku przypływów sztormowych poziom wody wzrósł do ponad 5 metrów powyżej normalnego pływu. Niektórzy naukowcy szacują, że w 1212 roku, w czasie powodzi mogło utonąć nawet 60 tys. ludzi.75 lat później, 13 grudnia 1287 roku, w dzień św. Łucji i dzień później, wielka fala sztormowa ponownie zalała Niderlandy i północne Niemcy zabijając od 50 tys. do 80 tys. osób. Straszliwy kataklizm ponownie nawiedził Niderlandy, kiedy były pod panowaniem hiszpańskim. 1 i 2 listopada 1570 r. Morze Północne zalało całe wybrzeże Holandii i Fryzję Wschodnią. Skutki były odczuwalne od Calais we Flandrii po Jutlandię, a nawet Norwegię. Ocenia się, że w ciągu tych dni zginąć mogło nawet 25 tys. ludzi.

Chiński potop

Ale pod względem skali i tragicznych skutków prawdziwe i niechlubne rekordy biją tego typu klęski w Azji. Prawdopodobnie dwoma najtragiczniejszymi tego typu kataklizmami w dziejach świata, o których wiemy dzięki dość bogatej dokumentacji naukowej, były dwie powodzie w Chinach. Pierwsza w 1887 roku była spowodowana wylaniem rzeki Huang-ho. Druga, o równie biblijnych proporcjach, była skutkiem wylania rzeki Jangcy w 1931 roku. Ocenia się, że w czasie pierwszej powodzi z 1887 roku zginąć mogło od 930 tys. do 2 milionów ludzi. Z kolei według różnych szacunków w czasie trwająca od czerwca do sierpnia 1931 roku powodzi zginęło od 150 tysięcy do nawet 4 milionów ludzi. Bezpośrednio po powodzi  naukowcy z Uniwersytetu w Nankig pod przewodnictwem Johna Lossinga Bucka przeprowadzili badania regionów zniszczonych przez żywioł. Naukowcy oszacowali, że utonęło 150 000 osób, a 4 razy więcej zmarło w wyniku ran, chorób i głodu. Z kolei oficjalny raport rządu chińskiego oceniał, że ​​w pierwszych dniach utonęło 140 000 osób, a w całym studniowym okresie powodzi zginęło łącznie 2 miliony ludzi, z czego „tylko” część przez utonięcie , a większość z powodu braku żywności. W dodatku tragicznym następstwem powodzi była epidemia cholery, która wybuchła w następnym roku. Począwszy od maja 1932 r. zachorowało na tę chorobę 100 tys. osób. Epidemia pochłonęła 31 974 istnień ludzkich.

Z katastrof należy wyciągać wnioski

Mimo postępu technicznego oraz nowych, stale doskonalonych technik ratowniczych, powodzie są nadal bardzo groźnym i niszczycielskim żywiołem. 50 i 40 lat temu mogli się o tym  przekonać mieszkańcy Bangaldeszu. Intensywne opady monsunowe wiosną 1974 roku zniszczyły uprawy rolne tego kraju. Liczbę ofiar powodzi i spowodowanego nią głodu szacuje się na 1,5 miliona. Władze Bangladeszu nie wyciągnęły żadnych wniosków z katastrofy, która dotknęła ich kraj. Sytuacja powtórzyła się w 1984 roku, choć dzięki pomocy międzynarodowej liczba ofiar była znacznie mniejsza.

W czasie trwająca od czerwca do sierpnia 1931 roku powodzi w Chinach zginęło od 150 tysięcy do nawet 4 milionów ludzi. 

Szybka organizacja pomocy dla powodzian, odpowiednie przygotowanie techniczne służb, zabezpieczone plany działań nadzwyczajnych w czasie klęski żywiołowej – wszystkie te czynniki skutecznie pomniejszają tragiczne skutki wielkich powodzi. Przykładem może tu być Japonia, którą w XX wieku aż dziesięciokrotnie dotknęły wielkie powodzie w latach: 1938, 1953, 1957, 1964, 1967, 1972, 1982, 1983, 1993, 2018. Największą z nich była powódź z 1953 roku, w czasie której zginęło 2566 osób. Wywołały ją długotrwałe opady przyniesione przez front deszczowy Meiyu, który napłynął nad góry Aso i Hiko. Kilkudniowa ulewa spowodowała wylaniem wielu okolicznych rzek zasilonych silnymi strumieniami górskimi. Najgroźniejsza okazała się źle uregulowana rzeka Chikugo. Zalanych zostało 450 000 domów. Około 1 milion osób straciło dorobek swojego życia. Japończycy wyciągnęli jednak odpowiednie wnioski. Na Kyushu, trzeciej największej wyspie Archipelagu Japońskiego, wzdłuż rzek zbudowano specjalne zapory przeciwpowodziowe i systemy odpływowe do morza. W efekcie tej inwestycji powódź na tym obszarze nie powtórzyła się od 71 lat.

W mitologii powódź jest przejawem bożego gniewu i formą kary dla ludzkości. Niemal każda wielka religia nawiązuje do potopu jako najstraszniejszego kataklizmu w dziejach świata.

Nie trzeba jednak odwoływać się do mitów religijnych, żeby przekonać się o niszczycielskiej sile wody zalewającej ludzkie osiedla. Niestety zachowało się niewiele zapisków kronikalnych na temat dawnych powodzi. Były one ledwie wspominane na marginesie innych wydarzeń. Najwyraźniej dla dawnych kronikarzy powodzie były powszednimi lub aż tak nieistotnymi, że nie warto im było poświęcać zbyt wiele miejsca w kronikach i annałach.

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Historia świata
Geneza systemu dwupartyjnego w USA
Historia świata
Nie tylko Putin. Ukraina spaloną ziemią Stalina
Historia świata
Masakra w My Lai
Historia świata
Samolot z gumy i lotnik na sznurku. Odkrywcze projekty
Historia świata
Krzysztof Kowalski: Szukać trzeba do skutku