Podobno żyjemy w czasach piorunującego postępu, w czym utwierdza nas coraz krótszy żywot ukochanych gadżetów. Jednak prawdziwe przełomy nie zdarzają się częściej niż co kilka dekad, a może raz na stulecie. A gdyby rozwój mierzyć tempem zmian u zarania zeszłego wieku, nasza teraźniejszość wyda się erą nieznośnej stagnacji.
Pierwszy przelot Louisa Blériota nad kanałem La Manche, choć to dystans zaledwie 35 km, był na poły szalonym eksperymentem technicznym, a trochę kaskaderskim popisem wartym 25 tys. franków nagrody. Samolot, z którego pięć lat później zrzucono pierwszą bombę na Dover, technicznie wciąż należał do pionierskiej epoki maszyn skleconych z płótna, sklejki i listewek, gotowych rozpaść się przy gwałtownym manewrze, co się rzeczywiście zdarzało.