80. rocznica wyzwolenia gruzów Warszawy

Walki o Warszawę w styczniu 1945 r. stały się epizodem militarnym zakrytym mgłą wstydliwego zapomnienia. To skutek tego, że wejście żołnierzy „ludowego” Wojska Polskiego do stolicy było spóźnione o kilka miesięcy.

Publikacja: 17.01.2025 04:45

Radzieccy żołnierze na praskim brzegu Wisły podczas powstania warszawskiego

Radzieccy żołnierze na praskim brzegu Wisły podczas powstania warszawskiego

Foto: Laski Diffusion / East News

Warszawa mogła zostać zdobyta przez Sowietów już w pierwszym tygodniu sierpnia 1944 r. Tak przynajmniej wynikało z propozycji przedstawionej Stalinowi przez marszałka Konstantego Rokossowskiego, ówczesnego dowódcy 1. Frontu Białoruskiego. Polską stolicę można było zdobyć też we wrześniu 1944 r., gdyby desanty na lewy brzeg Wisły otrzymały wsparcie z prawdziwego zdarzenia. Taka była przynajmniej opinia generała Zygmunta Berlinga, dowódcy 1. Armii WP. Również niemieccy dowódcy poważnie obawiali się wówczas tego, że Sowietom uda się przekroczyć Wisłę i połączyć z oddziałami powstańczymi. Amerykański generał Dwight Eisenhower, oglądając już po wojnie gruzy Starówki i patrząc na prawy brzeg Wisły z Gnojnej Góry, ponoć nie mógł się nadziwić, że Sowieci nie wykorzystali okazji do zdobycia miasta.

Warszawa po wojnie.Bezpowrotnie utracone archiwa i dobra kultury

Obecnie niektórzy nadal starają się przekonywać, że Stalin nie wziął latem 1944 r. Warszawy jedynie z powodów „czysto militarnych”. Zapominają, że dla sowieckiego dyktatora liczyły się tylko motywy polityczne. Gdyby mu zależało na Warszawie, kazałby rzucać na nią dywizję za dywizją i armię za armią, nie licząc się zupełnie ze stratami. A tak, wraz z początkiem sierpnia nad polską stolicą nagle ustała nawet aktywność sowieckiego lotnictwa...

Wojskom niemieckim stłumienie powstania warszawskiego zajęło ponad dwa miesiące. Było to zadziwiająco długo, jeśli weźmiemy pod uwagę wielką dysproporcję sił między walczącymi stronami. W ciągu tych dwóch miesięcy Sowieci dali Niemcom szansę na ustabilizowanie najważniejszego odcinka frontu wschodniego. Odcinek ten był „wyciszony” również przez blisko trzy i pół miesiąca od kapitulacji powstania. Sowieci i podległe im polskie wojska stali na Pradze, od czasu do czasu wymieniając z Niemcami „uprzejmości” w postaci pocisków artyleryjskich, bomb lotniczych lub małych rajdów zwiadowczych. Samoloty rozpoznawcze z czerwonymi gwiazdami na burtach fotografowały lewobrzeżną Warszawę, dokumentując, jak zmienia się ona w morze wypalonych gruzów.

Niemcy, na mocy rozkazu Reichsführer-SS Heinricha Himmlera z 9 października 1944 r., metodycznie rabowali i niszczyli Warszawę. 25 października spalili Bibliotekę Ordynacji Krasińskich, niszcząc ponad 100 tys. bezcennych starodruków i ponad 50 tys. rękopisów. 3 listopada spalili Archiwum Akt Nowych, a następnego dnia Warszawskie Archiwum Miejskie. W grudniu zburzyli katedrę, kościół jezuitów, klasztor reformatów i kościół pijarów oraz spalili Pałac Łazienkowski. 18 grudnia wysadzili w powietrze Pałac Brühla, a 28 grudnia – Pałac Saski. Jeszcze 16 stycznia 1945 r. spalono Bibliotekę Publiczną m.st. Warszawy przy ul. Koszykowej i wysadzono prezbiterium kościoła św. Karola Boromeusza przy ul. Chłodnej. Na wysadzenie czekały m.in. Muzeum Narodowe, Belweder, Pałac pod Blachą i kościół Wizytek, ale Niemcom w styczniu brakowało już materiałów wybuchowych. Niektórzy niemieccy oficerowie narzekali, że burzenie Warszawy pozbawia ich oddziały potencjalnych kwater i utrudnia zamianę miasta w twierdzę. Podświadomie pewnie czuli, że w przypadku sowieckiej ofensywy nie będą w stanie długo się bronić w tym mieście duchów. Ich koszmar zaczął się spełniać w połowie stycznia 1945 r.

Twierdza nie do obrony

Festung Warschau (niem. Twierdza Warszawa) – tak w oficjalnych niemieckich dokumentach nazywano lewobrzeżną Warszawę po powstaniu. Miał to być bastion zaciekle broniący linii Wisły przed masami sowieckich żołnierzy.

18 października 1944 r. generał Smilo von Lüttwitz, dowódca 9. Armii, wyznaczył dwie linie obrony w tej „fortecy”. Zewnętrzna szła od Reduty Ewansa, przez Marymont, Parysów, na zachód od Fortu Bema, przez Fort Wola, Ksawerów, Fort Legionów Dąbrowskiego, Czerniaków do Siekierek. Wewnętrzna biegła od północnego skraju Cytadeli, poprzez plac Inwalidów, obwodową linię kolejową, okolice wolskiej gazowni, Czyste, Filtry, kościół na placu Zbawiciela, Sejm i brzeg Wisły. W Alejach Jerozolimskich szykowano się do zbudowania lotniska. Wszystkiego tego miała bronić improwizowana Dywizja Forteczna Warszawa dowodzona przez generała Hellmutha Eisenstucka. Wspierać ją mogły jednostki policyjne, stacjonujące w rejonie (ówcześnie podwarszawskich) Włoch, 236. Dywizja Piechoty, 391. Dywizja Piechoty pod Sochaczewem i znajdujący się w odwodzie XLVI Korpus Pancerny.

1. Front Białoruski marszałka Gieorgija Żukowa liczył tuż przed rozpoczęciem ofensywy styczniowej 68 dywizji strzeleckich, sześć dywizji kawalerii, pięć korpusów pancernych i dwa zmechanizowane, pięć wydzielonych brygad pancernych, dwie dział samobieżnych, jedną kawalerii i wiele innych jednostek. Na samym przyczółku warecko-magnuszewskim Żukow skoncentrował 23 dywizje, wspierane przez 5348 luf artylerii. „Ustawione w kwadraty setki czołgów, armat, samochodów, dziesiątki tysięcy żołnierzy zapełniały, wydawało się, każdy metr, z wyjątkiem drogi” – wspominał gen. Nikołaj Popiel, główny politruk 3. Armii Pancernej Gwardii.

Sowieci rozpoczynają natarcie na Warszawę

Walec sowieckiej ofensywy ruszył z przyczółka warecko-magnuszewskiego 14 stycznia 1945 r. o godz. 8.30. Sowieckie armie zdołały przekroczyć Pilicę i wbić się na 12 km w pozycje wroga. Następnego dnia 1. Armia Pancerna Gwardii posunęła się o ponad 40 km. Na północ od Warszawy Wisłę sforsowała sowiecka 47. Armia, uderzająca z rejonu Jabłonny na Leszno. 16 stycznia, po przeprawieniu się przez Pilicę, 2. Armia Pancerna Gwardii oraz 2. Korpus Kawalerii Gwardii dokonały 60-kilometrowego skoku, a ich czołowe jednostki doszły do Sochaczewa, wychodząc na tyły niemieckiego XLVI Korpusu Pancernego. Ów Korpus ruszył na północny wschód, za Wisłę. Tego dnia pogoda pozwoliła wreszcie na wejście do akcji sowieckiego lotnictwa, którego samoloty szturmowe wściekle atakowały przeprawiające się jednostki XLVI Korpusu. Cofała się wówczas cała niemiecka Grupa Armii A.

Defilada 1. Armii Wojska Polskiego na ulicy Marszałkowskiej. Warszawa, 19 stycznia 1945 r.

Defilada 1. Armii Wojska Polskiego na ulicy Marszałkowskiej. Warszawa, 19 stycznia 1945 r.

Foto: WAF/wikipedia

16 stycznia był również dniem wejścia do akcji 1. Armii WP dowodzonej przez zsowietyzowanego Polaka gen. Stanisława Popławskiego (byłego dyrektora świńskiego sowchozu Sowiecka kultura). 2. Dywizja Piechoty im. Henryka Dąbrowskiego (ta sama, której część walczyła we wrześniu 1944 r. na przyczółku żoliborskim), dowodzona przez płka Jana Rotkiewicza, uderzając o godz. 15.00 z rejonu Jabłonny, sforsowała Wisłę, zdobyła Kępę Kiełpińską i do końca dnia doszła do Burakowa.

„Mój batalion atakował Buraków i Łomianki. To było zdobyte gdzieś o jedenastej w nocy. Już na drugim brzegu Wisły wyciągaliśmy... To były schrony. (...) Wyciągaliśmy Niemców. Nie chcieli walczyć. Specjalnie nie strzelali do nas. W kożuchach białych, w czapach. Zaraz była wymiana. Myśmy im dawali swoje płaszczyki i ubieraliśmy ich kurteczki” – wspominał w relacji dla Archiwum Historii Mówionej Muzeum Powstania Warszawskiego Wiktor Kolek, w 1945 r. starszy szeregowy 2. Dywizji Piechoty, a wcześniej żołnierz AK z Lubelszczyzny.

1. Samodzielna Brygada Kawalerii płka Włodzimierza Radziwanowicza, uderzając spod Karczewa, zdobyła przyczółek za Wisłą. Główne siły 1. Armii WP (w tym: 1., 3. i 4. Dywizja Piechoty) w nocy z 16 na 17 stycznia przekroczyły Wisłę w rejonie przyczółka warecko-magnuszewskiego. O świcie ruszyły one od południa na Warszawę. 1. Brygada Pancerna im. Bohaterów Westerplatte ppłka Aleksandra Malutina przekroczyła Pilicę już wiele godzin wcześniej, 16 stycznia. W nocy z 16 na 17 stycznia stacjonująca na Pradze 6. Dywizja Piechoty gen. Giennadija Szejpaka zaczęła przeprawę przez Wisłę i atak na Śródmieście. Większość sił niemieckich zdołała wcześniej uciec z miasta. Żołnierzom i oficerom Wehrmachtu nie uśmiechała się wizja wieloletniej niewoli w łagrach Syberii. Niektóre wrogie oddziały spóźniły się jednak z ucieczką.

„Łączność z twierdzą warszawską jest przerwana” – raportował w nocy z 16 na 17 stycznia płk Bonin, szef oddziału operacyjnego sztabu Naczelnego Dowództwa Wojsk Lądowych. Szef tego sztabu, gen. Heinz Guderian, zameldował Hitlerowi, że utrzymanie Festung Warschau jest niemożliwe. Führer wpadł w furię. „Teraz gniew Hitlera nie znał już granic. Całkowicie stracił z pola widzenia straszliwą sytuację ogólną, przestał się nią interesować i dostrzegał tylko jedno – klęskę warszawską, która w ramach ogólnej sytuacji miała tylko podrzędne znaczenie” – wspominał Guderian.

Szturm na Cytadelę

17 stycznia o świcie 2. Dywizja Piechoty znów rusza do akcji. Jej 4. Pułk naciera z rejonu Dąbrowy na Wólkę Węglową, Wawrzyszew i Powązki. Mija wysadzony przez Niemców wiadukt na ulicy Powązkowskiej i dochodzi do cmentarza. „W pobliżu bramy św. Honoraty otrzymuje zza murów cmentarza gwałtowny ogień. To oddział własowców powyjmował z grobowców i kaplic cmentarnych metalowe trumny i urządził z nich barykady, zza których ostrzeliwał się zajadle. Nasi żołnierze zdecydowanym uderzeniem rozbili opór własowców, a następnie wycięli ich w pień” – opisywał Stanisław Podlewski w „Rapsodii żoliborskiej”.

1. Batalion z 4. Pułku Piechoty przechodzi przez ruiny getta do placu Zamkowego i Krakowskiego Przedmieścia. Jego żołnierze widzą płonący hotel Bristol. Podobną trasą podąża 2. Batalion, natomiast 3. idzie Wybrzeżem Kościuszkowskim i stacza później potyczkę w okolicach ulicy Książęcej.

Warszawa po „wyzwoleniu”: widok z lotu ptaka na ruiny północnego Śródmieścia

Warszawa po „wyzwoleniu”: widok z lotu ptaka na ruiny północnego Śródmieścia

Foto: Autor nieznany/wikipedia

Tymczasem 6. Pułk Piechoty szybko zajmuje Bielany i Marymont, dochodząc około godz. 7.00 do placu Inwalidów. „Na placu Inwalidów była masa młodych ludzi z opaskami, rozstrzelanych, bardzo dużo dziewcząt. Te twarze... To już jest długi czas, już... trzy miesiące... Szczury... Twarze powygryzane, okropny widok. I cmentarz. Na chodnikach cmentarze, krzyżyki – tego była masa. Jest krzyżówka, nie pamiętam [gdzie], nie umiem tego powiedzieć. Barykady z tramwajów, wielkie, wykopane rowy. Wchodzimy w to, przechodzimy dalej i posyłamy gońca. Nie ma nic. A za barykadami z tramwajów dostajemy ogień. XV Dywizja SS Lettland – Ukraińcy i Łotysze. Mieliśmy z nimi walkę. Teraz już się rozpoczęła strzelanina, ale oni się wycofują. Tak doszliśmy do Dworca Gdańskiego. Jest wiadukt. Zwiadowcy podeszli, podejrzeli, że są założone skrzynki (...), żeby wysadzić wiadukt. Wszystko jest połączone lontami, sznurkami. (...) Musimy zniszczyć, odciąć te lonty. Mieliśmy taki rozkaz: »Jak najszybciej zdobyć wiadukt, bo jednostka musi przejść na drugą stronę, bo o 11.00 musi być spotkanie z 1. Dywizją na placu Bankowym«. Rozpoczęła się walka. Już nas było tylko 54. Na moście ginie sześciu, chyba z 11 jest rannych. Zwyciężyliśmy. Odcięliśmy sznurki” – opowiadał cytowany wyżej Wiktor Kolek.

2. Kompania 1. Batalionu 4. Pułku Piechoty, dowodzona przez ppor. Anatola Szawarę, posuwa się wzdłuż Wisły i dociera do Cytadeli, gdzie zostaje „przywitana” przez Niemców ogniem z karabinów maszynowych i moździerzy. Szawara nie ma łączności z dowództwem, a tym samym rozkazów, jak postępować z niemieckim garnizonem w Cytadeli. Czy go tylko blokować i czekać na wsparcie, czy szturmować fortyfikacje? O losach tego starcia rozstrzyga przypadek. Patrol rozpoznawczy natyka się w jednym z pobliskich domów na sowieckiego zwiadowcę – radiotelegrafistę zrzuconego ze spadochronem na Żoliborz pod koniec 1944 r. Zna on rozmieszczenie niemieckich bunkrów na Cytadeli i wie o podziemnym tunelu, którym można wprowadzić do wnętrza twierdzy oddział szturmowy. Szawara decyduje się na szturm z dwóch stron. Jedna grupa ma atakować bramę główną, a druga przejść podziemnym tunelem.

„Kpr. Skrzeszewski z kilku strzelcami wysuwa się do przodu i wykorzystując odgłosy wybuchów pocisków artylerii zza Wisły, podchodzi niepostrzeżenie do wartownika przy bunkrze. Po rozpaczliwej walce obezwładnia go i wystrzeliwuje zieloną rakietę. Nadbiega ppor. Szawara z plutonem. Wchodzą do podziemnego przekopu i posuwają się ostrożnie do przodu. Po przebyciu przekopu wypadają na dziedziniec z okrzykiem »hurra! «, strzelając w biegu. Mimo całkowitego zaskoczenia Niemcy bronią się uparcie, zajmując pozycje wśród ciężarowych samochodów oraz w budynkach. Od głównej bramy Cytadeli ppor. Szawara słyszy odgłosy strzelaniny. To plutony chor. Zabijaki i chor. Kościelniaka likwidują bunkry zamykające drogę do głównej bramy Cytadeli” – pisał Podlewski.

Szturm kończy się sukcesem, okupionym stosunkowo małymi stratami. Po polskiej stronie było 3 zabitych i 5 rannych, po niemieckiej – 25 zabitych. Reszta spośród liczącej około 300 żołnierzy kompanii żandarmerii polowej majora Willy’ego Weterholta dostaje się do niewoli. Zdobyte zostają niemieckie magazyny broni, oporządzenia i żywności.

W czasie powstania warszawskiego zginęło tak wielu żołnierzy AK i cywilów, że podwórza i skwery zami

W czasie powstania warszawskiego zginęło tak wielu żołnierzy AK i cywilów, że podwórza i skwery zamieniły się w tymczasowe cmentarze

Foto: nac

Pod Cytadelą przeprawił się 16. Pułk Piechoty podporządkowany 2. Dywizji. Jego 1. Batalion nacierał w stronę Ogrodu Saskiego i ulicy Królewskiej, gdzie około południa natknął się na żołnierzy z niemieckiej 6. Dywizji Piechoty. Natomiast 2. Batalion wyparł hitlerowskie niedobitki z ruin Zamku Królewskiego, a 3. Batalion, nacierając od strony ulicy Książęcej, natknął się przed gmachem BGK, w pobliżu skrzyżowania Alei Jerozolimskich i Nowego Światu, na kompanię Wehrmachtu wspieraną przez 6 czołgów lekkich. Niemiecki oddział znalazł się również pod ostrzałem polskich żołnierzy nacierających od strony Nowego Światu i wycofał się w stronę ruin Dworca Głównego, gdzie został pokonany przez polski 1. Batalion 16. Pułku Piechoty.

„Do wszystkich! Do wszystkich! Warszawa wolna!” – ogłosił przez radio o godz. 14.45 ppłk Menelas, dowódca 4. Pułku Piechoty. Straty „ludowego” Wojska Polskiego przy wyzwalaniu ruin stolicy wyniosły 275 zabitych, rannych i zaginionych. Poległych było 110, z czego 60 zginęło w wyniku wybuchów min. Straty niemieckie są bardzo trudne do ustalenia. Wiadomo jednak, że poleciały głowy wśród dowódców: gen. Friedrich Weber, ostatni komendant Festung Warschau, został rozstrzelany za „tchórzostwo”; płk Bonin, pechowy szef oddziału operacyjnego, został aresztowany za „defetyzm” i „przekazywanie nieprawdziwych meldunków” (wraz ze swoimi podwładnymi: płkiem Knesebeckiem oraz ppłkiem Christenem).

Miasto duchów

Na polskich żołnierzach wkraczających do stolicy jej wypalone mury robiły upiorne wrażenie. „Jak wchodziliśmy na przykład na Stare Miasto z Żoliborza (...), to ściany stały... trupie oczodoły, bo okna wypalone, tylko kawałki ścian. Coś potwornego. Na Starym Mieście masa szczurów. Szczury jak koty. Zapach trupów. Jeszcze wszystko się tliło. Na przykład na ulicy [Długiej], chyba pod numerem szóstym czy jedenastym (...) były takie bloki, które tworzyły kwadratową studnię. Tam Niemcy wpędzali ludzi i rozstrzeliwali. Tliło się to jeszcze. (...) Grób Nieznanego Żołnierza – tak wyglądało, jakby tam czołg wjechał. Płyta była zgnieciona, rozdeptana, zniszczone wszystko. Kolumna Zygmunta była połamana, w kilku kawałkach wszystko leżało. (...) Moja drużyna, mój pluton, dostał rozkaz pilnować Belwederu. Po drugiej stronie ulicy (...) – urzędowe budynki. Na bramie Belwederu miałem... Przywieźli mi na miękkiej płycie napisane czarną farbą: »Tu będzie siedziba rządu«. Kazali nam pilnować Belwederu. Poznałem wtedy Belweder od każdej strony. W bocznych skrzydłach były konie, była kupa gnoju. W Sali Pompejańskiej, największej, były w ścianach naokoło wywiercone dziury, format półkilogramowego słoika, jedna od drugiej [odległa o] metr. Ładunków nie było. Czyli do wysadzenia, ale nie wysadzili, nie zdążyli” – opisywał Kolek.

Ze swoich kryjówek zaczęli wychodzić „Robinsonowie warszawscy”, ukrywający się przez ostatnie miesiące w ruinach. Z okolicznych miejscowości zaczęli też wracać wypędzeni warszawiacy. Przerzucono prowizoryczne mosty z Pragi na lewy brzeg.

19 stycznia 1945 r. Alejami Jerozolimskimi przeszła parada żołnierzy „ludowego” WP, obserwowana przez komunistycznych notabli i nielicznych warszawiaków. Nieco wcześniej we Włochach wypędzono mieszkańców z wilii „Jasny Dom” – ulokował się tam sowiecki Smiersz, a w jej piwnicach zrobił tajne więzienie. Ruiny Warszawy były wyzwolone, ale dalekie od wolności.

Warszawa mogła zostać zdobyta przez Sowietów już w pierwszym tygodniu sierpnia 1944 r. Tak przynajmniej wynikało z propozycji przedstawionej Stalinowi przez marszałka Konstantego Rokossowskiego, ówczesnego dowódcy 1. Frontu Białoruskiego. Polską stolicę można było zdobyć też we wrześniu 1944 r., gdyby desanty na lewy brzeg Wisły otrzymały wsparcie z prawdziwego zdarzenia. Taka była przynajmniej opinia generała Zygmunta Berlinga, dowódcy 1. Armii WP. Również niemieccy dowódcy poważnie obawiali się wówczas tego, że Sowietom uda się przekroczyć Wisłę i połączyć z oddziałami powstańczymi. Amerykański generał Dwight Eisenhower, oglądając już po wojnie gruzy Starówki i patrząc na prawy brzeg Wisły z Gnojnej Góry, ponoć nie mógł się nadziwić, że Sowieci nie wykorzystali okazji do zdobycia miasta.

Pozostało jeszcze 95% artykułu
Historia Polski
W świecie kowalek własnego losu
Historia Polski
Obóz Dulag 121 - piekło Warszawy
Historia Polski
Tysiąc lat koronacji Bolesława Chrobrego. Co się wydarzy w Gnieźnie?
Historia Polski
27 grudnia to święto państwowe: Co upamiętnia?
Materiał Promocyjny
Kluczowe funkcje Małej Księgowości, dla których warto ją wybrać
Historia Polski
80 lat bez Pałacu Saskiego. Niemcy z pełnym wyrachowaniem stworzyli plan zniszczenia Warszawy
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego