Program jest przeciążony, na lekcje historii brak czasu - uważa szwedzka rada Edukacji i proponuje, żeby z klas 7-9, w których uczą się dzieci w wieku 13-15 lat, radykalnie okroić nauczanie historii.
Rada poprawiła więc programy zajęć z nauk społecznych, w tym z historii, wprowadzając zagadnienia dotyczące kwestii związanych z płcią, klimatem, rasizmem i migracją.
Zgodnie z jej zamiarem, szwedzcy uczniowie poznawaliby historię od 1700 roku. Zniknęłyby elementy nie tylko historii starożytnej, w tym dorobek wielkich greckich filozofów, ale też "Era Wielkiej Mocy" - czasy szwedzkiego imperium z XVII i początku XVIII wieku wieku, gdy kraj ten sprawował kontrolę nad państwami basenu Morza Bałtyckiego.
Na lekcjach historii uczniowie mieliby się skupić na XIX i XX wieku, ze szczególnym uwzględnieniem Holokaustu, zimnej wojny i powojennej historii Szwecji.
Usłyszeliby też o XVIII-wiecznym niewolnictwie i o kolonializmie. W programie nie znalazłoby się jednak miejsce dla wiadomości o 100 mln ofiar komunizmu czy rewolucji kulturalnej i paleniu książek w Chinach za Mao Tse Tunga.