Stanisław Żółkiewski w wiekopomnym dziele „Początek i progres wojny moskiewskiej” atak polskiego wojska na stolicę carów opisywał tymi słowami: „Było niektórych zdanie, żeby do grodka szturmem ludzi przypuścić, ukazując, że nieprzyjaciel, strwożywszy się, nie miał razu wytrwać. Ale pan hetman, widząc rzecz niebezpieczną i pełną wielkiej trudności, gdyż nieprzyjaciel dobrze się był ufortyfikował, a moskiewski naród są bardzo pertinaces (skłonni – przyp. L.Sz.) do bronienia, wiedząc od więźniów, że żywności o male to wojsko ma, bo jedno tym żywi byli, co kto w tajstrze albo w sakwach z sobą przyniósł, oblężeniem chciał ich do poddania przycisnąć. Ażeby żywności i dla nich, i dla koni obronić, kazał gródki małe in locis opportunis (w dogodnych miejscach – przyp. L.Sz.) postawić, także drzewa wkopując, a rowem one gródki okopane były capaces sta człeka (przestronne, na 100 osób – przyp. L.Sz.), osobliwie przeciwko temu miejscu, gdzie wody dostawali. Osadził one gródki część piechotą, część kozaki; więc w niedostatku piechoty i jazda, widząc istius rei necessitatem (tej rzeczy potrzebę – przyp. L.Sz.), pacholikami bronili im wyjścia. Bo kusili się na każdy dzień po kilkanaście razy, czyniąc wycieczki. Ale im to nie szło, bo nasi z onych grodków odstrzeliwali ich, osobliwie u wody. Jako potem sam Wałujew powiadał, do pięciuset człeka im pobito; i w naszych jednak, zwłaszcza piechocie, nie było w tych częstych utarczkach bez szkody”.
8 września 1610 r. Żółkiewski na czele wojsk polskich wkroczył do Moskwy, w której rządził przez dwa lata. Zapisał się w ten sposób w historii jako jedyny człowiek, który tego dokonał. W tym okresie Moskwa była pod obcym panowaniem i tego wyczynu nikomu już nigdy później nie udało się powtórzyć. Rzeczpospolita znalazła się u szczytu swojej potęgi, a jej wojskowy dowódca u szczytu wojennej sławy i politycznej kariery.
Czytaj więcej
W październiku 1611 roku zdetronizowany car Rosji i jego dwaj bracia złożyli na Zamku Królewskim w Warszawie uroczysty hołd królowi polskiemu. Rosyjska i radziecka propaganda starała się wyrugować ten fakt z historii i świadomości Polaków.
Carską stolicę Żółkiewskiemu udało się zdobyć niemal bez walki. 3 sierpnia 1610 r. polskie wojska stanęły pod Moskwą, a naczelny wódz rozpoczął negocjacje z Dumą, czyli radą sprawującą rządy w carstwie pod nieobecność monarchy. Gdy Polacy spokojnie stali pod bramami stolicy, za jej murami coraz więcej dostojników opowiadało się za sojuszem z Polską. Oponent i konkurent do moskiewskiego tronu – Wasyl Szujski – starał się zbudować antypolską koalicję, jednak nie zdołał przekonać do tego członków Dumy. 27 lipca bojarzy moskiewscy dowodzeni przez Zachara Lapunowa obalili cara i uwięzili go, aby wydać go Polakom i w ten sposób zyskać dobre warunki porozumienia. Gdy Żółkiewski stanął u bram Moskwy, wysłał swoich przedstawicieli do Dumy, którzy przekazali, że przybywa on jako przyjaciel, aby ochronić miasto i jego mieszkańców przed grabieżami.
Samozwańczy pokój
Żółkiewski zaproponował moskwianom bardzo atrakcyjne warunki pokojowe. Książę Władysław Waza miał zostać carem Rosji (zagwarantowano, że przejdzie na prawosławie), a całej Rosji obiecano zachowanie dotychczasowego systemu politycznego. Moskwianie wynegocjowali jeszcze, że Rzeczpospolita zwróci swoje wschodnie nabytki terytorialne zdobyte podczas kończącej się wojny. Aby wszystko przebiegło jeszcze sprawniej, Żółkiewski obiecał, że jego wojsko nie będzie kraść ani dopuszczać się gwałtów na mieszkańcach. Wydał nawet rozkaz polskim rycerzom, aby zachowywali się „godnie”, strasząc karą śmierci tego, kto wystąpi przeciwko dyscyplinie.