Chociaż trudno w to uwierzyć, to pierwszym polskim turystą, który dotarł w rejon Tatr, była kobieta. Księżna Beata Łaska zjawiła się w okolicach Zielonego Stawu Kieżmarskiego 11 czerwca 1565 r. Była córką Andrzeja Kościeleckiego, kasztelana wojnickiego i podskarbiego koronnego. Wychowana na dworze króla Zygmunta Starego, u boku królowej Bony, dziewczyna wyróżniała się twardym charakterem oraz zamiłowaniem do przygód. Zofia i Witold Paryscy w „Wielkiej encyklopedii tatrzańskiej” tak relacjonowali niecodzienną wizytę: „Dnia 21 V 1565 roku Beata Łaska przybyła z mężem do Kieżmarku, gdzie na zamku wyprawiono huczne przyjęcia […], w okresie Zielonych Świąt 1565 roku Beata Łaska w towarzystwie licznych mieszczan kieżmarskich udała się w Śnieżne Góry, a więc w Tatry, jak je wówczas na Spiszu nazywano. Do wylotu doliny księżna mogła dotrzeć częściowo powozem, a dalej konno. Nie wiadomo, jak daleko rzeczywiście się udała; na pewno nie dalej niż do Zielonego Stawu Kieżmarskiego”.
Najwyższa część Karpat musiała czekać na następnego gościa kobietę niemal 300 lat. W 1839 r. przywędrowała tutaj Łucja Rautenstrauchowa, powieściopisarka i autorka książek podróżniczych. Kolejną była krakowska nauczycielka, córka profesora matematyki Maria Steczkowska. W latach 1855–1857 wraz z przewodnikiem Jędrzejem Walą Starszym eksplorowała okolice Morskiego Oka, Doliny Pięciu Stawów, Doliny Małej Łąki oraz Krzyżnego. Latem 1864 r. sama już zaprowadziła grupę przyjaciół na Czerwone Wierchy. Była to pierwsza znana wspinaczka wysokogórska zrealizowana bez wsparcia góralskiego przewodnika.
Emancypantki na szczyty!
Nietrudno oczywiście zauważyć, że wszystkie pionierki kobiecego taternictwa pochodziły z rodzin arystokratycznych. Tylko osoby wywodzące się z tego środowiska mogły pozwolić sobie na traktowanie turystyki w kategoriach czysto rozrywkowych. W góry nierzadko docierały powozami, z liczną świtą, w strojach zdecydowanie bardziej nadających się na wielkomiejskie salony niż na skaliste bezdroża. Rzecz jasna, początkowo traktowano więc kobiece eskapady w góry jako fanaberię bogatych. Niektórzy otwarcie potępiali takie praktyki jako niestosowne dla kobiet. Taka opinia panowała nie tylko w Polsce. Angielski Alpine Club w ogóle nie przyjmował kobiet w swoje szeregi. Dopiero ruch emancypacyjny kobiet umożliwił powołanie do życia konkurencyjnego Ladies’s Alpine Club, do którego przynależność stała się marzeniem wszystkich kobiet noszących w sobie pragnienie uprawiania sportu wysokogórskiego.
Polki chcące wędrować po górach musiały jeszcze dłużej czekać na akceptację społeczeństwa. W latach 20. XX stulecia wybitny taternik Mieczysław Świerz z upodobaniem powtarzał, że „kobieta nawet taternictwu nie pozostaje wierna”. Zdarzało się też, że gdy pierwsze odważne taterniczki zaczęły zamieniać powłóczyste suknie na męskie pumpy wspinaczkowe i wyruszały tak ubrane na szlak, rodowite góralki spluwały za nimi, potępiając za nieprzyzwoitość.
Członkinie komitetu warszawskiego wystawy pracy kobiety polskiej. Praga, 25 czerwca 1912 r. Trzecia od lewej stoi Wanda Herse