Błędne koło przemocy na Bliskim Wschodzie nigdy nie było do końca przewidywalne. Ale też były takie momenty, kiedy wszyscy wiedzieli, że lada chwila nastąpi jego kolejny krwawy obrót: emocje, frustracja i poczucie beznadziei sięgało zenitu i wystarczało kilka iskier, by nastąpił wybuch.
„Incydent, który na początku grudnia 1987 r. wywołał lawinę wydarzeń, był tragicznym nieporozumieniem. W Gazie od ciosu nożem zginął Szlomo Sakal, izraelski sprzedawca wyrobów z tworzyw sztucznych – pisze w swojej autobiografii Musab Hasan Jusuf, syn jednego z założycieli Hamasu. – Zaledwie kilka dni później w obozie dla uchodźców Dżabalija w Gazie cztery osoby poniosły śmierć w zwykłym wypadku samochodowym. Rozeszła się jednak pogłoska, że Izraelczycy zabili tych ludzi w odwecie za śmierć Sakala. W Dżabalii wybuchły zamieszki. Jakiś siedemnastolatek rzucił koktajlem Mołotowa i został zastrzelony przez izraelskiego żołnierza. W Gazie i na Zachodnim Brzegu na ulice wyległy tłumy demonstrantów, a Hamas stanął na czele rozruchów, które otworzyły nowy rozdział walki z Izraelem” – opisuje.