16 kwietnia 1789 r. Waszyngton pożegnał się ze swoją plantacją Mount Vernon i wyjechał do Nowego Jorku, który od 11 stycznia 1785 do 12 sierpnia 1790 r. pełnił rolę tymczasowej stolicy Stanów Zjednoczonych. I to właśnie w tym mieście, na schodach frontowych Federal Hall, ówczesnej siedziby Kongresu USA, 54-letni generał Jerzy Waszyngton złożył przysięgę prezydencką, czym otworzył nowy rozdział w historii Ameryki i świata.
Jaka była ta pierwsza prezydentura amerykańska? Żaden amerykański patriota nie powie o niej złego słowa. Pierwszy prezydent Stanów Zjednoczonych jest dla młodego narodu amerykańskiego uosobieniem wszelkich cnót: patriotyzmu, uczciwości, szlachetności i przyzwoitości, jakimi powinien charakteryzować się wielki przywódca. Trudno spotkać amerykańskie opracowanie historyczne, które nie byłoby napisane w formie panegiryku dla Jerzego Waszyngtona. Amerykanie są przekonani, że ojca ich państwa nie powinno się krytykować, tak jak w Wielkiej Brytanii nie krytykuje się monarchy. Jest bowiem Waszyngton idylliczną personifikacją idei wolności, suwerenności i potęgi Stanów Zjednoczonych. Najbardziej złośliwi pozwalają sobie jedynie na twierdzenie, że tę prezydenturę cechowała dworska oprawa. Goście prezydenta mieli wrażenie, że odwiedzają dwór królewski, gdzie lokaje w upudrowanych perukach usłużnie otwierają drzwi prowadzące do gabinetu pierwszego obywatela młodej republiki. Ale faktem jest, że ludzie tamtej epoki nie znali innych wzorców protokolarnych. Żyli często w przeświadczeniu, że przesadna skromność głowy państwa to oznaka słabości.