To dlatego, a nie z powodu sympatii, car zgodził się na utworzenie Królestwa Polskiego. Co więcej, w 1815 r. Petersburg rozpoczął ustrojowy eksperyment, nadając Królestwu na wskroś liberalną konstytucję, której jeszcze bardzo długo nie miała sama Rosja. Paradoksalnie przez wiele lat pozostali mieszkańcy imperium, w tym rdzenni Rosjanie, mieli mniej praw i wolności niż Polacy. Oktrojowanie ustawy zasadniczej nie było więc w żadnym razie dekoracją bez znaczenia. Konstytucja gwarantowała istnienie narodowej armii, administracji, a przede wszystkim Sejmu. Królestwo Polskie było połączone z imperium rosyjskim osobą panującego, a więc doszło do powstania swoistej federacji. Dlaczego?
Aleksander I otworzył starcie dwóch frakcji w polskiej polityce Rosji. Według ówczesnych historyków i publicystów, aby zrozumieć istotę problemu, trzeba by było cofnąć się do dwóch dat z zamierzchłej przeszłości. Pierwszą był 1410 r., gdy polsko-litewskie zwycięstwo nad zakonem krzyżackim stworzyło polski projekt imperialny, z zamiarem kolonizacji ziem ruskich. Prawno-ustrojowe ramy polityki wschodniej zostały nadane w 1569 r. przez akt unii lubelskiej tworzącej Rzeczpospolitą Obojga Narodów. Dla Petersburga były to ważne dowody nieuchronnego konfliktu z identycznym projektem państwa rosyjskiego, tyle że skierowanym na Południe (Bałkany) i na Zachód.
Od tej pory problem polski stał się węzłem gordyjskim rosyjskiej polityki i aby go rozwiązać, proponowano dwie drogi. Pierwszą była asymilacja polskich elit w elity imperium. Stąd „spolegliwa" polityka Katarzyny II i jej wnuka Aleksandra na ziemiach uznawanych za etnicznie polskie, a szczególnie na Kresach Wschodnich dawnej Rzeczypospolitej. Jej wyrazem było konstytucyjne Królestwo Polskie oraz zgoda na istnienie nieformalnego „wewnętrznego imperium polskiego" na dzisiejszej Litwie, Białorusi i Ukrainie, a więc ziemiach inkorporowanych bezpośrednio do Rosji. Mówiąc inaczej, carska administracja sprzyjała polskiej szlachcie i magnatom w zachowaniu ich ekonomicznej i kulturowej dominacji, licząc na pełną lojalność i asymilację.
Druga szkoła uznawała jakiekolwiek ustępstwa wobec żywiołu polskiego za niewybaczalny błąd. Historyk Siergiej Sołowjow zainspirował tezę o rozbiorach Rzeczypospolitej jako akcie dziejowej sprawiedliwości, dzięki któremu rdzenne ziemie ruskie „powróciły do macierzy". Przy tym Petersburg, w przeciwieństwie do Wiednia i Berlina, nigdy nie wyciągnął ręki po polskie terytoria etniczne. Jakkolwiek od strony moralnej udział w zniszczeniu innego państwa był naganny, to jednak mieścił się w racjonalnej polityce oświeconej Europy. Takimi imperatywami kierowała się podczas rozbiorów Katarzyna II zaliczana dziś w Rosji do najwybitniejszych osobowości panteonu władzy.
Imperialna debata
Kompromisy Aleksandra I otworzyły ponadstuletnią debatę rosyjskich elit poszukujących odpowiedzi na pytanie, jak postępować z Polską i Polakami? Dworski historyk Nikołaj Karamzin przestrzegał Aleksandra przed konstytucyjnym eksperymentem: „Istnienie silnego i niepodległego Królestwa Polskiego jest sprzeczne z wielkością i bezpieczeństwem imperium". Karamzin wyjaśniał, że nawet car nie może szafować rosyjskimi (prawosławnymi) interesami i terytoriami na rzecz Polaków. Ponadto powoływał się na krwawe wojny polsko-moskiewskie, a szczególnie doświadczenie smuty 1612 r., która dla ówczesnej Moskowii była cywilizacyjnym szokiem porównywalnym ze skutkami najazdu mongolskiego.
Karamzin miał również na myśli nastroje rosyjskiego korpusu oficerskiego po zwycięstwie nad Napoleonem. Młodzi arystokraci w mundurach zachłysnęli się europejską wolnością i chcieli monarchii konstytucyjnej, czyli takiej jak w Polsce. W latach 1815–1825 Rosja znajdowała się w stanie politycznego wrzenia, którego kulminacją stał się bunt dekabrystów po śmierci Aleksandra. Istnieje również sporo dowodów, że zmarły car w oparciu o polskie doświadczenia przygotował projekt konstytucji dla całego imperium, który został nawet wydrukowany. Na wieść o tym jego reakcyjny następca Mikołaj I kazał spalić wszystkie egzemplarze, mówiąc: „Znając moich oficerów, wszyscy przeczytają projekt, tysiąc zapamięta treść [konstytucji], a stu będzie chciało jej wprowadzenia w życie". Inaczej mówiąc, Królestwo Polskie uznano za obszar groźnej zarazy umysłów, co potwierdzić miało powstanie listopadowe 1830 r. Na wieść o wybuchu polskiej insurekcji Mikołaj zawołał: „Niewdzięczni Polacy!", i zdefiniował, że przyczyną buntu był nadmiar wolności.