Ludzie od zawsze potrzebowali światła. W jaskiniach wykorzystywali ogniska, w kurnych chatach pochodnie, w eleganckich starożytnych willach rzymian wszechobecne były lampki oliwne, przez wiele stuleci w kościołach i zamkach średniowiecza królowały świece. Bardzo istotnym czynnikiem postępu w technice oświetleniowej było stworzenie lampy naftowej przez polskiego farmaceutę, wynalazcę i przedsiębiorcę, Ignacego Łukasiewicza w 1853 r. Ale o tym ważnym wynalazku napiszę osobny duży artykuł, bo choć było to doniosłe osiągnięcie i powinniśmy o nim często mówić, aby przypominać o naszym priorytecie w tej sprawie, to jednak z opisywaną tu historią elektrotechniki lampa naftowa miała wyłącznie pośredni związek. Pośredni, ale ważny!
Tęsknota za elektrycznym oświetleniem
Ludzie zatęsknili za elektrycznym oświetleniem, gdy się okazało, że lampa naftowa, przy wszystkich jej zaletach, była niebezpieczna. Przekonali się o tym między innymi mieszkańcy Chicago, w którym 8 października 1871 r. wybuchł ogromny pożar. Był to prawdziwy kataklizm: płomienie strawiły całkowicie 18 tys. domów, a ponad 100 tys. ludzi zostało pozbawionych dachu nad głową. W płomieniach zginęło około 300 osób. Straty oszacowano na 222 miliony ówczesnych dolarów. Według dzisiejszej wartości USD odpowiada to miliardom!
Kataklizm ten był tak wielki, że jako jego przyczynę podawano... uderzenie komety. Tymczasem prawdziwa przyczyna pożaru była zupełnie inna. Otóż na podstawie badań rozprzestrzeniania się ognia ustalono, że podpalaczką była... krowa. Co więcej, dowiedziono, że była to „krowa Patricka i Catherine O’Leary”. Krowa ta, zniecierpliwiona opóźniającą się porą udoju, wymachiwała ogonem i przewróciła lampę naftową w oborze. Od lampy zapaliła się obora, od obory dom, potem sąsiednie domy (w większości drewniane) itd. Jesienią 1871 r. w USA panowała susza, upalna pogoda i silny wiatr. Niczego więcej do szerzenia się pożaru nie potrzeba! Po tragedii w Chicago ludzie zrozumieli, że do oświetlenia rozbudowujących się miast potrzeba czegoś bezpieczniejszego od nafty. Elektryczności!
Jak zamienić prąd w światło?
Pierwszym źródłem elektrycznego światła był łuk elektryczny. Nie wiadomo dokładnie, kto jako pierwszy zauważył, że jeśli zetknie się ze sobą dwie elektrody i przepuści się przez nie prąd, to pomiędzy oddalonymi o kilka milimetrów końcówkami elektrod powstanie wyładowanie elektryczne, które wytwarza bardzo jaskrawe światło i może płonąć tak długo, jak długo płynie prąd. O tym źródle światła wspominałem w artykule opublikowanym w „Rzeczpospolitej” 29 listopada („Jak wynaleziono i zastosowano pierwsze prądnice”), wymieniając nazwiska Florisa Nolleta i Augusta de Méritens.
Łuk elektryczny jest źródłem światła bardzo silnym (można się o tym przekonać, obserwując pracę spawaczy, którzy korzystają z wysokiej temperatury łuku elektrycznego w celu roztopienia metalu i wytworzenia spoiny), przy czym światło owo jest tak silne, że patrzenie wprost na płonący łuk elektryczny grozi ślepotą, dlatego spawacze stosują specjale maski ochronne z okienkiem z bardzo przyciemnionego szkła.