O sprawie pisze Wirtualna Polska. To, że eksponat zakupiony w maju 2021 r. okazał się bezwartościowy, potwierdziło także samo Muzeum II Wojny Światowej.
Jak czytamy, w maju 2021 roku dyrektorem Muzeum II Wojny Światowej był Karol Nawrocki, ale było wiadomo, że za chwilę zostanie prezesem Instytutu Pamięci Narodowej – jego kandydaturę na to stanowisko w kwietniu 2021 r. zarekomendowało Kolegium IPN. Nawrocki "postanowił swoją muzealną karierę zakończyć z przytupem".
To właśnie wtedy muzeum postanowiło nabyć wojskowe nosze. Jak wyjaśniano, eksponat pochodzić miał z Westerplatte i znajdować się na wyposażeniu Wojskowej Składnicy Tranzytowej w czasie walk we wrześniu 1939 r. Na noszach wciąż były ślady krwi.
Czytaj więcej
Na terenie półwyspu Westerplatte znalezione zostały szczątki kilku osób. Prokuratura Instytutu Pamięci Narodowej bada, kim byli i dlaczego zginęli.
Ślady krwi, ekspertyza i opowieść ówczesnego szefa IPN Karola Nawrockiego
Muzealnicy – podaje portal – zlecili badania zewnętrznemu ekspertowi, a ten orzekł, że "nie można wykluczyć, iż pochodzą z okresu II wojny światowej". Muzeum zapłaciło za eksponat 25 tys. zł, a Karol Nawrocki publicznie pochwalił się zakupem. - Spotykające się ze sobą ekspertyzy, historyczny kontekst, opowieść o tych noszach i opinia medyczna pozwalają wierzyć, że mamy do czynienia z eksponatem, który opowiada już nie o walce, ale o cierpieniu polskich obrońców z Westerplatte z września 1939 roku - wskazywał Nawrocki.