Ludzkie kości przez przypadek odnaleźli właściciele działki znajdującej się w Izabelinie koło Białegostoku. Okazało się, że przywieziono je z pobliskiego aresztu śledczego wraz z ziemią pochodzącą z wykopu. O wszystkim została poinformowana policja i prokurator.
Kości znaleziono na terenie dawnego więziennego ogrodu, gdzie budowany jest zbiornik odprowadzający wodę, w pobliżu miejsca, gdzie w latach 2013–2017 w ramach śledztwa prokuratury IPN „w sprawie zbrodni popełnionych przez funkcjonariuszy państw totalitarnych w latach 1939–1956” wydobyto szczątki ponad 400 osób. Wśród nich znalazły się m.in. ofiary niemieckich egzekucji (część osób już zidentyfikowano), a także wykonanych przez komunistyczną bezpiekę po wojnie. W miejscu gdzie budowany jest teraz zbiornik na wodę, prace ekshumacyjne nie były jednak prowadzone.
O planowanych pracach Służba Więzienna w Białymstoku nikogo nie powiadomiła. Jak tłumaczą jej przedstawiciele, nie ma takiego obowiązku. Jednak z naszych informacji wynika, że w poprzednim roku do IPN dotarła informacja o znalezieniu szczątków. Po ich zbadaniu okazało się, że były pochodzenia zwierzęcego.
Roboty budowlane zostały przerwane po wpłynięciu do aresztu pisemnego wniosku z białostockiego oddziału IPN o zabezpieczenie terenu. Biegli z Zakładu Medycyny Sądowej Akademii Medycznej UM w Białymstoku zabezpieczyli szczątki kostne.
Jak poinformował „Rzeczpospolitą” naczelnik pionu śledczego w Białymstoku Janusz Romańczuk, prokurator „niezwłocznie zlecił sprawdzenie (przesianie ziemi), czy w hałdach przywiezionych do miejscowości Izabelin znajdują się szczątki kostne. Prace te są aktualnie kontynuowane”.