Zbliżająca się do Warszawy ofensywa sowiecka zmusza polskie władze i w Londynie, i w kraju do rozstrzygnięć strategicznych. Groźba pacyfikacji Polski przez Sowietów staje się oczywista, gdy po skutecznym ataku na Wilno, w lipcu 1944, aresztują oni akowców, z którymi wspólnie zdobywali miasto. Mimo że potwierdza się, iż nadchodzi nie „sojusznik sojuszników", lecz totalitarny agresor, podejmowane decyzje mają wykazywać polską waleczność i lojalność wobec koalicji antyniemieckiej.
Powstanie wybucha 1 sierpnia w źle wybranym momencie, gdy – obok wielkiej ochoty do walki całego podziemia niepodległościowego – brakuje broni, by mierzyć się z nierozbitą nadal armią niemiecką. Sowieci zatrzymują się na przedpolu stolicy, czekając, aż Niemcy wymordują miasto i jego ludność. Całopalny gest wobec Zachodu, mający zwiększyć ich sojuszniczą wrażliwość, mija bez skutku.