Pierwszy jej udokumentowany przypadek związany jest ze sprawą 12–letniej dziewczynki o nazwisku Hannah Ocuish. Pochodziła ona z dysfunkcyjnej rodziny i prawdopodobnie cierpiała na zaburzenia rozwoju. Jej matka, rodowita Indianka, była alkoholiczką, a nieznany ojciec opuścił rodzinę jeszcze przed urodzeniem Hannah. Dorastająca w takich warunkach nastolatka szybko zeszła na drogę występku. W 1786 roku została przyłapana na kradzieży truskawek z przydomowej działki przez sześcioletnią dziewczynkę. Hannah zaplanowała okrutną zemstę. W drodze do szkoły zaczepiła dziecko, uderzyła je w głowę, a następnie udusiła. Ciało ukryła pod kamieniami, jednak zostało ono wkrótce odnalezione, a Hannah stała się od razu główną podejrzaną. Proces został przeprowadzony według standardów przewidzianych dla pełnoletnich przestępców. Obowiązywało bowiem wówczas przekonanie, iż „dzieci to tylko mali dorośli”. Zachowane zeznania świadków wskazują jednak, że na rozprawie wśród publiczności dominowało współczucie dla dziewczynki. Nawet sędzia wydawał się chwilami być bliski łez. Zdołał jednak całkowicie oddzielić własne emocje od wydawanego wyroku. Skazując Hannah na karę śmierci przez powieszenie, powiedział do niej: „Oszczędzenie ciebie ze względu na wiek stwarzałoby – jak mówi prawo – zagrożenie dla społeczeństwa, gdyż byłoby popieraniem poglądu, że dzieci mogą popełniać tak okrutne czyny bezkarnie”. Jakby sam wyrok nie był wystarczająco druzgocący dla winowajczyni, sędzia pognębił ją jeszcze słowami: „Musisz zrozumieć, że po śmierci czeka cię jeszcze jeden proces, jeszcze bardziej surowy i srogi niż ten, w którym odpowiadać będziesz przed Bogiem, którego obraziłaś. Po Jego stronie stanie zamordowane dziecko jako główny świadek przeciwko tobie”. Groźba ta wydaje się tym dziwniejsza, iż amerykański system sprawiedliwości zawsze potępiał tzw. double jeopardy – czyli zjawisko wielokrotnego sądzenia sprawcy za te same czyny. Wyrok na dziewczynce wykonano 20 grudnia 1786 roku. 12-letnia Hannah Ocuish stała się tym samym najmłodszą kobietą w dziejach USA uśmierconą w majestacie prawa.
13-letnia niewolnica
Mała Indianka była najmłodszym dzieckiem skazanym na śmierć na północnoamerykańskim kontynencie. Uznano, że w chwili, kiedy zabiła swoją ofiarę, miała już dorosłą psychikę. Podobnie rzecz wyglądała w procesie Jamesa Arcene, który popełnił przestępstwo w wieku dziesięciu lat. Podobnie jak Ocuish, chłopiec ten był Indianinem. Sąd federalny uznał go winnym współudziału w obrabowaniu i zamordowaniu szwedzkiego imigranta. Wspólnikiem zbrodni był dorosły członek indiańskiego plemienia, do którego należał James. Pomimo że obaj zostali bardzo szybko aresztowani, 10-letniemu Arcene udało się zbiec i przez wiele lat skutecznie ukrywać przed wymiarem sprawiedliwości. Zatrzymany ponownie w wieku 23 lat, poniósł karę śmierci za przestępstwo, które popełnił jako dziecko. Na śmierć skazał go Isaac Parker, jeden z najbardziej surowych i bezwzględnych sędziów w stanie Arkansas, nie bez powodu noszący przydomek Wieszającego Sędziego. James Arcene był jedną ze 160 osób, skazanych przez niego na najwyższy wymiar kary. Przypadek skazania człowieka na śmierć za czyn, którego dopuścił się jako małe dziecko, w dodatku ewidentnie pod wpływem i przewodnictwem dorosłego, do dzisiaj budzi skrajne emocje. Z tej przyczyny bywa często przywoływany w dyskusjach o karze śmierci dla nieletnich w USA, a także jako przykład dyskryminacji w traktowaniu Indian i czarnoskórych przez amerykański wymiar sprawiedliwości.
17-letnia Virginia Christian, najmłodsza kobieta stracona na krześle elektrycznym
Nie wdając się w dyskusję na temat: czy rzeczywiście to rasizm był winny temu stanowi rzeczy, czy też osoby pochodzące z takich środowisk miały większe skłonności do wchodzenia w zatargi z prawem, niezaprzeczalny pozostaje fakt, iż zdecydowaną większość małoletnich skazańców stanowiły osoby o nieeuropejskim rodowodzie. Także w stanie Missouri najmłodszą ofiarą kary głównej stała się niewolnica Mary oskarżona o zamordowanie dziecka swoich właścicieli i powieszona w 1838 roku w wieku zaledwie 13 lat. Przyznanie się do winy oskarżonej uzyskano poprzez przywiązanie jej do drzewa i zastraszenie chłostą. W tamtym czasie odpowiedzialność karną mogła ponosić osoba, która ukończyła 14 lat. Ława przysięgłych otrzymała jednak wskazówkę, żeby albo uznać Mary za 14-latkę, albo w ogóle nie brać jej wieku pod uwagę, gdyż posiada ona „wystarczająco rozwinięty umysł, by wiedzieć, który czyn jest przestępstwem”. Do dzisiaj niewolnica Mary pozostaje najmłodszą osobą skazaną na karę śmierci w stanie Missouri.
Pierwowzór bohatera „Zielonej mili”
Wydawać by się mogło, że wraz z nastaniem XX wieku wzrosła wrażliwość Amerykanów na problematykę młodocianych przestępców oraz konieczność resocjalizacji tych osób w celu przywrócenia ich społeczeństwu i podarowania im drugiej szansy. W rzeczywistości jednak nadal dochodziło do wydarzeń rodem ze średniowiecza, gdzie w majestacie prawa uśmiercano nie tylko osoby, które nie osiągnęły pełnoletności, ale także których wina budziła poważne wątpliwości. Najbardziej jaskrawym przykładem takiej sytuacji była egzekucja 14-letniego George’a Stinneya w 1944 roku, w stanie Karolina Południowa. Ten czarnoskóry, pochodzący z ubogiej rodziny chłopiec został oskarżony o zgwałcenie i zamordowanie dwóch białych dziewczynek w wieku 8 i 11 lat. Adwokatem oskarżonego był Charles Plowden, którego taktyka polegała nie na rzeczywistym zmierzeniu się z zarzutami stawianymi jego klientowi i próbie ich odparcia, lecz jedynie na poddaniu Stinneya badaniom psychiatrycznym. Ława przysięgłych składała się wyłącznie z białych mężczyzn, gdyż zgodnie z obowiązującymi wówczas prawami Jima Crowa (ograniczenia prawne mające na celu pogłębienie separacji między białą i czarną ludnością) osoby o innym kolorze skóry nie mogły sprawować takiej funkcji. Istnieją przesłanki, które pozwalają powątpiewać w bezstronność owych przysięgłych. Jednemu z nich przypisywano nawet przynależność do organizacji Ku Klux Klan. Faktem jest natomiast, że skazanie dziecka na śmierć zajęło im niecałe trzy godziny. Zwraca również uwagę uzasadnienie wyroku. Sędzia wyraził w nim przekonanie o konieczności skazania Stinneya nie z powodu faktycznego udowodnienia mu odpowiedzialności za tę konkretną zbrodnię, ale przede wszystkim ze względu na jego „ogólną demoralizację”. Jedynym dowodem, jakim dysponowano, było rzekome przyznanie się oskarżonego do winy (prawdopodobnie wymuszone, a poza tym oparte tylko na oświadczeniu śledczych; brakowało pisemnego dokumentu). Kolejnym złamaniem procedury było przesłuchanie dziecka bez obecności adwokata oraz rodziców. Nie zachował się także protokół z rozprawy. Chłopcu nie udzielono informacji o możliwości odwołania się od wyroku. Jak się później okazało, adwokat uznał to za zbędne, gdyż „rodzina nie miała na to pieniędzy”.