Zaledwie dwa dni po wyborze Lecha Kaczyńskiego na prezydenta Warszawy, 20 listopada 2002 roku, z gratulacjami pospieszył gen. Kiszczak. Przy okazji przesłał też zdjęcia z rozmów w Magdalence, które odnalazł „szperając w szufladach”, a na których znajdował się m.in. Lech Kaczyński.
Prezydent stolicy odpowiedź wysłał po miesiącu, tuż przed świętami Bożego Narodzenia. Dziękował za fotografie, które – jak pisał mają dla niego „wartość osobistą”, ale także „wartość historyczną” i życzył generałowi „zdrowia i spokoju”.
Kurtuazyjną i grzeczną wymianę korespondencji Kaczyńskiego odnaleźli w archiwum Kiszczaka w USA dziennikarze „Rzeczpospolitej” i „Polskiego Radia”. Nie obciąża ona w żaden sposób śp. Lecha Kaczyńskiego, ale jest dowodem na to, że generał do końca swoich dni usiłował podtrzymywać relacje z różnymi ludźmi, których poznał przy okazji obrad Okrągłego Stołu. Być może licząc przy tym na jakąś przychylność z ich strony.