Ogrom problemów, jakie wiązały się z odrodzeniem Rzeczypospolitej, uczynił sprawę Ruskiej Ludowej Republiki Łemków tak marginalną, że niemal znikła z historycznej pamięci – zwłaszcza że świat, którego dotyczy, faktycznie nie istnieje. Zostało po nim nieco malowniczych cerkwi, przydrożne kapliczki i dziczejące jabłonie w opustoszałych dolinach. Obecnie łemkowską narodowość deklaruje zaledwie 10 tys. polskich obywateli, lecz tylko dla połowy z nich to jedyna etniczna tożsamość. Niedostatek dokumentów każe wątpić nawet w istnienie tego efemerycznego państwa, ponieważ jego nazwę znamy tylko z metryk chrztu wystawianych przez proboszcza jednej z parafii.
Przebudzenie tożsamości
Wbrew obiegowym skojarzeniom ujawniony 100 lat temu separatyzm Łemków nie był częścią ukraińskiego nacjonalizmu. Przeciwnie – ich poczucie odrębności wyrosło z oporu przeciw aspiracjom „narodników”, by grekokatolików in gremio wcisnąć do ukraińskiego worka. Fundamentem tego sprzeciwu była zaś łemkowska duchowość, ciągle zakorzeniona w Cerkwi prawosławnej, czego nie zmieniły stulecia praktyk w Kościele unickim.
Wyjaśnia to pochodzenie Łemków od różnych ludów pasterskich, które, wędrując z południa, u schyłku XIV w. pioniersko wkroczyły we wciąż dzikie ostępy północnych Karpat. Przybyszów, zrazu zajmujących się wędrowną hodowlą, zachęcano do zakładania wsi na prawie wołoskim, co pozwoliło im zasiedlić doliny zarówno po węgierskiej, jak i polskiej stronie masywów Beskidu Niskiego i Sądeckiego, aż po sam Spisz.
Mimo że Łemkowie wolą wywodzić swych przodków od mitycznych Białych Chorwatów, grup tych nie łączyło nawet słowiańskie pochodzenie, ponieważ przychodziły zarówno z Rusi Kijowskiej, jak i z terenów dzisiejszej Rumunii, Albanii i Macedonii. Niekiedy całkiem odmienny dialekt obowiązywał już w sąsiedniej dolinie, stąd najsilniejszym lepiszczem, czyniącym z Łemków społeczność, była wspólna tradycja bizantyjska i przywiązanie do Cerkwi. Z czasem zwykli uważać się za Rusnaków lub Rusinów i dopiero w XX w. zaakceptowali nadany im przez sąsiadów przydomek Łemko, ukuty od nadmiernego szafowania przysłówkiem „łem” – też zresztą zapożyczonym gdzieś na Słowacji. Trudy życia w izolacji oraz poczucie osaczenia między wielkimi narodami Polaków i Węgrów tylko wzmacniały ich naturalny chłopski konserwatyzm i odporność na obce wpływy.
Wśród Polaków, poza geografami w rodzaju Wincentego Pola, region nie budził większego zainteresowania. Najgłębszą zadrą było wspomnienie operujących w Beskidzie Niskim konfederatów barskich, którzy pozakładali warowne szańce przy austriackiej granicy. Nie zyskali tam chyba sympatii, bo gdy uciekali przed wojskiem Iwana Drewicza, nad wsią Cegiełka chłopstwo zagrodziło im drogę i straszliwie zmasakrowało. Z tamtych czasów, oraz z pamięci o przemarszach rosyjskiej armii na Węgry, Łemkowie przenieśli w XX w. swój nieco irracjonalny sentyment do Rosji.