"Drugoplanowe role Kaczyńskich w kierownictwie Solidarności"

W polityce historycznej PiS dostrzegam próby promowania kilku postaci, które poparły tę partię – mówi politolog Antoni Dudek.

Aktualizacja: 06.09.2018 16:22 Publikacja: 05.09.2018 19:51

Tablica w stoczni dla prezesa PiS to kuriozum, z którego szybko zdał on sobie sprawę

Tablica w stoczni dla prezesa PiS to kuriozum, z którego szybko zdał on sobie sprawę

Foto: Fotorzepa, Darek Golik

Rzeczpospolita: Czy braciom Kaczyńskim należałaby się specjalna tablica w Stoczni Gdańskiej upamiętniająca ich udział w wydarzeniach Sierpnia'88?

Prof. Antoni Dudek, politolog, były członek Rady Instytutu Pamięci Narodowej: Jest faktem, że w trakcie tego strajku w Stoczni Gdańskiej obaj bracia byli obecni...

Rzeczywiście udział Jarosława i Lecha Kaczyńskich w Sierpniu był tak istotny?

...ale upamiętnianie tego w formie specjalnej tablicy było kuriozum, z którego prezes PiS natychmiast zdał sobie sprawę. W 1988 r. obaj bracia odgrywali istotną rolę w kierownictwie wałęsowskiej Solidarności, ale wciąż była to rola drugoplanowa. Do ścisłej czołówki Lech wszedł na początku 1989 r., gdy znalazł się w solidarnościowej delegacji prowadzącej rozmowy w Magdalence, a Jarosław w kilka miesięcy później, gdy Wałęsa zlecił mu prowadzenie – wraz z bratem – rozmów sondażowych z ZSL i SD nt. koalicji rządowej.

Wspomniał pan o Magdalence. Prezes IPN porównał Okrągły Stół z Jałtą, mówiąc: „Jeżeli w porządku międzynarodowym symbolem porozumienia ponad narodami jest Jałta, to w porządku wewnętrznym jest to Okrągły Stół – porozumienie ponad Polakami".

Moim zdaniem to absurd, bo nowy porządek polityczny, którzy komuniści uzgodnili z ekipą Wałęsy przy Okrągłym Stole, zaczął się załamywać już po kilku miesiącach, a ostatecznie runął w końcu 1990 r., gdy Jaruzelski przestał być prezydentem.

To dlaczego dr Jarosław Szarek porównał konferencję w Jałcie w 1945 roku, podczas której Zachód oddał Polskę pod wpływy Stalina, z rozmowami Okrągłego Stołu, od których zaczęła się III RP?

Interpretacja szefa IPN mieści się w funkcjonującej od wielu lat radykalnie prawicowej interpretacji Okrągłego Stołu, zakładającej, że ustanowiono tam system polityczny istniejący w Polsce co najmniej do roku 2015. Prezesowi Szarkowi pozostaje odpowiedź na pytanie: skoro przy Okrągłym Stole zawarto „porozumienie ponad Polakami", to kto z kim je właściwie zawierał?

W jakim świetle prezes IPN postawił architektów Okrągłego Stołu, w tym Lecha Kaczyńskiego?

Traktując rzecz literalnie, odmówił im miana Polaków. W łagodniejszej wersji uznał ich za zdrajców sprawy narodowej lub – w najlepszym razie – za pożytecznych idiotów, legitymizujących diaboliczny kontrakt, którego istoty nie rozumieli. Co ciekawe, mówiąc to podważył wielokrotnie wyrażany przez braci Kaczyńskich pogląd, który zresztą jest mi bliski, że błędem był nie tyle sam kontrakt okrągłostołowy, co brak późniejszej determinacji w dekomunizacji różnych sfer życia widoczny zwłaszcza w polityce wewnętrznej rządu Mazowieckiego.

Czy prezes PiS powinien zareagować na słowa dr. Szarka?

Nie sądzę, by to zrobił, a już na pewno nie zrobi tego publicznie, bo to zdezawuowałoby człowieka, którego pisowska większość w Sejmie wybrała przed dwoma laty na prezesa IPN. A przy obecnym porządku prawnym prezesa IPN jest trudniej usunąć ze stanowiska niż ministra czy nawet premiera. Zresztą sądzę, że Jarosław Kaczyński ma na głowie znacznie poważniejsze problemy niż takie czy inne wypowiedzi prezesa IPN.

Instytut ocenzurował napis na tablicy, która ma upamiętniać prof. Bronisława Geremka. IPN nie spodobało się określanie profesora mianem „Europejczyk" oraz uznanie byłego szefa MSZ za „współtwórcę demokratycznej Polski". Rzeczywiście o prof. Geremku nie można powiedzieć, że był „współtwórcą demokratycznej Polski" a jedynie „aktywnym uczestnikiem przemian demokratycznych w Polsce"?

W III RP zawsze dość daleko było mi do poglądów politycznych prof. Geremka, ale w moim przekonaniu zasługuje on za miano współtwórcy demokratycznej Polski. Po pierwsze za rolę, jaką odegrał w wydarzeniach z lat 1980–89, po drugie zaś za wkład w budowę suwerennej polskiej polityki zagranicznej, której kamieniami milowymi były wejście do NATO i UE, w czym ma swój osobisty udział. A kwestionowanie słowa „Europejczyk" wydaje się absurdalne, także w kontekście wysiłków obozu rządowego, by przekonać Polaków, że oskarżenia opozycji o dążenia do polexitu są bezpodstawne.

Czy rację mają ci, którzy twierdzą, że PiS i podległe rządzącym instytucje próbują pisać historię od nowa?

Od nowa, to za dużo powiedziane. Poza niespójnym i często przerysowanym do granic śmieszności kultem powojennej antykomunistycznej partyzantki dostrzegam w polityce historycznej PiS głównie próby promowania postaci Lecha Kaczyńskiego oraz kilku jeszcze postaci z peerelowskiej opozycji demokratycznej, które mniej czy bardziej wyraźnie poparły PiS. Równocześnie próbuje się przekonać Polaków, że Wałęsa bardziej szkodził sprawie Solidarności, niż jej pomagał.

Skutecznie?

Nie sądzę, by doprowadziło to do trwałej zmiany dominującej dotąd narracji historycznej, może poza wątkiem suwerenności gospodarczej, o czym wspomniała w Krynicy premier Szydło.

Wicepremier Beata Szydło powiedziała podczas 28. Forum Ekonomicznego w Krynicy-Zdroju, że w 1989 r. Polska straciła niezależność gospodarczą.

Ten punkt widzenia ignoruje jednak fakt, że po 1989 r. jedyną realną alternatywą dla liberalnej polityki gospodarczej, lansowanej przez USA jako optymalna dla całej postkomunistycznej Europy, była ta, którą dla Białorusi wybrał Aleksander Łukaszenka.

Czy PiS może w wyborach prezydenckich postawić na innego kandydata niż Andrzej Duda?

Nie sądzę. Nie przez przypadek w lipcu, dokładnie w dniu, w którym prezydent Duda podpisał kolejną nowelizację ustawy o IPN, prezes Kaczyński osobiście pofatygował się do TVP, by zadeklarować, że pozostaje on kandydatem jego partii w wyborach prezydenckich w 2020 r. Oczywiście po wyborach parlamentarnych to może się – w zależności od wyniku PiS – jeszcze zmienić, ale na razie po fazie szorstkiej przyjaźni, wydaje się, że wzajemne relacje uległy pewnej normalizacji. Podejrzewam, że niebagatelną w tym rolę odegrało usunięcie Antoniego Macierewicza z MON. ©?

Historia
Krzysztof Kowalski: Heroizm zdegradowany
Historia
Cel nadrzędny: przetrwanie narodu
Historia
Zaprzeczał zbrodniom nazistów. Prokurator skierował akt oskarżenia
Historia
Krzysztof Kowalski: Kurz igrzysk paraolimpijskich opadł. Jak w przeszłości traktowano osoby niepełnosprawne
Materiał Promocyjny
Przewaga technologii sprawdza się na drodze
Historia
Kim byli pierwsi polscy partyzanci?
Walka o Klimat
„Rzeczpospolita” nagrodziła zasłużonych dla środowiska