Reklama

D-Day: Zwycięstwo we własnym gronie

Trzecia Rzesza została pokonana przez Amerykę, Wielką Brytanię i Francję – wynika z obchodów 75. rocznicy D-Day.

Aktualizacja: 07.06.2019 11:23 Publikacja: 06.06.2019 19:09

6 czerwca 2019 r. Donald Trump i Emmanuel Macron z małżonkami w Normandii

6 czerwca 2019 r. Donald Trump i Emmanuel Macron z małżonkami w Normandii

Foto: AFP

Donald Trump wykonał w czwartek elegancki gest pod adresem naszego kraju. W przemówieniu w Colleville-sur-Mer, gdzie znajduje się jeden z amerykańskich cmentarzy wojennych, prezydent USA wymienił „dzielnych Polaków" na trzecim miejscu po Brytyjczykach i Kanadyjczykach, oddając hołd bohaterom lądowania w Normandii. Dopiero później przeszedł do długiego opisu heroizmu własnych rodaków.

Przemawiający chwilę wcześniej Emmanuel Macron potraktował Polskę już mniej hojnie. Znaleźliśmy się w jego przemówieniu na ostatnim miejscu wśród narodów, które brały udział w wyzwoleniu Normandii, choć prezydent przyznał, że „rola polskich czołgów okazała się decydująca przy zamknięciu worka w Falaise".

27 milionów ofiar

W czwartek za sprawą Macrona Francja odkryła, że jej żołnierze jednak brali udział 6 czerwca w operacji Overlord. Chodzi o oddział kierowany przez Philippe'a Kieffera: 177 ludzi, z których 10 zginęło w dniu lądowania w Normandii, a 10 dalszych – w kolejnym tygodniu. Ich pamięci francuski przywódca poświęcił oddzielną ceremonię w Caen. Ale w najlepszym przypadku chodzi tylko o zupełnie symboliczne uratowanie honoru kraju, skoro tego dnia lądowało na normandzkich plażach 132 tys. żołnierzy alianckich, a kolejnych 24 tys. zostało tego dnia zrzuconych z powietrza.

Mimo to dla prezydenta „przesłaniem Normandii" jest przede wszystkim alians Francji i Ameryki.

– Jesteśmy gotowi go odnowić – rzucił Macron, zwracając się do Trumpa. – Ameryka nigdy nie jest tak wielka jak wtedy, gdy jest wierna swoim uniwersalnym wartościom, których bronili jej ojcowie założyciele, kiedy prawie dwa i pół wieków temu Francja przyszła wesprzeć niepodległość Stanów – przekonywał francuski przywódca nieco protekcjonalnym tonem.

Reklama
Reklama

Mateusz Morawiecki, który poprzedniego dnia brał udział w obchodach rocznicy przygotowania do D-Day w Wielkiej Brytanii, do Normandii już nie przyjechał. Ale i bez tego udział Polski w operacji wyzwolenia Francji został zepchnięty na daleki plan. W samym Falaise już miesiąc temu został postawiony autentyczny amerykański Sherman, ale przed memoriałem ku czci ofiar ludności cywilnej. I – jak już wcześniej pisała „Rzeczpospolita" – dopiero 10 czerwca w obecności przedstawicieli lokalnych władz zostanie odsłonięty w miejscowości Plumetot pomnik ku czci polskich lotników, którzy brali udział w operacji wyzwalania Francji.

Ale czwartek, wielki dzień obchodów, poza ceremonią odsłonięcia kamienia węgielnego pod budowę w Ver-sur-Mer nowego memoriału ku czci brytyjskich żołnierzy Macron właściwie w całości poświęcił udziałowi Francji i Ameryki w pokonaniu III Rzeszy.

– To była jedna z największych krucjat, jakie znał świat. Chodziło po prostu o obronę cywilizacji – mówił w Colleville-sur-Mer o Amerykanach walczących z nazistami prezydent Trump.

Antony Beevor, brytyjski historyk i jeden z najbardziej znanych specjalistów od II wojny światowej, nie ma wątpliwości, że to jest pisanie na nowo historii, bo los Hitlera został przesądzony nie w D-Day, tylko zimą 1941 r., kiedy nie udało mu się zdobyć Moskwy, i rok później, gdy został odrzucony spod Stalingradu. Podczas gdy Związek Radziecki stracił w tym konflikcie 27 mln osób, to Ameryka – 67 razy mniej (400 tys.).

Jednak na uroczystości w Normandii Władimir Putin – podobnie jak Angela Merkel – nie został zaproszony, choć był obecny na plażach D-Day pięć lat temu, a więc tuż po zajęciu Krymu i rozpoczęciu walk w Donbasie.

Wytłumaczenie Pałacu Elizejskiego, że przedstawicieli Rosji zaprasza się tylko w rocznice dziesiętne, Francuzów najwyraźniej nie przekonały: 82 proc. z nich uważa, że Putin powinien jednak być obecny w ten czwartek we Francji – pokazuje sondaż „Le Figaro". Z naszych informacji wynika, że Polska wystosowała takie zaproszenie do Moskwy na 75. rocznicę wyzwolenia obozu koncentracyjnego w Auschwitz 27 stycznia przyszłego roku.

Reklama
Reklama

Ocena społeczna

Zapewne biorąc pod uwagę, że nie może być w Normandii, rosyjski prezydent zaprosił właśnie tego dnia do Moskwy chińskiego przywódcę Xi Jinpinga: potężny symbol, że Rosja zwraca się na wschód kosztem Europy.

– Lądowanie w Normandii nie miało aż tak wielkiego znaczenia. To jest katastrofalna interpretacja historii – uznała rzeczniczka rosyjskiego MSZ Maria Zacharowa.

Ta walka o pamięć historyczną i podporządkowanie jej bieżącej polityce trwa już od dłuższego czasu. Zachodni przywódcy odmówili udziału w wielkiej defiladzie z okazji 70. rocznicy zwycięstwa na placu Czerwonym 9 maja 2015 r. Wszystko to przekłada się jednak na ocenę społeczną dziejów. AFP przypomina, że w 1945 r. 57 proc. Francuzów uważało, że to Związek Radziecki ma największą zasługę w pokonaniu Hitlera, a tylko 20 proc. wskazywało na USA (12 proc. na Wielką Brytanię). Jednak w 2015 r. już tylko 23 proc. pytanych we Francji uważało, że to ZSRR ma główny udział w zwycięstwie nad III Rzeszą, podczas gdy 54 proc. przypisywało go Ameryce.

Historia
Artefakty z Auschwitz znów na aukcji w Niemczech. Polski rząd tym razem nie reaguje
Historia
Julia Boyd: Po wojnie nikt nie zapytał Niemców: „Co wyście sobie myśleli?”
Historia
W Kijowie upamiętniono Jerzego Giedroycia
Historia
Pamiątki Pierwszego Narodu wracają do Kanady. Papież Leon XIV zakończył podróż Franciszka
Materiał Promocyjny
Polska jest dla nas strategicznym rynkiem
Historia
Wielkie Muzeum Egipskie otwarte dla zwiedzających. Po 20 latach budowy
Materiał Promocyjny
Bankowe konsorcjum z Bankiem Pekao doda gazu polskiej energetyce
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama