Czerwony dyrektor, watażka, Mafistofeles (połączenie mafii i Mefistofelesa) – tak przez lata pisano o Igorze Smirnowie. 81-letni dziś były prezydent samozwańczej republiki Naddniestrza nie przypomina komendantów z Afganistanu czy Somalii. Ale też jego realna biografia mogłaby prawdopodobnie być kanwą scenariusza emocjonującego serialu.
Niewątpliwie niegdysiejszy aparatczyk jest jedną z sierot po imperium. W stolicy Naddniestrza, Tyraspolu, do dziś ZSRR żyje i miewa się dobrze: sierp i młot pozostają stałym elementem symboliki budynków, flag, godła, ornamentyki używanych tam pieniędzy. Sam Smirnow za sprawą swojej fizjonomii porównywany bywał do Lenina, co w oczach mieszkańców tego rosyjskojęzycznego regionu Mołdawii mogło być jedynie zaletą.