Jak kawaleria SS pacyfikowała powstanie w getcie warszawskim

Niewiele wiemy o niemieckim postrzeganiu powstania w getcie warszawskim, które wybuchło 19 kwietnia 1943 r. Zdumiewający okazuje się fakt, że w pacyfikacji powstania uczestniczyła kawaleria SS – oczywiście nie na koniach, tylko spieszona.

Publikacja: 16.05.2024 21:00

Fotografia z Raportu Stroopa. Oryginalny niemiecki podpis: „Dowódca wielkiej operacji”. Generał SS J

Fotografia z Raportu Stroopa. Oryginalny niemiecki podpis: „Dowódca wielkiej operacji”. Generał SS Jürgen Stroop stoi pośrodku i patrzy do góry

Foto: Autor nieznany / Wikimedia Commons

Ograniczony charakter żydowskiego zrywu ułatwiał zadanie okupantowi, który skierował do getta jedynie niewielkie siły SS i policji. Wśród nich znalazły się dwa szkolno-zapasowe oddziały SS stacjonujące w okupowanej Warszawie – w tym ten podległy 8. Dywizji Kawalerii SS (później posiadającej za patrona dowódcę z czasów tzw. wojny chłopskiej – Floriana Geyera).

Dywizjon kawalerii SS Warschau

Miejscem rozlokowania szkolno-zapasowego dywizjonu kawalerii SS Warschau był 150-hektarowy kompleks miasteczka wyścigowego przy Wyścigach Konnych na Służewcu, ukończony w 1939 r., przed samym wybuchem wojny. Kwatery żołnierzy znalazły się w budynku GISZ (obecnie Kancelaria Premiera RP), oficerowie zaś trafili do nowoczesnych kamienic przy ul. Puławskiej, wybudowanych przez Wedla. Szkolenia poligonowe kawalerzystów SS odbywały się na ówczesnym poligonie pod Warszawą, w Rembertowie.

Wszystko wskazuje, że kawalerzyści SS nie byli zaangażowani podczas przeprowadzania „Wielkiej Akcji” (Grossaktion), czyli deportacji Żydów warszawskich od 22 lipca do 21 września 1942 r. do obozu zagłady w Treblince. Niemcy realizowali akcję siłami podległymi SS-Oberführerowi Ferdinandowi von Sammern-Frankeneggowi. „Obstawiono getto z zewnątrz posterunkami policji niemieckiej, policji granatowej oraz kolaboracyjnych formacji ukraińskich, łotewskich i litewskich” – zapisał Władysław Bartoszewski przy dacie 22 lipca 1942 r. Stąd można mniemać – bo nie zachowały się dokumenty niemieckie – że uczestniczyli w tym Niemcy z 61. rezerwowego batalionu policji z Dortmundu oraz dwa łotewskie bataliony policji pomocniczej: 22. i 272. Do zadań policjantów należało pilnowanie muru getta oraz Żydów prowadzonych na Umschlagplatz. Od 2 sierpnia dołączyła do nich grupa 30–40 ukraińskich i rosyjskich wachmanów, tzw. Trawnikimänner.

Wszystko wskazuje, że kawalerzyści SS nie byli zaangażowani podczas przeprowadzania „Wielkiej Akcji” (Grossaktion), czyli deportacji Żydów warszawskich od 22 lipca do 21 września 1942 r. do obozu zagłady w Treblince

Sytuacja zmieniła się z chwilą wybuchu powstania w getcie warszawskim. Szkolno-zapasowy dywizjon kawalerii SS Warschau pod dowództwem SS-Hauptsturmführera (odpowiednik kapitana) Wilhelma Plänka skierował 18 kwietnia 1943 r. do getta 5 oficerów oraz 381 szeregowców i podoficerów. Oddział wchodził w skład kontyngentu obejmującego łącznie 2000 żołnierzy (rekrutów-grenadierów pancernych SS, artylerzystów i saperów), policjantów (Orpo, SD, Sipo, Trawnikimänner, Polnische Polizei) oraz funkcjonariuszy Straży Ogniowej m.st. Warszawy służących jako pomoc techniczna przy... wzniecaniu pożarów w getcie.

Dodatkowe szczegóły o walkach z żydowskimi powstańcami przynoszą powojenne zeznania wspomnianego pracownika biurowego Wilhelma Plänka, ur. 16 stycznia 1911 r. w Ratingen, który w 1943 r. został dowódcą szkolno-zapasowego dywizjonu kawalerii SS: „Jak już wspomniałem w informacjach dotyczących mojej osoby, po przybyciu do Warszawy SS-Hauptsturmführer Di[e]kmann, który dotąd dowodził dywizjonem zapasowym, poinformował mnie, że krótko przedtem – prawdopodobnie kilka dni wcześniej – został wezwany do dowódcy SS i Policji [Ferdinanda von Sammern-Frankenegga]. Ten powiedział mu, że potrzebuje sił Waffen-SS do planowanej operacji wojskowej w getcie. Zasadniczo jako Waffen-SS nie podlegaliśmy dowódcy SS i Policji [Warschau] i nie mógł on wydawać nam rozkazów. W określonych sytuacjach wyjątkowych miał jednak prawo zażądać przydzielenia sił Waffen-SS, musiał jednak równolegle uzyskać na to zgodę Urzędu Dowodzenia w Berlinie. Do chwili wydania decyzji przez Urząd Dowodzenia w związku z sytuacją wyjątkową dowódca SS i Policji sprawował niejako tymczasowe dowództwo nad jednostkami Waffen-SS, na które zgłosił zapotrzebowanie […]”.

Powstańcy z Żydowskiego Związku Wojskowego i Żydowskiej Organizacji Bojowej

Już pierwszego dnia walk Niemcy zostali zaskoczeni oporem Żydowskiego Związku Wojskowego (ŻZW) na pl. Muranowskim 7/9 i rogu pl. Muranowskiego 21 z ul. Nalewki 41. Żydowska Organizacja Bojowa (ŻOB) broniła się na rogu ul. Nalewki i Gęsiej oraz na rogu Zamenhofa i Gęsiej. Żydowscy bojownicy uszkodzili na rogu Zamenhofa i Miłej butelkami zapalającymi zdobyczny francuski pojazd gąsienicowy, co zmusiło do wycofania dwa transportery opancerzone oraz czołgi lekkie sprowadzone z Rembertowa. Po pierwszych 24 godzinach zostało rannych 11 kawalerzystów SS przy placu Muranowskim.

Następne dni przyniosły kolejnych rannych w dywizjonie kawalerii SS, który 20 kwietnia wystawił do walki 10 oficerów oraz 450 podoficerów i szeregowców. Tego dnia zostało rannych dwóch jego żołnierzy, co miało miejsce prawdopodobnie podczas zajmowania szopu szczotkarzy, istniejącego w czworoboku ulic Świętojerskiej, Bonifraterskiej, Franciszkańskiej i Wałowej.

Czytaj więcej

Daniel Blatman: Chcemy pokazać getto takim, jakim było

„Większość sił użyto [21 kwietnia] do oczyszczenia w kierunku z południa na północ tzw. niezamieszkałego, lecz nieopuszczonego getta. Zadania trzech »grup przeszukujących« sprowadzały się do »oczyszczania« i doprowadzan[ia] ich [Żydów] pod strażą na dworzec załadunkowy w celu dalszego odtransportowania do obozów”. Niemcy prowadzili przeszukiwania terenu szopów Walthera Caspara Többensa i Fritza Schulza, w kwartale ówczesnych ulic: Leszno, Karmelicka, Nowolipki, Smocza i Żelazna.

Jedyną stratą śmiertelną wśród kawalerzystów SS był SS-Untersturmführer (podporucznik) Otto Dehmke, który zginął 22 kwietnia podczas walk z konspiratorami z ŻZW na rogu pl. Muranowskiego 21 i ul. Nalewki 41. „Główna grupa bojowa Żydów, przemieszana z polskimi [»]bandytami[«], wycofała się już w ciągu pierwszego czy też drugiego dnia na tzw. plac Muranowski. Tam została zasilona przez większą liczbę polskich [»]bandytów[«]. Planem jej było utrzymanie się wszelkimi sposobami w getcie, ażeby przeszkodzić wtargnięciu z naszej strony. Na jednym z betonowych budynków wywieszono flagi żydowską i polską jako wezwanie do walki przeciwko nam. Jednakże [...] udało się specjalnej grupie bojowej zdobyć te dwie chorągwie. W tej walce z [»]bandytami[«] poległ SS-Untersturmführer Dehmke, któremu eksplodował na skutek nieprzyjacielskiego obstrzału trzymany w ręce granat ręczny, raniąc go śmiertelnie” – pisał SS-Gruppenführer Jürgen Stroop.

25 kwietnia 1943 r. żydowscy bojowcy prowadzili zaciekłe walki w płonących domach warszawskiego getta przy ul. Miłej 5 i 7

25 kwietnia 1943 r. żydowscy bojowcy prowadzili zaciekłe walki w płonących domach warszawskiego getta przy ul. Miłej 5 i 7. Wśród rannych niemieckich żołnierzy, służących w jednym z siedmiu „przeszukiwawczych oddziałów szturmowych”, znalazł się kawalerzysta SS. Dalsze „przeszukiwanie byłego getta żydowskiego” przez „oddziały zwiadowcze” doprowadziło 3 maja do kolejnych strat niemieckich. Tego dnia Niemcy zdobyli po trzydniowej walce bunkier ŻOB przy ul. Franciszkańskiej 30 – w walkach zostało rannych trzech żołnierzy Waffen-SS, w tym dwóch kawalerzystów. Jedynym rannym 5 maja, służącym w „oddziałach szturmowych”, gdy „Żydzi, przed ich schwytaniem, stawiali opór” w dużym szopie Többensa (między ul. Prostą, Pańską, Żelazną i Ceglaną), był kawalerzysta SS-Rottenführer Fritz Wieck.

Plänk zeznawał następująco: „Poza tym w czasie operacji w getcie rany odniosło wielu młodych chłopców z mojego oddziału. Oba te fakty dostarczyły mi kolejnych argumentów do ponownej interwencji w Berlinie. Znów się tam więc udałem i po raz kolejny zacząłem negocjować cofnięcie rozkazu. Tym razem nie podjęto decyzji odmownej, lecz obiecano mi zbadanie sprawy. Na podstawie tego badania rozkaz odkomenderowania moich ludzi został rzeczywiście cofnięty. Jeżeli okazuje mi się informacje na okoliczność tego, że do 13 maja 1943 r. włącznie na listach rannych z akcji znajdują się [żołnierze] zapasowego dywizjonu kawalerii SS. […] Jeżeli podana przez Stroopa data 13 maja jest prawdziwa, to być może było tak, że odkomenderowani [żołnierze] mojego oddziału byli odwoływani stopniowo”.

Śmierć Mordechaja Anielewicza

Użyte w akcji przeszukiwawczej „oddziały szturmowe” wykryły 7 maja 49 bunkrów. „Dzisiaj znowu napotkano gdzieniegdzie zbrojny opór Żydów, na skutek czego wycofano z akcji jednego esesowca z powodu zranienia”. Kolejni ranni byli 8 maja dwaj SS-Unterscharführerowie (podoficerzy) Fritz Vogel i Robert Hauschild, stojący zapewne na czele patroli szturmowych. Kawalerzyści SS mogli zostać ranni podczas otwierania przez Niemców tego dnia „bunkra tzw. ścisłego »kierownictwa partyjnego«”. Pierwotnie był to bunkier herszta gangu żydowskich szmuglerów Szmula Oszera (Aszera) przy ul. Miłej 18, który udostępnił jego podwoje dowództwu ŻOB.

Dziś na rogu ul. Dubois z ul. Miłą po prawej stronie, otoczone drzewami stoi niewielkie wzniesienie. To nie kopiec pamiątkowy. To najprawdziwszy grób

Zranienie kawalerzystów SS wskazuje, że stanowili oni tego dnia „siły w akcji”. Dziś na rogu ul. Dubois z ul. Miłą po prawej stronie, otoczone drzewami stoi niewielkie wzniesienie. To nie kopiec pamiątkowy. To najprawdziwszy grób. Tu leżą powstańcy ŻOB i szmuglerzy. Kilkadziesiąt osób, w tym przywódca powstania – Mordechaj Anielewicz, który zginął 8 maja 1943 r. Bunkier znajdował się w piwnicy ówczesnej kamienicy przy ul. Miłej 18. Tamta trzypiętrowa czynszówka, której druga oficyna wychodziła na ul. Muranowską, spłonęła już we wrześniu 1939 r. podczas oblężenia Warszawy przez Niemców. W kamienicy mieściły się m.in. sklep z pieczywem, zakład naprawy parasoli, owocarnia. Obecnie ten sam adres ma blok oddalony ok. 700 metrów na zachód od bunkra. Tam często trafiają mylnie turyści poszukujący śladów walk w getcie.

Kawalerzyści SS w ruinach getta

Ostatnie zadania niemieckich oddziałów szturmowych (w tej liczbie kawalerzystów SS) polegały na tropieniu i mordowaniu pozostałych ukrywających się Żydów. „W przeciwieństwie do dni poprzednich pozostali jeszcze niezlikwidowani członkowie głównej żydowskiej grupy bojowej [ŻOB] wycofali się w najtrudniej dostępne ruiny, aby ostrzeliwując stamtąd biorące udział w akcji oddziały, zadawać im straty”. To możliwe wytłumaczenie przyczyn zranienia 10 maja czterech esesowców.

Następnego dnia zostali ranni w akcjach przeszukiwania kolejni dwaj kawalerzyści SS. Niemcy nie zapominali o oddziaływaniu propagandowym na ludność Warszawy i rozplakatowali rasistowski antysemicki afisz: „Kto włada Rosją sowiecką?”. Niemieccy eksterminatorzy prowadzili dalej pacyfikację. „Przeszukiwanie dalszych bunkrów, w których ukrywają się Żydzi, przeprowadzone [12 maja] przez użyte do akcji oddziały szturmowe. Jeden podoficer kawalerzysta został ranny – SS-Rottenführer Josef Schuster. „Przy likwidacji jednego bunkra [prawdopodobnie chodzi o bunkier przy ul. Bonifraterskiej 3/5] wywiązała się [13 maja] regularna walka, w trakcie której Żydzi nie tylko strzelali z [niemieckich] pistoletów [Parabellum] i polskich pistoletów Vis, lecz również obrzucali żołnierzy formacji wojskowych SS polskimi ręcznymi granatami jajowatymi” – donosił raport Stroopa. Wówczas ostatnią stratą bojową było dwóch zabitych i trzech rannych żołnierzy Waffen-SS.

Czytaj więcej

Likwidacja kata Warszawy

Plänk przyznawał się do ograniczonego udziału w Aktion Stroop, który polegał na: „składanych od czasu do czasu wizytach w getcie, mających na celu sprawdzanie, jak się wiedzie [żołnierzom] mojego oddziału, oraz zapobieganie ich udziałowi w akcjach bojowych, co ze względu na całkowity brak przeszkolenia wojskowego byłoby pozbawione sensu. Moje wizyty służyły również pozyskiwaniu nowych impulsów i argumentów do kolejnych interwencji w Berlinie przeciwko udziałowi moich ludzi w walkach [sic!]. Podczas tych wizyt widziałem, jak wywlekano Żydów z domów i prowadzono ich na dworzec [Umschlagplatz], gdzie byli ładowani do pociągów.

Mówiono wówczas, że trafią oni najpierw do jakiegoś obozu, a następnie zostaną przesiedleni na wschód. W tamtym czasie nie miałem ani konkretnej, ani też opartej na jakichś pogłoskach wiedzy o tym, że pojęcie wysiedlenia służy do zatajenia prawdy, że w rzeczywistości ci ludzie zostaną przewiezieni do obozu zagłady i tam zabici. […] Wiem, że uczestniczyli w nich Ukraińcy [Trawnikimänner], a także funkcjonariusze policji [Schutzpolizei oraz Polnische Polizei]. Nie jestem jednak w stanie podać położenia ani dokładnej nazwy tych oddziałów”.

Fakt mordowania żydowskiej ludności cywilnej gdzieś na Wschodzie przez kawalerzystów SS w służbie wojskowej nie był łączony z jeźdźcami SS, w domyśle koncentrującymi się na uprawianiu li tylko hippiki

Cytowane fragmenty zeznań Plänka potwierdzają udział jednostek Waffen-SS w zbrodniach wojennych, kwalifikujących się do uznania ich za ludobójcze epizody Szoa. Niejednokrotnie podnoszony argument o niewinności – uznany w Norymberdze – SS-Reiterei (tzw. jeźdźcy SS) stał w całkowitej sprzeczności ze zbrodniami, jakie mieli na swym sumieniu członkowie tej elitarnej części SS.

Fakt mordowania żydowskiej ludności cywilnej gdzieś na Wschodzie przez kawalerzystów SS w służbie wojskowej nie był łączony z jeźdźcami SS, w domyśle koncentrującymi się na uprawianiu li tylko hippiki. Stąd jako kawalerzyści SS nie splamili „niewinnego” SS-Reiterei. Zbadanie wyczynów kawalerzystów SS w Generalnym Gubernatorstwie oraz Komisariatach Rzeszy Ostland i Ukraine pozostaje nadal do wykonania. Powyższy artykuł jest ledwie próbą zarysowania problemu zaangażowania oddziałów i jednostek wojskowych Waffen-SS w ludobójcze Szoa.

Ograniczony charakter żydowskiego zrywu ułatwiał zadanie okupantowi, który skierował do getta jedynie niewielkie siły SS i policji. Wśród nich znalazły się dwa szkolno-zapasowe oddziały SS stacjonujące w okupowanej Warszawie – w tym ten podległy 8. Dywizji Kawalerii SS (później posiadającej za patrona dowódcę z czasów tzw. wojny chłopskiej – Floriana Geyera).

Dywizjon kawalerii SS Warschau

Pozostało 97% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Historia świata
Złoty wiek Ameryki. Dwight Eisenhower, cz. IV
Historia świata
Leopold Mozart - ojciec, który odkrył talent syna
Historia świata
Gdy świat zostawił Saamów samych
Historia świata
Feldmarszałek Hindenburg kontra kapral Hitler
Materiał Promocyjny
Mity i fakty – Samochody elektryczne nie są ekologiczne
Historia świata
Krwawiący czarnoziem. Lwów, spleciona historia Ukraińców i Polaków