„Należy znaleźć w Berlinie odpowiednie miejsce w eksponowanej lokalizacji, które będzie poświęcone ofiarom wojny i okupacji w Polsce" – czytamy w apelu pięciu posłów reprezentujących wszystkie, z wyjątkiem Alternatywy dla Niemiec, frakcje w Bundestagu. Jest pod nim także podpis Paula Ziemiaka, sekretarza generalnego CDU, urodzonego w Szczecinie.
Opublikowany został kilka dni temu w berlińskim dzienniku „Tagesspiegel". Jest w nim mowa o „niezliczonych zbrodniach" w Polsce, o chęci „dokonania wyniszczenia Polski", o „najbardziej brutalnej polityce zagłady" oraz czwartym rozbiorze Polski dokonanym na bazie układu Ribbentrop-Mołotow. Proponowany pomnik dla upamiętnienia tych wydarzeń miałby się przyczynić do pogłębienia wzajemnych relacji i przyjaźni.
To już było
Nie jest to pierwszy apel tego rodzaju. Sprawa upamiętnienia polskich ofiar ma długą historię. Inicjatyw było sporo, by wspomnieć o propozycji Władysława Bartoszewskiego czy znanego polityka SPD Markusa Meckela. Nic z nich nie wyszło mimo ogólnikowych obietnic strony niemieckiej. Pomnik polskich ofiar musiałby uzyskać akceptację Bundestagu, który musiałby rozpisać konkurs i za wszystko zapłacić, tak jak to było np. z pomnikiem Holokaustu w Berlinie.
W tej sytuacji półtora roku temu z apelem do Bundestagu właśnie zwróciła się ponad setka ludzi nauki, polityków i działaczy społecznych, aby poparł inicjatywę Floriana Mausbacha, emerytowanego urbanisty, który był w przeszłości inicjatorem budowy kilku innych pomników związanych z upamiętnieniem żydowskich ofiar nazizmu. Proponował on postawienie pomnika polskich ofiar na Askanischer Platz, naprzeciwko budowanego centrum dokumentacji wypędzeń w Berlinie, tuż przy Dworcu Anhalckim. Tam właśnie w listopadzie 1940 roku Joachim von Ribbentrop, szef hitlerowskiej dyplomacji, czekał na Wiaczesława Mołotowa ponad rok po rozbiorze Polski.
– Inicjatywa ta jest wciąż przedmiotem dyskusji, konsultacji i analiz, także z udziałem deputowanych Bundestagu. W naszym rozumieniu apel pięciu posłów jest wyrazem pośredniego poparcia dla naszego projektu – mówi „Rzeczpospolitej" prof. Dieter Bingen, szef Niemieckiego Instytutu ds. Polskich w Darmstadt, jeden z sygnatariuszy apelu w sprawie pomnika na Askanischer Platz.