Tak wiele wydarzeń z ostatnich 38 lat odeszło w niepamięć. Jednak tamten piękny zimowy poranek pamiętam doskonale w każdym szczególe. Podobnie jak większość moich rówieśników w każdą niedzielę zazwyczaj oglądałem „Teleranek”. Młodszym spieszę wytłumaczyć, że był kiedyś taki program telewizyjny, który oglądały niemal wszystkie polskie dzieci i młodzież. Dzięki Jaruzelskiemu „Teleranek” urósł do rangi symbolu: jako pierwsza „ofiara” stanu wojennego. 13 grudnia 1981 roku o dziewiątej rano programu nie było. Dopiero po jakimś czasie na ekranie pojawił się znak kontrolny, a po nim obrazek, który wszyscy pamiętamy: Jaruzelski siedzący za stołem w jakimś obskurnym pokoiku imitującym studio telewizyjne. Za jego plecami był ustawiony sztandar ludowego Wojska Polskiego. Szorstkim głosem wypowiedział dwa pierwsze zdania: „Obywatelki i obywatele Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej! Zwracam się dziś do Was jako żołnierz i jako szef rządu polskiego”. Dalsza część nie pozostawiała żadnej wątpliwości, że marzenia o suwerennej i wolnorynkowej Polsce właśnie runęły w gruzy. Prawdziwe intencje mówcy ukazały słowa: „Awanturnikom trzeba skrępować ręce, zanim wtrącą ojczyznę w otchłań bratobójczej walki”. Po chwili padło ostrzeżenie: „Surowa zima mogłaby pomnożyć straty, pochłonąć liczne ofiary”. Słowo „ofiary” miało jednoznaczną wymowę. O tym, że Jaruzelski nie blefuje, przekonali się trzy dni później górnicy z kopalni Wujek w Katowicach.