Złoty wiek Ameryki. Dwight Eisenhower, cz. IV

Lata 50. XX wieku przeszły do historii USA jako okres największego rozkwitu gospodarczego i powszechnego dobrobytu. Po dwóch dekadach biedy spowodowanej skutkami wielkiego kryzysu i ograniczeń wynikających z przestawienia gospodarki na tory wojenne nareszcie nadciągał czas powszechnej szczęśliwości.

Publikacja: 25.07.2024 21:00

Gen. Dwight D. Eisenhower wśród weteranów z Amerykańskiego Legionu na nowojorskiej Piątej Alei, 2 wr

Gen. Dwight D. Eisenhower wśród weteranów z Amerykańskiego Legionu na nowojorskiej Piątej Alei, 2 września 1952 r.

Foto: getty images

Republikanie byli przekonani, że to wojna, a nie rooseveltowski New Deal, rozwinęła amerykańską koniunkturę gospodarczą. W 1933 r. bezrobocie w USA sięgało 24,9 proc. W latach 1934–1940 ponad 14 proc. Amerykanów zdolnych do pracy nie mogło znaleźć zatrudnienia. Pod tym względem atak na Pearl Harbor w grudniu 1941 r. okazał się zbawienny. Już trzy lata później bezrobocie osiągnęło najniższy zanotowany kiedykolwiek w historii USA poziom – 1,2 proc.

Eksperci Systemu Rezerwy Federalnej USA uważają, że dla gospodarki amerykańskiej najkorzystniejsza jest sytuacja, kiedy bezrobocie utrzymuje się na poziomie od 3,5 do 4,5 proc. Taki poziom bezrobocia panował właśnie w czasach prezydentury Eisenhowera. Kiedy w 1953 r. Eisenhower obejmował urząd, amerykańskie bezrobocie mieściło się w granicach niecałych 5 pkt proc. Osiem lat później, kiedy opuszczał Biały Dom, bezrobocie było wyższe zaledwie o 0,5 proc. To była złota epoka dobrobytu, choć nieustannie wisiał nad nią ponury cień atomowej zagłady.

Czytaj więcej

Bohater wojenny w Białym Domu. Dwight Eisenhower, część I

Palacz, który gardził palaczami

Dwight D. Eisenhower uwielbiał pozować na przeciętnego Amerykanina. Prasa rozpisywała się o jego spartańskim życiu żołnierskim. W rzeczywistości był człowiekiem rozkoszującym się luksusem. Każdego ranka jego kamerdyner dosłownie ubierał go od stóp do głów. Mundury, a później ubrania cywilne musiały być nieskazitelnie czyste i wypachnione, wyprasowane „na blachę”, bez śladu wcześniejszego używania. Podobno marszałkowie Żukow i Montgomery podśmiewali się z Eisenhowera, że jest elegantszy od manekina z paryskiego domu mody. Jedynym, co zakłócało tę nieskazitelną elegancję, był nieustanny swąd dymu papierosowego, którego zresztą sam Ike u siebie nie znosił. W nałóg nikotynowy wpadł, będąc jeszcze studentem West Point. W czasie wojny palił trzy lub cztery paczki papierosów dziennie! I chociaż były to czasy, kiedy jeszcze nie wiedziano powszechnie o tragicznych skutkach palenia, on nieustannie martwił się o zdrowie. Liczne próby rzucenia przeklętego nałogu kończyły się zazwyczaj porażką. W pewnym momencie wpadł jednak na całkiem ciekawy pomysł. „Postanowiłem sobie stworzyć taką formę gry psychologicznej. Starałem się wmówić sobie własną wyższość, kiedy widziałem, jak inni palą, a ja już tego nie robię”, wspominał po latach. Generał wypychał papierosami i zapalniczkami kieszenie i wszystkie zakątki swojego biura. „Uczyniłem praktykę z oferowania papierosa każdemu, kogo spotkałem lub kto wszedł do mojego biura. Kiedy przyglądałem mu się, jak pali, powtarzałem sobie w głowie: jakie to szczęście, że ja już nie muszę robić tego, co robi ten biedny człowiek”.

W ten sposób udało mu się rzucić nałóg, który uważał za wroga porównywalnego z samym Hitlerem. Z nieskrywaną satysfakcją powtarzał w czasie spotkań wyborczych w 1952 r., że on jest człowiekiem wolnym od wszelkich używek. Wówczas wywoływało to zdumienie i podziw, ponieważ palili niemal wszyscy. Zazwyczaj sztabowcy próbują przytłumić megalomańskie skłonności kandydatów, w przypadku Eisenhowera uznali to jednak za atut. Nieskazitelny politycznie, obyczajowo, moralnie i fizycznie zwycięzca z frontu afrykańskiego i europejskiego II wojny światowej mógł pozwolić sobie na demonstracyjną pewność siebie. Amerykanie uwielbiają ludzi sukcesu. Dlatego wybory prezydenckie wygrywają ludzie pokroju Donalda Trumpa, a nie Berniego Sandersa…

Eisenhower wybrał na partnera w kampanii wyborczej młodego senatora z Kalifornii Richarda M. Nixona. Ten 39-letni prawnik pochodzący z rodziny kwakrów nie był jednak człowiekiem nieskazitelnym. Ciążyło na nim podejrzenie przyjęcia łapówki w wysokości ówczesnych 18 tys. dol. od pewnej grupy przemysłowców. Oskarżenia nigdy nie udowodniono, a dla Eisenhowera najważniejszy był fakt, że Nixon nie był uwikłany w żadne afery obyczajowe i nie miał skłonności do nałogów. Stanowił więc idealne dopełnienie nieskazitelnego żołnierza.

„Nie” dla rozwodnika w Białym Domu

Kandydat demokratów Adlai E. Stevenson był przeciwieństwem idealnego republikanina. Mógł się pochwalić jedynie historią własnej rodziny. Jego dziadek był wiceprezydentem USA w czasach prezydentury Grovera Clevelanda oraz kandydatem na wiceprezydenta w 1900 r. Adlai E. Stevenson był zaledwie asystentem sekretarza marynarki wojennej podczas II wojny światowej. Gdzie mu było do dowódcy wojsk alianckich na froncie europejskim! Poza tym Stevenson miał dwie wady. Po pierwsze, w przeciwieństwie do Ike’a mówił zbyt długimi, złożonymi i eleganckimi zdaniami, co nudziło prostych amerykańskich wyborców oczekujących jasnego i skrótowego przekazu programowego. Po drugie, był rozwodnikiem, a to na początku lat 50. XX w. było nie do zaakceptowania (pierwszym prezydentem rozwodnikiem był dopiero w roku 1980 Ronald Reagan, a drugim – Donald Trump). Poza tym republikanie rozsiewali plotki, że Adlai Stevenson jest homoseksualistą, który przyjaźni się z Billem Blairem, mężczyzną, co do którego istniały podejrzenia o seksualne zainteresowanie własną płcią.

Wszystko to potężnie przechyliło szalę zwycięstwa na rzecz Eisenhowera. W dniu wyborów walec republikański dosłownie przetoczył się przez Amerykę i zmiażdżył demokratów. Stevenson wygrał niewielką przewagą głosów w zaledwie dziewięciu mniejszych stanach. Zdumiewa więc fakt, że cztery lata później demokraci ponownie wystawili kandydaturę Adlaia Stevensona na prezydenta. Może myśleli, że pomnikowa postać Eisenhowera przejadła się wyborcom? Nic bardziej mylnego: 6 listopada 1956 r., w dniu wyborów prezydenckich, Eisenhower pokonał druzgocąco Stevensona stosunkiem 35 690 721 do 26 022 751 głosów.

Wszyscy wyborcy są równi

W samo południe 20 stycznia 1953 r. prezydent elekt Dwight D. Eisenhower stanął przy barierce tarasu wschodniego Kongresu USA. Położył prawą dłoń na dwóch Bibliach – jednej z 1789 r., należącej niegdyś do Jerzego Waszyngtona, otwartej na II Księdze Kronik 7:14, i jego „Biblii West Point”, otwartej na Psalmie 33:12. Złożył przysięgę przyjętą przez prezesa Sądu Najwyższego Fredericka Moore’a Vinsona. Swoją mowę inauguracyjną rozpoczął od modlitwy. Poprosił wszystkich zgromadzonych, aby wraz z nim modlili się za Amerykanów wszystkich ras, religii i klas społecznych. Po raz pierwszy prezydent Stanów Zjednoczonych ogłaszał, że w jego oczach i w oczach Boga wszyscy ludzie są równi. Po rządach zadeklarowanego rasisty Harry’ego Trumana te słowa brzmiały jak zapowiedź wielkiej zmiany.

Prezydent wkraczał jednak na bardzo grząski grunt. Ale dopiero w czasie drugiej kampanii w 1956 r. zaryzykował, zgłaszając projekt ustawy o prawach obywatelskich mający na celu zapewnienie federalnej ochrony afroamerykańskim wyborcom. W tym czasie większość Afroamerykanów w południowych Stanach Zjednoczonych nie mogła – ze względu na liczne przepisy stanowe i lokalne – brać udziału w wyborach.

Eisenhower dopiął swego. Przyjęta przez 85. Kongres Stanów Zjednoczonych i podpisana przez prezydenta Dwighta D. Eisenhowera 9 września 1957 r. ustawa o prawach obywatelskich była pierwszym federalnym ustawodawstwem dotyczącym praw wyborczych mniejszości od 1875 r. Tylko Eisenhower mógł przeforsować takie prawo, nie tracąc przy tym nic z popularności wśród białych wyborców.

Prezydent czuł się jednak przede wszystkim zwierzchnikiem sił zbrojnych. Teraz nikt już nie stał ponad nim. Postanowił ukształtować amerykańskie siły zbrojne według swojej wizji. Pierwszym krokiem był gigantyczny projekt rozbudowy arsenału nuklearnego. Od 1953 do 1961 r. Eisenhower zwiększył liczbę głowic jądrowych z 1 tys. do 18 tys. Był prezydentem, który uważał, że tej broni należy używać i nie tworzyć sztucznych podziałów na broń konwencjonalną i niekonwencjonalną. W 1958 r. rozważał nawet użycie broni nuklearnej przeciw chińskim komunistom, w przypadku gdyby chcieli oni dokonać inwazji na terytorium Tajwanu.

Pokonać czerwonych!

Stery polityki zagranicznej Eisenhower przekazał zajadłemu antykomuniście Johnowi Fosterowi Dullesowi. Komunistyczni propagandyści uczynili z Dullesa demiurga zimnej wojny. Oskarżali go, że rozkręcił wyścig zbrojeń i doprowadził świat na skraj nuklearnej zagłady. W rzeczywistości ten człowiek doskonale przejrzał sowiecki cynizm i jako pierwszy narzucił czerwonym wyścig zbrojeń, który będą w ostateczności musieli przegrać. 27 stycznia 1953 r. Dulles wygłosił przemówienie do narodów europejskich uwięzionych za żelazną kurtyną. Namawiał społeczeństwa tzw. państw socjalistycznych do obalenia swoich reżimów. Być może tym przemówieniem tak podniósł Stalinowi ciśnienie, że pięć tygodni później zbrodniarz przeszedł rozległy wylew do mózgu.

Śmierć Stalina w marcu 1953 r. oraz przejęcie na Kremlu władzy przez ludzi z obozu Nikity Chruszczowa i marszałka Gieorgija Żukowa, którego Eisenhower znał i cenił, spowodowało lekkie ocieplenie relacji Wschodu z Zachodem. Nie zatrzymało to jednak rozpędzonego wyścigu zbrojeń ani rywalizacji Moskwy z Waszyngtonem na innych polach. W tym dwubiegunowym świecie wszystko stanowiło przedmiot zmagań obu mocarstw. 4 października 1957 r. Amerykanie poczuli gorycz pierwszej porażki. Sowieci wynieśli na orbitę okołoziemską pierwszego sputnika, którego pulsacyjny sygnał radiowy można było odbierać na każdym odbiorniku w USA. Odpowiedzią Eisenhowera było utworzenie osiem miesięcy później NASA – Narodowej Agencji Aeronautyki i Przestrzeni Kosmicznej. Cóż z tego, skoro Rosjanie zadali Amerykanom kolejny celny cios, kiedy trzy miesiące po odejściu Eisenhowera z Białego Domu, 12 kwietnia 1961 r., Jurij Gagarin jako pierwszy człowiek w dziejach dotarł na pokładzie statku Wostok 1 na orbitę ziemską.

Czytaj więcej

Dwight Eisenhower, część III: Droga ku Olimpowi

Nie można jednak zarzucić prezydentowi, że był pochłonięty wyłącznie zimną wojną. W 1958 r. Biały Dom przeforsował w Kongresie uchwalenie ustawy National Defense Education Act, która tworzyła nowoczesny system pożyczkowy dla studentów z różnych klas społecznych. W tym samym roku utworzono też trzy nowe departamenty w rządzie federalnym – Oświaty, Zdrowia i Świadczeń Społecznych. Republikanie, tak często oskarżani o obojętność wobec kwestii ubóstwa, różnic społecznych i wykluczenia, budowali teraz sprawny, sprawiedliwy, a przede wszystkim skuteczny system pomocy społecznej. Każdy obywatel mógł być beneficjentem boomu ekonomicznego lat 50.

Fatalne błędy

We wrześniu 1959 r. do Waszyngtonu przyleciał sekretarz KC KPZR Nikita Chruszczow. Była to pierwsza w historii wizyta radzieckiego przywódcy w USA. Prezydent zaprosił gościa do ośrodka wypoczynkowego rządu USA w Catoctin Mountain Park. Eisenhower nazwał to miejsce od imienia swojego wnuka – Camp David. Po kilku dniach swobodnych i przyjaznych rozmów wydawało się, że przywódcy znaleźli nić porozumienia. Eisenhower został nawet zaproszony do Moskwy. Miał przylecieć latem następnego roku.

Jednak 1 maja 1960 r. nastąpiła katastrofa. Nad terytorium ZSRR zestrzelono amerykański samolot szpiegowski U-2. Pilot tego samolotu, kapitan Francis Gary Powers, zdążył się katapultować. Jego proces, zresztą prowadzony przy udziale korespondentów zagranicznych, był darem dla sowieckiej propagandy. W dodatku prezydent Eisenhower zrobił z siebie pośmiewisko, początkowo oświadczając, że Powers pilotował samolot meteorologiczny. Amerykański pilot został oskarżony o szpiegostwo i skazany na trzy lata więzienia i siedem lat ciężkich robót. Na szczęście całego wyroku nie odsiedział, ponieważ już dwa lata później został wymieniony na słynnym moście granicznym Glienicke w Poczdamie za sowieckiego agenta w Wielkiej Brytanii, pułkownika KGB Williama Fischera.

Nie była to pierwsza tak poważna wpadka administracji Eisenhowera. Wcześniej prezydent popełnił niewybaczalny błąd, którego konsekwencje ciągną się do dzisiaj. 1 stycznia 1959 r. rewolucjoniści kubańscy pod dowództwem Che Guevary zdobyli miasto Santa Clara, co spowodowało, że z Kuby uciekł jej dyktator generał Fulgencio Batista y Zaldívar. 16 lutego 1959 r. dowódca Armii Powstańczej, prawnik Fidel Castro, objął stanowisko premiera, a prezydentem Kuby został Osvaldo Dorticós Torrado. Mimo jasnych zapowiedzi nacjonalizacji gospodarki kubańskiej, w tym także znajdujących się na wyspie licznych firm i majątków amerykańskich, gabinet prezydenta Eisenhowera jako pierwszy na świecie uznał legalność nowego kubańskiego rządu...

O Ike’u mówiono, że „to żelazny facet”. Nie był nim. Podczas pobytu w Denver, 24 września 1955 r., przeszedł poważny atak serca. Ponad miesiąc w ciężkim stanie leżał w szpitalu. Amerykę obiegło słynne zdjęcie prezydenta w czerwonej piżamie, stojącego w oknie szpitalnym i trzymającego kartkę z napisem: „Czuję się lepiej. Dzięki”.

Wcale nie czuł się lepiej. Choroba nie przeszkodziła mu jednak pokonać w 1956 r. Stevensona i objąć władzę na drugą kadencję, która przeszła pod znakiem nowych olbrzymich kontraktów zbrojeniowych i wdrażania nowych technologii wojskowych. Prawdziwym zaskoczeniem było zatem dla Amerykanów pożegnalne przemówienie telewizyjne prezydenta Eisenhowera, który ostrzegał przed „nieuzasadnionymi wpływami (unwarranted inluence) kompleksu wojskowo-przemysłowego”. „Nie wolno nam dopuścić, by te wpływy zagroziły naszym wolnościom i demokracji – podkreślał prezydent, wymownie spoglądając w kamerę. – Za trzy dni, po równo pięćdziesięciu latach służby dla tego kraju, odejdę z urzędu prezydenta Stanów Zjednoczonych”. Te słowa były pożegnaniem nie tylko z prezydenturą, ale także z życiem zawodowym. Teraz czekała go już tylko emerytura na farmie rodzinnej w okolicach Gettysburga. Był to czas, o którym zawsze marzyła Mamie. Okazał się dla nich dość krótki, ponieważ Dwight D. Eisenhower zmarł 28 marca 1969 r., w wieku 78 lat. Spoczął na cmentarzu w Abilene w Kansas – mieście, w którym spędził dzieciństwo. Mamie przeżyła go o dziesięć lat. Zmarła we śnie 1 listopada 1979 r. w Waszyngtonie. Miała 82 lata. Spoczęła obok męża w Abilene.

Eisenhower witany na jednym ze spotkań wyborczych prowadzonych pod hasłem „I like Ike”, 6 marca 1956

Eisenhower witany na jednym ze spotkań wyborczych prowadzonych pod hasłem „I like Ike”, 6 marca 1956 r.

bew

Pierwsza wizyta przywódcy ZSRR w USA: Nikita Chruszczow przemawia w amerykańskiej bazie lotniczej An

Pierwsza wizyta przywódcy ZSRR w USA: Nikita Chruszczow przemawia w amerykańskiej bazie lotniczej Andrews, wrzesień 1959 r.

bew

Republikanie byli przekonani, że to wojna, a nie rooseveltowski New Deal, rozwinęła amerykańską koniunkturę gospodarczą. W 1933 r. bezrobocie w USA sięgało 24,9 proc. W latach 1934–1940 ponad 14 proc. Amerykanów zdolnych do pracy nie mogło znaleźć zatrudnienia. Pod tym względem atak na Pearl Harbor w grudniu 1941 r. okazał się zbawienny. Już trzy lata później bezrobocie osiągnęło najniższy zanotowany kiedykolwiek w historii USA poziom – 1,2 proc.

Pozostało 97% artykułu

Ten artykuł przeczytasz z aktywną subskrypcją rp.pl

Zyskaj dostęp do ekskluzywnych treści najbardziej opiniotwórczego medium w Polsce

Na bieżąco o tym, co ważne w kraju i na świecie. Rzetelne informacje, różne perspektywy, komentarze i opinie. Artykuły z Rzeczpospolitej i wydania magazynowego Plus Minus.

Historia świata
Nowy Front w USA. John F. Kennedy, cz. V
Historia świata
O królu, który piekł ciastka i bił wikingów
Historia świata
Zdradziecki zamach na templariuszy. Złożona operacja przeciw potężnej formacji
Historia świata
W poszukiwaniu Eldorado. Polowanie na legendę
Historia świata
Próchnica zębów: odwieczny problem nie tylko u ludzi