Podoficer Sipo, SS-Sturmscharführer u. Krim. Sekr. Frieske, dowiedział się od V-Manna w Zaborowie, że: „Wczoraj byli u niego ludzie Kaminskiego, którzy zachowywali się jak [„]bandyci[”]. Rzucali granaty ręczne i żona V-Manna została poproszona o stosunek płciowy za złoty łańcuszek. Polacy modlą się w kościołach, aby tylko Niemcy wrócili i aby [ta] zaraza została im zdjęta. Ponadto Kamincy [żołnierze RONA] zabrali ze sobą [wzięli do niewoli] dwóch powstańców, którzy walczyli z Niemcami w Warszawie, na co zwrócił szczególną uwagę V-Mann. Dwaj powstańcy sami potwierdzili to V-Mannowi. Gdy ludzie Kaminskiego zachowywali się zbyt bezczelnie, powiedział VM, że Niemcy są źli jak Polacy. Oni walczą nie dla Niemiec, ale o wolną Rosję”.
Raporty SD wskazywały na rosnące zagrożenie ze strony oddziałów partyzanckich. Niemcy starali się nie dopuścić do połączenia się partyzantów spoza Warszawy z powstańcami, co doprowadziło pod koniec sierpnia do walk z Grupą AK „Kampinos” na kierunkach Sieraków–Pociecha i Truskaw–Pociecha–Zaborów Leśny–wzgórze 94. Utrata tego odcinka odcięłaby grupę od szos Warszawa–Modlin i Warszawa–Leszno–Błonie. Dlatego Polacy postanowili za wszelką cenę utrzymać Pociechę. Jeszcze 18 sierpnia doszło do pierwszej potyczki żołnierzy RONA z patrolem z kompanii Powstańczych Oddziałów Specjalnych „Jerzyki” pchor. Zbigniewa Stoka „Żarskiego”. Polacy zabili dwóch Rosjan, a ośmiu zranili, przy czym zdobyli kilka kb i konia. Z tego powodu mjr Alfons Kotowski „Okoń” obsadził pozycje w rejonie wsi Pociecha 3. szwadronem ułanów dowodzonym przez wachm. pchor. Narcyza Kulikowskiego „Suma” (inna wersja mówi o 2. szwadronie st. wachm. Józefa Niedźwiedzkiego „Lawiny”) i kompanią „Jerzyków”. Kilkakrotne natarcia Rosjan zostały odparte przez Polaków. Wedle różnych szacunków zginęło: 16–21 polskich żołnierzy, a 23–35 odniosło rany; po stronie Rosjan zaś było 30–51 zabitych i 40 rannych oraz 14 padłych koni. Tymczasem po opuszczeniu Lasek przez „Jerzyków” do pobliskiego Izabelina wkroczyli żołnierze RONA, zajmując też Hornówek i Klaudynię.
Major „Okoń” meldował: „N[ie]p[rzyjacie]l obsadza miejscowości: Laski, Sieraków, Truskaw, Izabelin, Bożęcin [Borzęcin] i Zaborów, starając się opanować południową i południowo-wschodnią lizjerę lasu. Do m[iasta] Białuty/3 km na północ od m[iasta] Błonie zjawiło się 6 czołgów i 22 samochody ciężarowe oraz kilka działek [armat] p[rzeciw]lot[niczych]”.
Z perspektywy rosyjskiego żołnierza RONA, Iwana Waszenki, trafienie do kordonu filtracyjnego zdawało się błogosławieństwem: „28 VIII 44, niedziela. Wstaję o [godz.] 7[.00] rano. O 8[.00] zbiórka, prowadzą nas do ogrodu, gdzie jest już zebrany cały pułk. D[owód]ca pułku wzywa do uczczenia pamięci poległych żołnierzy i d[owód]ców, po czym wyjaśnia nasze zadanie. Od dziś przystępujemy do nowego zadania. Ruszamy [do oddalonego] o 20 km lasu [Puszczy Kampinoskiej], do walki z partyzantami. […] Kozacy, którzy stali przed nami [na noclegu], pozabierali krowy, konie, owce, za wyjątkiem dwóch koni i dwóch krów. […] Po przyjściu na miejsce robimy wypad do wioski w odległości 15 km. W wiosce nikogo nie było. […] 30 VIII 44, wtorek. Pobudka o [godz.] 6[.00] rano. Dziś wyruszamy. Po odejściu 2 km idziemy na rozpoznanie. Jedzie z nami kapitan. […] Zatrzymujemy się w końcu wioski, koło lasu, znajdującego się w odległości 600–700 m. W lesie zauważamy wielu partyzantów. My nie strzelamy z uwagi [na to], że odsunęliśmy się zbyt daleko od swoich. Nie mamy ciężkiej broni [ckm-ów i moździerzy] i moglibyśmy ponieść straty. Cofamy się do swoich. Po połączeniu się ruszamy na wioskę. Artyleria ostrzeliwuje linię lasu, gdzie ukazali się partyzanci. W wiosce zabieramy świnie, robimy zapasy żywności, gdyż droga wypada przez las 40 km, a [tam] nie ma ani jednej wioski (…)”.
Początek walk o Truskaw
Rosjanie wznowili jeszcze 28 sierpnia działania zaczepne, ostrzeliwując polskie pozycje z broni maszynowej i artylerii. To był początek sześciodniowej walki pozycyjnej o Truskaw. Chwilowej panice zapobiegł Marian Podgóreczny „Żbik” i udało się utrzymać pozycję, a żołnierzy RONA odeprzeć, zadając im ciężkie straty. Ułan „Żbik” wspominał: „Muszę zawrócić »Jerzyków« za wszelką cenę. Nie miałem innego wyjścia, skierowałem lufę karabinu w ich stronę. Nabój w lufie, a palec na spuście – Stać! Stać do stu piorunów! – wydzieram się na cały las. Gdzie tam! Echo niesie mój głos, [a] oni wyrywają przed siebie. Mam strzelać do swoich? Żal mi chłopaków, których to piekło istotnie mogło załamać, ale innego wyjścia nie mam. Później, po walce, mogą mnie za to rozwalić. Teraz inaczej nie mogę. Wrzasnąłem jeszcze raz: – Stać, do kurzej nędzy, bo strzelam! Komiczna sytuacja. Na wzgórze naciera nieprzyjaciel, a ja zamiast tam, mierzę do swoich. Kilku z nich obejrzało się. Zrozumieli, że nie żartuję. Palec zaciskałem na drugim luzie spustu – No, wróćcie! – błagałem w duchu. Ufff! Zawrócili. Dźwignęli rannego podporucznika [Zdzisława Pajewskiego, ps. Zych] i zniknęli z nim w gęstwinie drzew. Własowcy [sic! żołnierze RONA] wyją. Są już w odległości 300 metrów. […] Własowcy [żołnierze RONA] byli chyba pijani. Nie zrezygnowali z natarcia, dochodzili już do zbocza wydmy”.
Ciekawym wątkiem zasygnalizowanym przez Macieja Kledzika, jest informacja o Rosjanach wziętych do niewoli podczas walk w Śródmieściu Północnym: „29 sierpnia rano lub przed południem st. strzelec [Tadeusz Mank] »Szczodry« otrzymał polecenie udania się wraz z dwoma kolegami na ulicę Świętokrzyską do gmachu PKO po jeńców do budowy barykady. Odebrał kilku Rosjan z RONA i kilku Niemców. Wszyscy mieli ogolone głowy i ubrani byli w papierowe worki z narysowanymi z przodu i z tyłu hakenkreuzami. Nie bez trudności powstańcy doprowadzili jeńców do Próżnej 14, kilkakrotnie chroniąc ich przed samosądem ludności cywilnej. Przez cały dzień w nieustającym ogniu broni maszynowej i granatników jeńcy wzmacniali konstrukcję barykady beczkami wypełnionymi piaskiem, gruzem, betonowymi płytami i workami z piaskiem. Jeden z nich został ranny”.