Katarzyna II, niemiecka księżniczka z miniaturowego państewka, zasiadłszy na rosyjskim tronie przejęła wszystkie fantazje carów, w tym marzenie o Konstantynopolu". Tak historyk Michaił Heller przedstawił genezę pogoni za bizantyjskim mirażem, który stał się centralnym punktem imperialnej polityki Rosji.
Aby zrozumieć XVIII-wieczną carycę, musimy się cofnąć o 150 lat. W 1618 r. do Moskwy przybył katolicki duchowny Juraj Kriżanić. Chorwat, który dla bezpieczeństwa ukrywał swoje powołanie i podawał za prawosławnego Serba, okazał się wizjonerem przyszłego mocarstwa. Choć historycy toczą spory o to, jaki wpływ na carów wywarły jego koncepcje, jedno nie ulega wątpliwości. Chorwat po raz pierwszy postawił przed dynastią Romanowów problem kierunków ekspansji terytorialnej. Widział Moskowię pomiędzy wpływami niemieckimi i greckimi, czyli na rozdrożu europejskiej nowoczesności oraz prawosławnej tradycji. Wymyślił więc trzecią drogę, formułując projekt słowiańskiego imperium zjednoczonego pod carskim berłem. Marzył, aby jedną z prowincji były jego ojczyste Bałkany, a stolicą został Konstantynopol odbity z rąk tureckich Osmanów.
Na południe!
Fantazje Kriżanicia podchwycił car Piotr I, który potrzebował ideologicznego uzasadnienia dla europejskich podbojów. Wojną ze Szwedami „wyrąbał okno" na Morzu Bałtyckim. Dzięki temu sięgnął po zdobycze zachodniej cywilizacji i unowocześnił Rosję. Jednocześnie obrócił wzrok na południe, ponieważ rosło znaczenie wymiany handlowej szlakiem czarno- i śródziemnomorskim. Ale na południu Rosja graniczyła z imperium tureckim i wasalnym państwem Porty – Chanatem Krymskim. Tatarskie „nabiegi", czyli łupieżcze wyprawy po jasyr, destabilizowały pograniczne gubernie Rosji. Troska o los wyznawców prawosławia sprzedawanych na azjatyckich rynkach niewolników była przekonującym casus belli, czyli powodem wojny.
W serii ekspedycji na przełomie XVII i XVIII w. Piotrowi udało się przedrzeć nad Morze Azowskie. Zbudował twierdzę Azów oraz flotyllę wojenną, bo widział w nich instrumenty gry o większą stawkę. Zdawał sobie sprawę, że gwarancją przyszłej dominacji w Europie Południowej jest przekształcenie Morza Czarnego w wewnętrzne jezioro Rosji. Aby tego dokonać, car musiał zdobyć ujścia Dniepru, Bohu, Dniestru i Dunaju. Silne garnizony na strategicznych szlakach wodnych równały się monopolowi handlowemu. Było to preludium opanowania Krymu i europejskich włości Turcji, w których żyli Słowianie i Grecy. Wszystko oznaczało kolejne wojny z Osmanami. Tylko w XVIII w. było ich cztery, do końca kolejnego stulecia – aż 14.
Początek był niefortunny: w 1711 r. trafiła kosa na kamień. Car sprowokował wojnę z Turcją, żądając wydania szwedzkiego króla, którego dwa lata wcześniej pokonał w bitwie pod Połtawą. Karol XII schronił się w mołdawskich Benderach, czyli w wasalnym księstwie Porty. Oczywiście, był to tylko pretekst zdobycia Mołdawii. Piotr widział kampanię jak turystyczną przechadzkę. Tymczasem jego armia szarpana tatarskimi podjazdami z trudem doszła nad rzekę Prut. Tam napotkała 180-tysięczny korpus turecki, którego przewaga okazała się miażdżąca. Rosjanie zamknęli się w warownym obozie. Po kilku dniach huraganowego ostrzału artyleryjskiego, który masakrował obrońców, siłom Piotra wyczerpały się zapasy żywności i amunicji. Skazany na klęskę car wynegocjował pokój dzięki sutemu bakszyszowi dla osmańskich dowódców. Jednak warunki były upokarzające: Rosja musiała zniszczyć flotę azowską, zburzyć tamtejsze twierdze i opuścić krwawo zdobyty akwen. Spośród 70 tys. żołnierzy wyprawy nad Prut do domów powróciła mniej niż połowa.