Archeolodzy z Instytutu Historii Akademii Nauk Białorusi przeprowadzili badania w uroczysku Kuropaty pod Mińskiem, gdzie w latach 1937-1941 NKWD rozstrzelało setki tysięcy ludzi. Białoruskie KGB do dzisiaj nie odtajniło materiałów tej sprawy. Brytyjski historyk Norman Davies szacuje, że w kuropackim lesie mogą znajdować się szczątki nawet ponad ćwierć miliona zamordowanych. Prawdopodobnie spoczywają tam polscy oficerowie z tzw. białoruskiej listy katyńskiej oraz Polacy zamordowani w ramach "operacji polskiej".
W ciągu kilku dni archeolodzy zbadali teren o powierzchni zaledwie dziewięciu metrów kwadratowych (na głębokości dwóch metrów). Białoruskie media podają, że znaleziono łuski broni, wykorzystywanej przez NKWD. Chodzi o rewolwer Nagant, karabin Mosina oraz pistolet Mauser C96.
Były to pierwsze od dwudziestu lat prace archeologów w Kuropatach. Badano miejsce, gdzie ma powstać memoriał w postaci dzwonu zawieszonego na stalowej konstrukcji. Prace rozpoczęły się już na początku listopada. Dwadzieścia siedem lat po upadku ZSRR władze Białorusi zdecydowały się na upamiętnienie największego w kraju miejsca spoczynku ofiar represji stalinowskich. Obecnie znajdują się tam postawione przez wolontariuszy krzyże nazywane "narodowym memoriałem".
Tymczasem od kilku miesięcy w Kuropatach trwa protest przeciwko wybudowanej obok uroczyska restauracji "Pojedziemy, zjemy". Wcześniej białoruski resort kultury zmniejszył znajdujący się pod ścisłą ochroną obszar, co umożliwiło prywatnemu inwestorowi rozpoczęcie prac budowlanych.