Reklama

Archeologia zbrodni

Archeolodzy, chcąc uzmysłowić laikom trudy i znaczenie ich zawodu, porównują swoją pracę do tej, którą wykonują detektywi. I rzeczywiście, policjant prowadzący śledztwo w sprawie współczesnej zbrodni i archeolog coraz częściej współpracują.

Aktualizacja: 23.01.2020 15:54 Publikacja: 23.01.2020 15:05

Archeologia zbrodni

Foto: Adobe Stock

W krajach anglosaskich jest to normą, w innych – niedługo będzie. Pod koniec 2019 r. w gmachu Tribunal de grande instance de Paris odbyła się konferencja pod hasłem „Archeologia w śledztwach sądowych". Uczestniczyli w niej detektywi policyjni, lekarze sądowi, archeolodzy i antropolodzy. Dr Patrice Georges z francuskiego Institut national de recherches archéologiques préventives powiedział podczas tego zgromadzenia: „Miejsce zbrodni jest stanowiskiem wykopaliskowym takim jak inne, różni się od nich jedynie tym, że to, co się na nim działo, powinno być wyjaśnione za wszelką cenę. Jeśli archeolodzy są w stanie dociec, co działo się na stanowiskach sprzed tysięcy lat, dlaczego nie mieliby umieć wyjaśnić wydarzeń, jakie rozegrały się na miejscach zbrodni dwie, trzy dekady temu? Ziemia potrafi opowiadać, a archeolodzy potrafią ją rozumieć".

W latach 80. w jednej z francuskich jaskiń dokonano makabrycznego odkrycia – znaleziono tam czaszkę dziecka. W tym czasie prowadzono śledztwo w sprawie zaginięcia dziecka właśnie w okolicach tej jaskini. Były to czasy, gdy jeszcze nie analizowano DNA ani nie sporządzano komputerowych rekonstrukcji twarzy na podstawie czaszek. Na domiar złego, podczas drepczącego w miejscu śledztwa czaszka gdzieś zaginęła. I oto teraz reprezentująca rodzinę zaginionego dziecka adwokat Corinne Hermann postuluje wznowienie poszukiwań. Jest przekonana, że dziecięca czaszka z jaskini należy do zaginionego dziecka. Ale aby to udowodnić, obecnie nie pozostaje już nic innego, jak skorzystać z pomocy archeologii: – Nie można wykluczyć, że jeśli jaskinia zostanie przekopana ponownie, zgodnie najnowszą metodologią, to „przemówi", coś nam „podsunie", na przykład zęby czy fragmenty kości. A wtedy możliwa będzie analiza DNA.

Nie tylko policja korzysta z pomocy archeologów, możliwa też jest sytuacja odwrotna. Ötzi, znaleziony w alpejskim lodowcu, to najsłynniejsza mumia na świecie – ma 5300 lat. Mumia znajduje się w Muzeum Archeologicznym Górnej Adygi w Bolzano we Włoszech, zajmują się nią lekarze, genetycy, mikrobiolodzy, anatomowie. Dołączył do nich policjant z Monachium, inspektor Alexander Horn. Mumię prześwietlono promieniami X, co pozwoliło odkryć ranę po strzale z łuku. Później dostrzeżono jeszcze ślady walki na noże krzemienne. – Gdy zaproponowano mi śledztwo w tej sprawie, najpierw pomyślałem, że to zbyt trudne, od zabójstwa upłynęło przecież tyle czasu. Ale potem wziąłem pod uwagę, że przecież Ötzi jest w lepszym stanie niż wiele współczesnych ofiar, z jakimi mam do czynienia w mojej pracy – powiedział Alexander Horn.

Inspektor zlecił zbadanie pobranych próbek w policyjnym laboratorium. Analiza pyłów roślin wykazała, że śmierć nastąpiła późną wiosną lub na początku lata. W ciągu dwóch dni poprzedzających śmierć Ötzi zszedł w dół na wysokość około 2000 metrów, spożywał trzy gatunki mięsa, a następnie ponownie wspiął się na wysokość 3210 m n.p.m., gdzie nastąpił zgon. Dla inspektora nie ulega wątpliwości, że został zamordowany, a śmiercionośna strzała ugodziła go z odległości 30 metrów, przerwała tętnicę i przeniknęła pod pachę.

A co wydarzyło się przed jego śmiercią? Skąd poważna rana cięta na prawej dłoni? Zdaniem detektywa Ötzi zszedł w dół do swojej wioski, miał tam z jednym z jej mieszkańców poważny zatarg, który przerodził się w bójkę, z której Ötzi wyszedł wprawdzie zwycięsko, ale zraniony w dłoń. W rezultacie postanowił wrócić w góry. Nie była to paniczna ucieczka, o czym świadczy jego ekwipunek – rozżarzone węgle drzewne w klatce z drewna brzozowego; nie miał łuku ani strzał, jedynie krzemienny sztylecik. Policjant wydedukował, że nie spieszyło mu się, skoro godzinę przed śmiercią wybrał miejsce na biwak, na którym zginął, i przygotował sobie tam pożywny i pracochłonny posiłek: mięso kozicy górskiej, wędzone lub pieczone, oraz placek orkiszowy na liściach paproci.

Reklama
Reklama

– Nie przyrządza się takiego posiłku, uciekając przed kimś, kto chce zabić – rozumuje inspektor Horn. Uważa, że zabójca zabił z premedytacją, a motywem nie była kradzież. Niczego Ötziemu nie zabrał, pozostawił przy martwym cenne przedmioty, zwłaszcza siekierę z miedzi. – Gdyby zabójca powrócił do wioski z siekierą, to by go zdradziło. Ta zbrodnia przypomina to, co wydarza się współcześnie. Większość zabójców kieruje się pobudkami osobistymi: „On mnie skrzywdził, dlatego chcę go odnaleźć i zabić". Te emocje są ponadczasowe. Nie wykluczam, że człowiek ten zginął z ręki lub z polecenia zazdrosnego męża – uważa inspektor Alexander Horn.

Historia
W Kijowie upamiętniono Jerzego Giedroycia
Historia
Pamiątki Pierwszego Narodu wracają do Kanady. Papież Leon XIV zakończył podróż Franciszka
Historia
Wielkie Muzeum Egipskie otwarte dla zwiedzających. Po 20 latach budowy
Historia
Kongres Przyszłości Narodowej
Materiał Promocyjny
Startupy poszukiwane — dołącz do Platform startowych w Polsce Wschodniej i zyskaj nowe możliwości!
Historia
Prawdziwa historia agentki Krystyny Skarbek. Nie była polską agentką
Materiał Promocyjny
Nowa era budownictwa: roboty w służbie ludzi i środowiska
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama