8 marca tego roku Sąd Okręgowy w Katowicach uznał 72-letniego Włodzimierza Kulisza, byłego prezydenta Siemianowic Śląskich, za kłamcę lustracyjnego. Kilka dni temu orzeczenie stało się prawomocne, gdyż żadna ze stron nie złożyła apelacji. Powodem były dowody, jakie przedstawił katowicki IPN przed sądem – zniszczone blisko 30 lat temu akta TW „Karbona" (pseudonim Kulisza). Znajdowały się w workach pełnych ścinków.
Sprawa przeciwko Kuliszowi, jaką prowadziło oddziałowe biuro lustracyjne Instytutu Pamięci Narodowej, jest precedensowa. – To najprawdopodobniej pierwsza osoba skazana na podstawie odtworzonych ze ścinków dokumentów, które według rejestrów są zniszczone – mówi nam prok. Andrzej Majcher, naczelnik Biura, który oskarżał Kulisza.
Według dokumentacji ewidencyjnej teczka pracy i teczka personalna TW „Karbona" zostały zniszczone 1 lutego 1990 r. po zdjęciu TW z ewidencji operacyjnej przez Urząd Ochrony Państwa. IPN w Katowicach przejął setki worków (tzw. ewakuacyjnych) z pociętymi dokumentami, głównie tajnych współpracowników.
– Miały trafić do spalenia. Na szczęście tak się nie stało. Według rejestrów znajduje się tam 10 tys. pociętych teczek – podkreśla prok. Majcher.
Ścinki leżą w piwnicach katowickiego IPN. Są segregowane, dopasowywane i sklejane przez archiwistów. Właśnie w ten sposób w 2017 r. udało się odtworzyć teczkę Kulisza, który musiał złożyć oświadczenie lustracyjne w związku z pełnieniem funkcji członka rady nadzorczej w jednej z rządowych agencji. Archiwiści odzyskali część dokumentów z teczek TW „Karbona" – kilka kart zachowało się w całości, a kilka we fragmentach.