Do 29 października w Galerii Międzynarodowego Centrum Kultury w Krakowie można obejrzeć wystawę „Litwa. Dwa stulecia fotografii”. Jest to pierwsza tak przekrojowa prezentacja fotografii litewskiej w Polsce, ukazująca i prace twórców litewskich, i historię tego medium na ziemiach litewskich. Ci natomiast, którzy odwiedzili w sierpniu stolicę Litwy, mieli okazję zapoznać się ze zorganizowaną w miejskim ratuszu ekspozycją „Vilnius ir jo gyventojai” („Wilno i jego mieszkańcy”).
Z tych dwóch wystaw to ta krakowska oferuje szerszą panoramę historyczną i tematyczną. W wymiarze historycznym, zgodnie z obietnicą sformułowaną przez dyrektor MCK Agatę Wąsowską-Pawlik we wstępie do towarzyszącej wydarzeniu publikacji (dodajmy: w pięknie wydanym albumie wszystkie teksty są po polsku oraz angielsku), dawała więc „całościowy przegląd litewskiej fotografii, a zarazem fotografii w samej Litwie, od fascynacji XIX-wiecznych arystokratów nowym wynalazkiem, przez piewców Wilna z pierwszej połowy XX wieku, a następnie wyjątkowość powojennej szkoły fotografii aż po artystów współczesnych”. Co jednak istotniejsze, zgromadzone fotografie przedstawiono w ujęciu raczej problemowym niż chronologicznym. Wybór takiego rozwiązania na wystawie adresowanej do polskich odbiorców miał walory niezaprzeczalne: pozwalał na przekształcenie kolekcji zdjęć w opowieści o kraju, czasach i ludziach, a zarazem przypominał o tym, jaką rangę osiągnęła fotografia litewska i jako domena poszukiwań artystycznych, i jako środek komunikacji społecznej. Pozwalał też dostrzec, że punktem kluczowym w jej dziejach, który zdecydował o tak wysokiej randze, zdefiniował niepowtarzalny charakter tej fotografii i zapewnił jej międzynarodowe uznanie, było pojawienie się fenomenu znanego jako litewska szkoła fotografii. Nie sposób w tak krótkim tekście opisać wszystkich reprezentowanych na wystawie epok – zrobił to już zresztą w obszernym eseju zamieszczonym we wspomnianym wydawnictwie albumowym jeden z kuratorów wystawy, Adam Mazur – warto jednak poświęcić nieco uwagi temu przełomowemu zjawisku.
Romualdas Rakauskas, „Wilno” (z cyklu „Wilno w dni powszednie”), 1964 r.
Nazwa „litewska szkoła fotografii” nie odnosi się do sformalizowanej struktury, lecz do dokonań generacji litewskich fotografików, debiutujących w latach 60. XX wieku. Był to czas, gdy na monolicie dogmatycznego socrealizmu, niewzruszonym w poprzedniej dekadzie, pojawiły się pierwsze pęknięcia, a do krajów bloku wschodniego zaczęły przenikać idee z Zachodu. A wśród nich koncepcja fotografii humanistycznej. Zrodzona we Francji w reakcji na koszmar obu wojen światowych i ujęta przez mistrza francuskiego reportażu Henriego Cartiera-Bressona w teoretyczną regułę „decydującego momentu”, koncepcja ta postulowała koncentrację na geście, grymasie twarzy, emocjach, codziennej sytuacji w całej jej intymności – krótko mówiąc, na uchwyceniu pełnej wyrazu chwili ludzkiego życia. Dla dwudziestokilkuletnich litewskich adeptów sztuki fotograficznej była to najcenniejsza inspiracja – wszak uwiecznianie chwil miało potencjał symboliczny i metaforyczny, co szczególnie istotne w obliczu wszechobecnej cenzury i represyjnego systemu. Mogło więc wyrażać więcej, choć nie bezpośrednio. I mogło stać się narzędziem sprzeciwu oraz – jak nieco później teatr litewski, a w pewnym stopniu sztuki wizualne i performatywne w Europie Środkowo-Wschodniej w ogóle – formą ekspresji tożsamości.
Świadomi tych możliwości młodzi fotograficy wyruszyli więc w poszukiwaniu „decydującego momentu” na ulice miasta, na prowincję, w gąszcz codziennych ludzkich spraw.