Niewiele rządów wytrzymało i wygrało starcie z gwałtownym obniżeniem wartości waluty narodowej. Nie będę tu przytaczał przykładów z początku polskiej niepodległości, kiedy w latach 1918–1923 hiperinflacja spowodowała wzrost cen nawet o 360 proc. miesięcznie, a najwyższy nominał banknotu wynosił 10 milionów marek polskich.
Lepszym przykładem i adekwatnym do obecnej sytuacji Polski jest inflacja amerykańska z początku lat 70. ub. wieku, kiedy w czasie prezydentury Forda gospodarka amerykańska zaczęła się gwałtownie staczać w dół. Oczywiście nie była to wina samego Geralda Forda, który objął urząd w sierpniu 1974 r., a więc już w czasie jednego z najgorszych kryzysów gospodarczych w historii Stanów Zjednoczonych, charakteryzującego się wysokim bezrobociem i inflacją, która w owym roku wzrosła do 12,3 proc. – po kryzysie naftowym w 1973 r.
Ford dziwnie przystąpił do walki z tym zjawiskiem. Jesienią 1974 r. ogłosił kampanię antyinflacyjną, którą nazwał „Whip Inflation Now" („WIN"). Podszedł do niej jak do jakiejś akcji misyjnej. Wierzył, że powstanie oddolny ruch na rzecz walki z inflacją poprzez zachęcanie do oszczędności osobistych i nabywanie zdyscyplinowanych nawyków wydatkowych, szczególnie w odniesieniu do środków publicznych. Ford odrzucał koncepcję centralnie narzucanych przez biurokrację rządową restrykcji cenowych. Naiwnie wierzył w rozwiązanie problemu poprzez dobrowolne samoograniczenie wydatków przez obywateli. W przemówieniu do narodu prezydent zwrócił się z nietypową prośbą o przysyłanie mu pomysłów na walkę ze wzrostem cen. Obiecał, że z nadesłanych propozycji wybierze dziesięć najlepszych.
8 października 1974 r. w przemówieniu zatytułowanym „Whip Inflation Now", wygłoszonym przed obiema izbami parlamentu, szef rządu ogłosił inflację „wrogiem publicznym numer jeden". Ford zaproponował szereg propozycji publicznych mających na celu bezpośredni wpływ na podaż i popyt, aby zapanować nad wzrostem inflacji. Były to jednak bardzo dziwne propozycje, które wzbudzały zdumienie opinii publicznej. Sugerowane działania obejmowały m.in. namawianie ludzi do wspólnych dojazdów do pracy, wyłączanie termostatów w domach czy zakładanie własnych ogródków warzywnych.
Czytaj więcej
Przywódca USA z najwyższymi honorami wita człowieka, który formalnie jest tylko parlamentarzystą. Nawet Edward Gierek zdawał sobie sprawę z kuriozalności tej sytuacji.