Mieszkający na co dzień w Poway, w Kalifornii, Chavez zmarł we śnie. Jego córka, Kathleen Chavez, poinformowała, że w ostatnim czasie ojciec chorował na zapalenie płuc - informuje AP.
Tuż przed atakiem Chavez był saperem na pokładzie USS Condor.
Chavez wspominał, że w dniu ataku pracował do rana. Po powrocie do domu poprosił żonę, aby go nie budziła. Ale - jak dodał - wkrótce po tym jak zasnął żona przybiegła do niego, żeby powiedzieć mu o ataku Japończyków.
Weteran po latach podkreślał, że był bardzo dumny ze swojej służby w Pearl Harbor.