Legitymacja członka PTTK otwierała przede mną malowniczy świat polskich schronisk turystycznych. Wspomnę jedynie, że wolałem czasami przespać się na materacu gimnastycznym w jakiejś wiejskiej szkole mijanej na szlaku. Natomiast pod względem towarzyskim wspólne nocowanie w schroniskach PTTK było wydarzeniem niezapomnianym. Dlaczego? Ponieważ ludzie ze sobą rozmawiali, a nie gapili się w smartfony.
Czemu o tym wszystkim piszę? Ponieważ mamy dzisiaj 22 lipca, a ja tę datę najmilej wspominam z czasów PRL. Zazwyczaj byłem wtedy właśnie gdzieś hen daleko w górach, na jakiejś wędrówce. W miasteczkach, przez które się przechodziło, natrafiałem na uroczystości i zabawy, które od kościelnych odpustów różniły się tylko tym, że można było lepiej zjeść i kupić coś okazyjnie. Tego bowiem dnia władza ludowa rzucała na rynek asortyment towarowy niedostępny na co dzień. Bywało, że sprzedawali bez kartek smażoną kiełbasę i produkty czekoladopodobne.